Stefania Nina Grodzieńska-Jurandot była Wielką Damą polskiej kultury. Już jako trzylatka zaczęła uczyć się w szkole baletowej. Przed II wojną światową rozpoczęła swoją karierę w warszawskich kabaretach, najpierw jako tancerka, później jako aktorka estradowa i teatralna i autorka tekstów satyrycznych dla teatrów, kabaretów. Udało jej się, pomimo pochodzenia, razem z mężem Jerzym Jurandotem przeżyć wojnę. Po wojnie związała się z radiem, później telewizją, a głównie pisała teksty satyryczne. Teksty te były dość ulotne, wydawane w czasopismach satyrycznych i wystawiane w kabaretach. Od czasu do czasu wydawała je w formie książek.
Jedną z takich staroci odnalazłam na swoich półkach, „Spotkanie ze mną” wydane w 1966 roku i byłam ciekawa, czy mnie rozbawią. Co prawda teksty dotyczą czasów, które nie mogą pamiętać, jednocześnie całe studia i później długie lata spędziłam, grając ze znajomymi w zapomnianego dzisiaj brydża.
„Spotkanie ze mną” jest zbiorem czterdziestu opowiadań, tekstów satyrycznych, które połączyła wątkiem fabularnym. Wszystkie te opowiadania łączy korespondencja z tajemniczym znajomym. Bohaterką tej książki jest alter ego autorki, która odbywa liczne spotkania z czytelnikami, gdzie przedstawia teksty autorki. Po jednym ze spotkań autorskich dostała krytyczny list od jednego z uczestników. Ona mu odpisała i rozpoczęła się trwająca dwa lata korespondencja. Korespondencja ta i monologi autorki związane z tą korespondencją do tego Pana są przerywnikiem między kolejnymi opowiadaniami. Według mnie to najsłabsza część tej książki, chociaż wzbudza ciekawość, kim jest ten Pan i jaki będzie efekt spotkania z bohaterką tej książki. Jednocześnie taki przerywnik daje chwilę oddechu między kolejnymi opowiadaniami.
Opowiadania, jak w każdym zbiorze mają różny poziom. Niektóre z nich trącą myszką, ale stanowią ciekawy obraz tamtych czasów. Mało kto już pamięta, zamknięte sklepy z powodu remanentu i kłopotów z ekspedientami i zakupem towarów. Ja z przyjemnością i nostalgią przeczytałam opowiadania, których tematem są rozgrywki bridżowe. Stefania Grodzieńska kochała góry i wędrówki po nich, dlatego podobało mi się opowiadanie „Druga na linie”. Ciekawe są wspomnienia autorki z wizyty u Tuwima i późniejszy list Juliana Tuwima do autorki, a także jej korespondencja ze Sławomirem Mrożkiem. Ja się bawiłam przy opowiadaniach dotyczących relacji męsko-damskich. Świetnie bawiłam się przy opowiadaniu „W czterech zdaniach”. „Spotkanie ze mną” było przyjemną lekturą, przy której się dobrze bawiłam.