Bieszczady - miejsce w równym stopniu piękne, co tajemnicze, ale także niepokojąco magnetyczne, przyciągające nie tylko miłośników pieszych wycieczek i urokliwych widoków, ale również fascynatów tego co niezbadane i niewyjaśnione. Właśnie do takiej społeczności trafiają Sara i Baśka - dziewczyny, które przyjechały w góry, żeby wypocząć i choć na chwilę zapomnieć o swoim życiu w mieście. Z uwagi na to, że wciąż trwa sezon, a Baśka rezerwowała miejsca na ostatnią chwilę, udało jej się znaleźć jedynie pole namiotowe na terenie tuż obok odbywającego się dziwnego festiwalu o enigmatycznej nazwie "Nowy Kosmos". Szybko okazuje się, że ten festiwal, to spotkanie miłośników i badaczy UFO, kosmosu i wpływu istot pozaziemskich na nas - ludzi. Dziewczyny początkowo nastawione sceptycznie, powoli zaczynają zmieniać swoje podejście do imprezy. Baśka tuż po tym, jak widzi na niebie dziwne światła, które równie szybko znikają, jak się pojawiły. Sara - po rozmowach z ludźmi i medytacji. Tymczasem wydaje się, że właśnie w Bieszczadach coś - jakaś niepojęta siła - znalazło swoją bezpieczną przystać i oddziałuje na tych, którzy nieświadomie podejdą zbyt blisko...
Tak w wielkim skrócie i uproszczeniu wygląda fabuła powieściowego debiutu Pawła Mateja, który do tej pory publikował jedynie opowiadania. Jego teksty można znaleźć w kilkunastu antologiach grozy, a także w autorskim zbiorze Nocne, wydanym w 2021 roku przez Wydawnictwo IX. Plama światła, to również tytuł z tej oficyny. "Dziewiątka" słynie z publikowania niesztampowych pozycji grozy i fantastyki, zarówno dzieł współczesnych, jak i klasyki, polskich i zagranicznych autorów. Często są to bardzo ciekawe i nietuzinkowe opowieści, w których na próżno szukać taniego widowiska, bezsensownej przemocy czy oklepanych schematów. Od tych standardów - jak się przekonałem - nie odbiega również Plama światła - powieść stanowiąca smakowitą mieszankę grozy i fantastyki.
Główną bohaterką tej opowieści jest Sara - młoda kobieta o romskich korzeniach, którą życie nie rozpieszczało. Wręcz przeciwnie, dziewczyna wydaje się mocno poturbowana, w sensie mentalnym, oczywiście; ma nieprzerobione traumy, jest zamknięta w sobie... taka, no wiecie, klasyczna introwertyczka. Basia to jej przeciwieństwo - kobieta-żywioł, lubiąca tłum i zabawę. A że nie od dziś wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają, to... To, ta dwójka stanowi silny duet oparty na wielkiej przyjaźni i oddaniu. Bohaterowie są tu zresztą świetnie napisane i stanowią silny atut Plamy światła, co w powieściach grozy nie zdarza się często. Ale już ustaliliśmy, że Plama światła, to nie jest książka spod wysłużonej matrycy. Nawet ciężko zaklasyfikować ją, jako czystą grozę, bo ta jest tutaj bardzo subtelna. Mocniejsze wydają się wątki fantastyczne. Znajdziecie tu nawet coś z kryminału...
Jednak Plama światła, to przede wszystkim powieść bardzo inteligentna, kipiąca od emocji, niejednoznaczna i głęboka, której sens każdy musi znaleźć sam. Chciałbym, aby to zabrzmiało wyraźnie - to nie książka dla każdego (tak jakby taka książka kiedykolwiek istniała). Choć jest niewielkich rozmiarów, nie jest lekka, wymaga uwagi, skupienia, zaangażowania, ale i otwartego umysłu. To, co mnie jeszcze urzekło w Plamie światła, to opisy przyrody - piękne i plastyczne. Ta przyroda cały czas towarzyszy naszym bohaterom, podobnie jak pragnienie poznania prawdy. Ta prawda nie dla każdego jest taka sama, bowiem każdy tu szuka czegoś innego. Jedni, zagubieni we własnych życiorysach, starają się odnaleźć sens wyboistych dróg, przez które przemierzają. Inni - kopią głębiej i patrzą wyżej, wypatrując w gwiazdach egzystencjalnych prawd, wskazówek i wytycznych.
Niestety, sam finał Plamy światła pozostawił we mnie pewien niedosyt, niczym serial, który upchnięto w zbyt małej liczbie odcinków. Tutaj też odniosłem wrażenie, że ta historia została zamknięta zbyt szybko, pozostawiając mnie ze zbyt wieloma znakami zapytania w garści. A może właśnie o to Pawłowi chodziło? Aby każdy czytelnik rozkminił to po swojemu, aby poszukał własnej prawdy?
Plama światła, to pozycja raczej dla koneserów. Dla tych co pytają i szukają odpowiedzi; dla tych, którzy chcą przeżyć coś nieoczywistego. Ujmę to tak: gdyby David Lynch zdecydowałby się wyreżyserować jakiś odcinek Z archiwum X, to mógłbym on wyglądać właśnie jak Plama światła. I chyba lepszej puenty nie znajdę, dlatego tu się zatrzymam, licząc na to, że część z Was zachęciłem do lektury powieści Pawła Mateja.
© by MROCZNE STRONY | 2023