Mężczyzna wyszedł wcześniej z zakrapianego spotkania z przyjaciółmi. Zszedł nad Wisłę za potrzebą i... "w pierwszej chwili pomyślał, że to jakaś gałąź albo kawałek deski" /str.6/. Przypadkowy pechowiec znajduje ciało. A właściwie jego część. Tak rozpoczyna się nowa publikacja Krzysztofa Beśki. Autor pozwala nam śledzić przebieg policyjnego śledztwa prowadzonego przez nadkomisarza Konstantego Podbiała. Pomaga mu nowa dziewczyna w firmie - podkomisarz Kornelia Banaś. Prowadzą "nudną" systematyczną pracę policyjnych śledczych - wyszukują podstawowych informacji o zamordowanej, szukają jej znajomych, sprawdzają mieszkanie i... szukają powiązań z nowymi tropami oraz ciałami. Równolegle do pracy śledczych obserwujemy zmagania byłego dziennikarza Tomasza Horna w poszukiwaniu nowej pracy, który podczas pandemii stał się bezrobotny. Po kilku życiowych zawirowaniach, przez przypadek zostaje zatrudniony w firmie zajmującej się transportem osób.
Wydaje się, że kryminał to tylko kryminał - zbrodnia, ciało, trochę krwi, pościg i morderca, którego dosięgnie (lub nie) ramię sprawiedliwości. Ale to tylko część prawdy. Wielkim plusem jest pojawienie się ważnej tematyki społecznej, która urealnia opowieść sprawiając, że staje się możliwa do spełnienia. Wtedy bez problemu buduje się napięcie, poziom strachu wzrasta... a my dajemy się wciągnąć w historię. Dla mnie ważne jest też, aby w książce pojawiły się odniesienia do życia bohatera, jego przyjaciół czy rodziny. Istotne jest pokazania, że to nie nieomylny superbohater, który rozwiązuje każdą zagadkę w przysłowiowe pięć minut, tylko człowiek z krwi kości. Taki "anyone" z którym jesteśmy wstanie się utożsamiać, który jak każdy z nas ma lepsze i gorsze dni. Który potrzebuje kilka zmiennych i czasu by rozwiązać kryminalną zagadkę.
I wiecie, co? To dostałam. Dobry, dojrzały kryminał z prawdziwymi żywymi (i martwymi też) bohaterami. Akcja jest wciągająca i układa się w logiczną całość. Jak dla mnie wielkim plusem było umieszczenie jej w czasie aktualnym i poruszenie problemów społecznych. Autor w sposób nie nachalny wplótł w treść powieści informacje o pandemii i bezrobociu, które dotknęło nie tylko Polaków. A było konsekwencją lockdownu. Krzysztof Beśka poruszył też temat szarej strefy - prostytucji, zatrudniania na czarno... A także faktu, że samotna kobieta podejmująca pracę za granicą może być narażona na niebezpieczeństwa. Bohaterowie - trzy główne postacie (nadkomisarz Konstanty Podbiał, podkomisarz Kornelia Banaś i dziennikarz Tomasz Horn), są postaciami dobrze wykreowanymi. Mają swe słabości, ale jak każdy z nas starają się dobrze wykonywać swoją pracę i wieść spokojne poukładane życie prywatne.
W książce pojawiła się jedna rzecz, która wywołała mój uśmiech - zabawa słowem. Krzysztof Beśka umieścił w tekście takie słowa jak - "obsobaczony" /str. 70/ oraz "łapserdak" /str.87/. Rzadki się już ich używa, a szkoda. Są takimi smaczkami w opisie osób.
I choć kilkukrotnie miałam już w rękach książki Krzysztofa Beśki, to zawsze coś innego było ważniejsze do czytania. Publikacja jest więc moim pierwszym spotkaniem z twórczością autora. I nie ostatnim.
Bardzo dziękuję wydawnictwu Oficynka za bezpłatny egzemplarz książki.