Coś w tym jest, że lubimy czytać książki, w których opisane są ciężkie losy innych ludzi. Bierze się to po części z egoistycznego nastawienia naszego społeczeństwa, że "ze mną nie jest tak źle, inni mają dużo gorzej". Ja osobiście lubię czytać o kobietach, w trudnych życiowych sytuacjach, bo te powieści udowadniają niesamowitą siłę psychiczną, drzemiącą w tej słabej płci.
"Miss Bangkok. Wyznania tajskiej prostytutki" to opowieść o kobiecie, której trudna sytuacja życiowa, zmusiła ją, by podjęła się pracy w dzielnicy czerwonych latarni w stolicy Tajlandii. Kraj ten od lat słynie z prostytucji i porno biznesu. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z tego, co popycha dziewczyny do tego rodzaju pracy. Bua Boonmee wyjaśnia to w swojej biografii, przytaczając przy okazji swojej historii, opowieści innych kobiet, które poznała w nocnych klubach.
Bua Boonmee to nie jest prawdziwe imię i nazwisko, lecz pseudonim, który ma na celu ochronę prywatności. Bua to lotos, który rozkwita na bagnach, natomiast Boonmee można przetłumaczyć, jako "szczęśliwy los, mająca szczęście". Jest to olbrzymi kontrast do prawdziwego życia autorki, które zmuszona jest prowadzić.
Historia jej życia jest poruszająca: rozstanie rodziców, później ciężka praca w fabryce i brak szczęścia do mężczyzn, którzy nadużywali alkoholu i często bili ją bez uzasadnionych powodów. W końcu dzieci na utrzymaniu i brak środków do życia popychają ją do ostateczności - pracy jako prostytutka w jednym z klubów go-go, w tajlandzkiej dzielnicy czerwonych latarni.
"Niezależnie od tego, jak bardzo nienawidzę tego, co robię, nie mogę sobie wyobrazić pracy gdziekolwiek indziej niż w Patpong. Poza nim dla takich słabo wykształconych dziewcząt jak ja istnieje tylko marnie płatna praca. To miejsce może być niebem albo piekłem, w zależności od tego, po której stronie jesteś. Farangowie, którzy odwiedzają tę dzielnicę czerwonych latarni, twierdzą, że jest to utopijny, równoległy wszechświat. Natomiast prostytutki, które tu pracują, widzą to jako ich osobiste piekło. Rozpacz, zdrady, sekrety i obelgi możemy spotkać na każdym kroku. Nikomu tu nie można ufać - czy jesteś prostytutką, czy farangiem".
Nie jestem w stanie ocenić tego typu książki. Powiedzenie, że czytałam lepsze czy bardziej emocjonalne, nawet jeśli taka jest prawda, nie jest na miejscu. Bo jak można oceniać czyjeś życie? "Miss Bangkok" uderza, przybliża ciężki świat prostytucji i stanowi przestrogę dla wszystkich, którzy uważają, że jest to szybki i łatwy sposób na dobry zarobek. Bo może i szybki jest, ale czy łatwy?