Wywiad z Mariolą Zaczyńską
Agata: "Gonić Króliczka " to Twoja pierwsza książka.. Skąd wziął się pomysł na nią?
Mariola Zaczyńska: Hmmm.... Ja MUSIAŁAM coś napisać, zmierzyć się z materią pisaną, wyrzucić z siebie. Zrobiłam to, ale dopiero po nauce w studium scenariuszowym łódzkiej Filmówki. „Gonić króliczka" to dyplomowy scenariusz komedii romantycznej, który przerobiłam na książkę. Powołania scenarzystki nie poczułam, ale doświadczenie tam zdobyte zaczęło owocować. A pomysł? Wiesz, zawsze jest ona, on i kupę zwariowanych ludzi, którzy przeszkadzają, albo chcą pomóc, więc też przeszkadzają... Tematów skolko godno! Ja wiedziałam, że chcę pisać tak, aby było śmiesznie, radośnie, pogodnie. I tak pisałam.
Agata: "Gonić króliczka" zdradza kilka kluczowych spraw związanych z relacjami damsko - męskimi. Czy czujesz się znawczynią w tych sprawach?
Mariola Zaczyńska: Policzmy: jeden rozwód, trzy związki... no to sama nie wiem, czy się znam... Ale doświadczenie jest! I to dobre, i to złe! Doradzać raczej nie doradzam, bo popadam w radykalizmy: podły jest? To rzuć go! A życie pokazuje, że kompromisy się sprawdzają.
Agata: Ukończyłaś Studium Scenariuszowe łódzkiej filmówki. Dlaczego zatem nie zostałaś scenarzystką tylko dziennikarką i pisarką?
Mariola Zaczyńska: Musiałbym radykalnie zmienić moje życie. Posmakowałam pracy scenarzysty biorąc udział w konkursie i docierając do finału. Wymagało to mojej obecności w Warszawie. Tymczasem ja miałam dobrą pracę w moich rodzinnych Siedlcach i sama wychowywałam syna, co było absorbujące... A potem kupiłam prawdziwe ranczo, konie... i wiedziałam, że tak chcę żyć. A nie w Warszawie.
Agata: Czy połączenie roli matki, dziennikarki i pisarki we współczesnym świecie jest proste?
Mariola Zaczyńska: Nie. Nie jest proste, zwłaszcza gdy matka ma ambicje, aby jej dziecko miało wszystko to, co mają dzieci w pełnych rodzinach, gdzie tato jest maszynką do robienia pieniędzy i zaradza wszystkim kłopotom. Jak bardzo trudno we współczesnym świecie łączyć rolę matki, dziennikarki i pisarki, to może powie ten fakt, że napisałam książkę dopiero wtedy, gdy Karol ( mój syn ) poszedł na studia. Wcześniej nie miałam fizycznie czasu: jego szkoła, zajęcia pozalekcyjne. On miał wiele pasji, w tym taniec, trzeba było go wozić, przywozić, potem angielski, sama widzisz... Nie jest łatwo. Brakowało godzin w dobie. Moje dziecko jest trochę nietypowe. Znaczy, było, bo to już mężczyzna. Ale, gdy odbierałam go z przedszkola, wracaliśmy trzymając się za ręce, on szedł taki poważny, a ja podskakiwałam i pytałam ciągle: „A co było, co robiłeś?” On marszczył się z dezaprobatą i przywoływał mnie do porządku: „Zachowuj się!” Och, strasznie chciał mieć poważną mamę.
Agata: Jakie to uczucie trzymać w ręku swoją pierwszą wydana książkę?
Mariola Zaczyńska: Ha ha ha... Normalnie metafizyczne... Unosisz się nad ziemią i trzeba do ciebie wołać: halo, tu jestem!
Agata: Co najbardziej lubisz w swoich spotkaniach autorskich z fanami?
Mariola Zaczyńska: Lubię gdy nawiązuje się kontakt, gdy ludzie zaczynają opowiada coś o sobie, gdy mówią co czują.
Agata: Jak zareagowali znajomi na Twoją pierwszą książkę? Były jakieś komentarze?
Mariola Zaczyńska: To książka dla ludzi w miarę młodych, z poczuciem humoru, a takich mam znajomych, wiec reakcje były sympatyczne. Najbardziej wzruszały mnie moje leciwe ciotki, które na siłę czytały, bo przecież wypadało, pierwsza pisarka w rodzinie, sama rozumiesz... Jedna z cioć wyznała: „Nic nie rozumiem... gdzie ten króliczek?!” Wzruszył mnie też przyjaciel, Włoch, który wykłada na UMCS i KUL romanistykę. Jego studenci szlifowali obcy język tłumacząc "Gonić króliczka ". Mieli straszne kłopoty z pewną frazą: „Zawiedziona miłość nie znosi tarmoszenia przez osoby trzecie”. Przypuszczam, że znienawidzili książkę.
Agata: Czy posiadasz jakieś inne pasje prócz pisania książek?
Mariola Zaczyńska: Konie arabskie (kupiłam nawet dwie klacze), wyścigi konne. Zwierzakom oddaję wiele ze swojego żywota mam ich dużo. Ostatnim odkryciem jest squash. No, i czytam, czytam, czytam.
Agata: Jakie masz zwierzaki?
Mariola Zaczyńska: 16 psów, 9 kotów i akwarium.
Agata: Nooooo nie!
Mariola Zaczyńska: Ha! Wszyscy tak reagują. Psy to w większości znajdy i straszne sieroty. Zobacz sama: Toy ma tylko 3 łapy i nie widzi. Ktoś odrąbał mu łapę siekierą, Maszę znaleziono w lesie z wypływającym okiem, połamanymi zębami i ze szczeniakami. Koko umierała w kałuży, nie chciała już żyć. Tu większość ma takie historie. Tych psów nikt nie chciał... Są stare, brzydkie, ułomne. A ja je kocham.
Agata: Chodzisz na kurs samoobrony dla kobiet. Czy uważasz, że współczesna kobieta powinna potrafić bronić się sama i nie czekać na rycerza?
Mariola Zaczyńska: Powinna, a jakże! Zwłaszcza, że rycerzy coś mało. W ogóle kobieta powinna być samowystarczalna, niezależna, nie lubię " Kobiet bluszczy ". Chociaż z tą samodzielną obroną, to śmiesznie bywa. Na kursie każą nam napastnika bić, kopać, drapać, krzyczeć. I co robią panie? Po udanym ciosie w modela "zboczeńca" skruszone szepczą: oj, przepraszam! Kompletnie nie ma w kobietach agresji. Rycerze by się jednak przydali.
Agata: Czy jesteś tytułową "twardzielką" z książki "Jak to robią twardzielki" ??
Mariola Zaczyńska: Twardzielką? Jestem! Co prawda nie wbijam gwoździ pięścią w stół, ale... Twarda jestem, bo muszę, jak większość z nas, kobiet.
Agata: Czy będzie kolejna książka?
Mariola Zaczyńska: Oj, będzie... Mam już konspekt, tylko pech jakiś: czytam ostatnio pewną książkę i widzę kilka moich pomysłów! No i muszę zmieniać, bo ktoś pomyśli, że plagiat. No, że coś takiego mnie spotkało, no! A była już tak przemyślana! Świadomość zbiorowa, czy co?
Agata: Twardzielki w Twojej książce: Kochają, płaczą, przyjaźnią się i rozpaczają. Czy Tobie zdarza się również płakać na filmach?
Mariola Zaczyńska: Rany... jeszcze jak! Ale to mi się niedawno zrobiło, kiedyś udawałam, że nie umiem płakać. Może dlatego, że miałam być synem pierworodnym, a tu niefart taki: córka... Rodzice jednak wychowywali
mnie jak tego pierworodnego, jak syna. To i nie płakałam, nie wypadało. Tak... Dorastanie ma jednak swoje dobre strony: w końcu człowiek może bez żenady pochlipać.
Agata: Czy uważasz, że mężczyźni boją się silnych Kobiet?
Mariola Zaczyńska: No właśnie zaczynam się zastanawiać, czy to nie mit jakiś. Wyobraź sobie pytam o to przystojnego, inteligentnego faceta, a on mówi, że nie, że mężczyźni kochają silne kobiety! Bo tylko one dostarczają im adrenaliny! No i co mam o tym myśleć? Ale wiesz, facet był wziętym chirurgiem, może jest uzależniony od adrenaliny i silnych wrażeń?
Agata: Jesteś Feministką?
Mariola Zaczyńska: Wiesz ile razy się nam tym zastanawiałam? Sama nie wiem. Nie palę staników, ale, kurczę, rolę kobiety we współczesnym świecie znam. Jest ważna! No to może jednak jestem. Choć nie taka radykalna. Ale uważam, że kobiety są nie do zdarcia.
Agata: Bycie tytułową " Twardzielką " w dzisiejszych czasach chyba nie jest przez wszystkich dobrze odbierane. Jak uważasz?
Mariola Zaczyńska: I właśnie nie rozumiem, dlaczego. Mężczyźni powinni się cieszyć, że twardzielki są wśród nas, to wspaniale partnerki. Ja wiem, że szefowie firm mogą mieć mieszane uczucia, że może konkurencja, czy coś... Ale twardzielki są światu potrzebne! Tak uważam.
Agata: Jak wygląda Twoja prywatna biblioteczka w domu ? Co najbardziej lubisz czytać?
Mariola Zaczyńska: Fowles, Golding, Dostojewski, Tołstoj, Irwing, King Steven, oj... A z drugiej strony: Chmielewska, Grochola, Szwaja, Janet Evanovich. Ja mam wielki rozrzut, bo czytam dużo. A na marginesie: uważam, że " Wojna i Pokój " Tołstoja nie powinna mieć ostatniego tomu.
Agata: A jaka książka jest najważniejsza dla Ciebie?
Mariola Zaczyńska: Najważniejszą to jednak była "MAG" Fowlesa. Po jej przeczytaniu bardzo chciałam być złą kobietą! Przenicowało mnie na drugą stronę!
Agata: O czym lubisz pisać najbardziej?
Mariola Zaczyńska: O fajnych ludziach. Wystawiam ich na dzikie próby.
Agata: Czy jako dziecko marzyłaś by zostać pisarką?
Mariola Zaczyńska: No masz... pewnie! Pisałam na okrągło. Przeżyłam traumę, gdy moja mama chciała się pochwalić zdolną pociechą i odczytała moje opowiadanie na jakiejś rodzinnej uroczystości, a jeden z gości obraził się i pokłócił, bo uznał, że tego dziecko nie mogło napisać. Przez jakieś 20 lat podkreślałam w postanowieniach noworocznych: napisać książkę.
Agata: Twój sposób na chandrę?
Mariola Zaczyńska: Zdrowy: squash, intensywny trening, jazda konna. I niezdrowy: białe wino, w bardzo ciężkim przypadku chandry - piwo. I zawsze - przyjaciele. Trzeba z nimi chandrę przegadać.
Agata: Co chciałabyś w sobie zmienić?
Mariola Zaczyńska: Chyba nic, bo nawet brakujące centymetry załatwiam wysokim obcasem Tak, mogłabym być wyższa, ale chyba mi to nie grozi, chyba nie urosnę.
Agata: Czy jesteś szczęśliwa?
Mariola Zaczyńska: Jestem. Kiedyś nie byłam. Potem dużym krokiem do
przodu, była świadomość, że już nie jestem nieszczęśliwa. Teraz jestem szczęśliwa, takie mam wrażenie. Zbudowałam dom, posadziłam drzewo i takie tam... Jak tu nie być szczęśliwą?
Agata: Kto najczęściej wspiera Cię w trudnych chwilach?
Mariola Zaczyńska: Przyjaciele. Boże błogosław telefony! Rozrzut przyjaciół jest niezły; Gdynia, Warszawa, Sanok, Kraków. Ale w trudnych chwilach i tak muszę sobie radzić sama. Inaczej nie potrafię.
Agata: Dziękuję Ci bardzo za odpowiedzi na pytania. Z niecierpliwością czekamy na kolejne książki, a na razie życzymy udanej promocji świeżo wydanej książki o Twardzielkach!
Wywiad przeprowadziła Wiśniewska Agata