Odkryciem ostatniego miesiąca stała się dla mnie marka Wyszukane należąca do wydawnictwa Ezop. Zdążyłam się zorientować, że książki pod tym szyldem ukazują się od października 2019. Są wśród nich powieści pochodzące z takich krajów Europy jak Portugalia, Słowenia, Bułgaria czy Grecja. Gdyby nie pomysł na markę wydawniczą z niszowymi tytułami rynku europejskiego, moglibyśmy nigdy o nich nie usłyszeć, nie mówiąc już o przeczytaniu w języku polskim.
Z oferty Wyszukanych najbardziej zainteresowała mnie powieść „Średni współczynnik szczęścia” uhonorowana Nagrodą Literacką Unii Europejskiej w 2015 roku. Przykuła moją uwagę po pierwsze ze względu na kraj pochodzenia czyli Portugalię, a po drugie z powodu poruszanej tematyki. Autor, David Machado, tworzył ją w latach kryzysu ekonomicznego, który miał miejsce prawie dekadę temu i jak powszechne wiadomo, okazał się dotkliwy nie tylko dla jego ojczyzny. Czas pokazał, że książka ta stosunkowo szybko stała się ponadczasowa i prawdopodobnie dlatego pojawiła się na polskim rynku. Właśnie teraz nadszedł właściwy czas, aby zapoznać z nią polskich czytelników. Problematyka poruszana przez autora jest bardzo rozbudowana, nie ogranicza się tylko do tego co sugeruje opis na okładce czyli utraty pracy w branży turystycznej przez głównego bohatera. Nie ujawniając szczegółów zdradzę, że Machado uwzględnił kilka różnych rodzajów izolacji, odosobnienia z wyboru i z przymusu. Pomyślał o tym, gdy nikomu jeszcze nie przychodziło do głowy jakie wydarzenia wstrząsną Europą w 2020 roku. Całość skonstruował opierając się na tytułowym średnim współczynniku szczęścia. Każdy z rozdziałów, w pewnym sensie odpowiada treścią innej wartości, a zatem poziomowi szczęścia odczuwanego przez mieszkańców krajów wypisanych obok wskaźnika. Osobiście lubię nietypowe koncepcje książek i ta również mnie nie zawiodła.
Przypuszczam i uczulam, że dla niektórych czytelników „Średni współczynnik szczęścia” może być jednak nie do strawienia. Opisane perypetie mężczyzny zbliżającego się do czterdziestki, który bije się z myślami, rozważa co począć ze swoim życiem, nie sprawią, że każdy wytrwa w lekturze do końca. Podobnie z subtelnym motywem podróży z Lizbony do Genewy, o której napisano z tyłu okładki. Ta książka nie jest o podróżowaniu, więc nie należy mieć oczekiwań pod tym kątem.
„Średni współczynnik szczęścia” ma w sobie coś z "Nieznośnej lekkości bytu" Kundery, a może tylko mi się wydaje, bo od kiedy go czytałam po raz ostatni minęło sporo czasu. Szczęściarze, którzy dotrą do końca, odkryją że powieść Davida Machado zawiera dużo więcej treści, niż mieści te 325 stron tekstu. Aby znajdywać, trzeba wyszukiwać.