Chyba każdy marzył kiedyś o ucieczce daleko, w nieznane, by odetchnąć, odpocząć i odnaleźć spokój. Takich ludzi ostatnio przybywa, co w dzisiejszym zabieganym i skomercjalizowanym świecie chyba nikogo nie dziwi. Tak samo jak fakt, że po ten temat sięgnięto także w literaturze. Ostatnio wydano masę książek, głównie o kobietach, które postanowiły rzucić wszystko i odnaleźć swoje szczęście z dala od wszystkiego. Jednak zazwyczaj były to powieści o młodych, atrakcyjnych i bogatych dziewczynach, dlatego też tym bardziej chętnie sięgnęłam po "Wyspę z mgły i kamienia" Magdaleny Kawki.
Główna bohaterka, Julia, nie jest młoda, nie ma także męża, ani nawet własnego życia. Jest pięćdziesięciokilkuletnią anestezjolog, którą właśnie opuścił partner. Ma dwie córki, Ewę i Anię. Całe życie starała się wynagrodzić im brak ojca, poświęcała im cały swój czas, zrezygnowała ze swoich pasji, marzeń i siebie samej, byle jej dzieciom było dobrze. Jednak mimo to, córki nie są dla niej oparciem, a ciężarem. Julia jest bowiem właścicielką kilku kamienic, które otrzymała w spadku, wartych mnóstwo pieniędzy i przynoszących spore zyski z wynajmu każdego miesiąca. Jednak kobieta wszystkie zarobione sumy oddaje córkom. Kiedy po rozstaniu z ukochanym zostaje całkowicie sama, opada z sił i postanawia zmienić coś w swoim życiu póki czas. Rezygnuje z pracy i sprzedaje majątek, co wiąże się z żalem i złością jej córek, które nie mogą zaakceptować faktu, że nie dostaną po niej nieruchomości w spadku. Żadna z nich nie interesuje się brakiem radości życia u Julii, martwią się jedynie, że matka nie odda im pieniędzy ze sprzedaży, na które tak liczyły. Kiedy Julia przypadkiem słyszy o Krecie, postanawia, że właśnie tam osiądzie na stałe. Wyjeżdża by rozeznać się w okolicy i całkowicie zatraca w krajobrazie, ludziach i...wolności. Jednak wyspa nie jest tylko sielanką, jak wszędzie, tak i tu mieszkańcy mają swoje problemy, życie czasami gmatwa wszystko, a czarne chmury zdają się zbierać nawet nad najpiękniejszymi zakątkami świata.
Przede wszystkim muszę podkreślić, że bardzo podobało mi się ujęcie całej książki z punktu widzenia kobiety dojrzałej, zwyczajnej Pani Doktor, samotnej i żyjącej jak większość ludzi. Według mnie to bardziej realistyczne, niż przedstawienie bogatej, atrakcyjnej dziewczyny, znudzonej życiem, która postanawia przenieść się za granicę z dnia na dzień, a takich bohaterek powieści jest obecnie mnóstwo. Julia jest skromna i sympatyczna, a rozstanie z partnerem tylko utwierdza ją w przekonaniu, że życie ucieka jej między palcami. Jednak "Wyspa z mgły i kamienia" nie jest idylliczną opowieścią o niespodziewanej miłości w pięknej scenerii rajskiej wyspy. To raczej obraz o zmęczonej życiem lecz pełnej wiary kobiecie, która podejmuje się trudnego zadania, odnalezienia swojego szczęścia. Julia nie zatraca się od razu w smakach, obrazach i kolorach. Wręcz przeciwnie, mimo, że w Grecji jest pierwszy raz w życiu, aklimatyzuje się powoli. Napawa spokojem i wolnością, których tak jej brakowało w Polsce, przy zawsze niezadowolonych córkach. Jest rozważna i spokojna, nie goni za przygodami. Stara się wpasować w otoczenie i chyba właśnie ta życiowa mądrość i spokój sprawiają, że Julia szybko odnajduje się w nowym życiu, a wyspa wydaje się ją "akceptować". Nieco inaczej dzieje się z jej mieszkańcami.
Autorka, Magdalena Kawka, zawarła w książce mnóstwo opisów wyspy, które są według mnie ciekawe i pozwalają się "zaczytać" w lekturze, co i tak nie jest trudne, bo książkę się po prostu pochłania. Bohaterowie byli poprowadzeni bardzo ciekawie i realistycznie. Kawka wprowadziła nawet wątek lekko kryminalny, który nie był może trzymający w napięciu, ale dodał całości trochę intrygi, która bardzo dobrze wpasowała się w temat wyspy. Jeśli jednak spodziewacie się szybkiej akcji i mocnych momentów, możecie się zawieść. Ta książka to raczej spokojna, leniwa lektura, płynąca wolno i lekko. Powiedziałabym, że to po prostu obraz dojrzałej kobiety, która rzuciła się na głęboka wodę i stara się ułożyć swoje życie od nowa. Nie jest ono bajką, ale nowy początek pozwala jej zobaczyć wszystko z nowej perspektywy i dojrzeć samą siebie.
Córki głównej bohaterki od początku bardzo mnie drażniły i złościły, myślę, że podobne odczucia miało większość czytelników, za to sama Julia miała lepsze i gorsze momenty, jednak na dłuższą metę polubiłam ją i rozumiałam wszystkie jej decyzje i pobudki. Podsumowując całość, jest to przyjemna i lekka lektura, w sam raz na lato i wakacje, wciąga od początku do końca, mimo, że należy raczej do spokojnych powieści, bez wielkich wątków. Dla mnie była to świetna i bardzo odprężająca pozycja wakacyjna i ciesze się że zapoznałam się z twórczością Magdaleny Kawki, bo po przeczytaniu "Wyspy..." wiem już, że na pewno sięgnę po jej kolejne książki.