Polityczne intrygi. Wszechogarniające napięcie. Złożeni i niejednoznaczni bohaterowie. Rozbudowany świat. Dworska codzienność. "Porcelanowy książę" zawiera tyle elementów, które kocham w książkach fantastycznych, że praktycznie od razu wiedziałam, że znajdzie się wśród moich ulubieńców. Po skończeniu pozostaje mi jedynie podtrzymać to zdanie i dodać, że za tą piękną okładką (warto dodać, że twardą, co pozytywnie mnie zaskoczyło) kryje się historia, dla której warto zarwać noc czy dwie.
Lucarno był przez długi czas pomijany przez swoją rodzinę. Przez swój romans z człowiekiem, który niedługo potem został imperatorem i zerwane zaręczyny był odsuwany od spraw politycznych, związanych z funkcjonowaniem rodu, do którego należał. Wszystko zmienia się jednak, kiedy zostaje wyznaczony jako kandydat do funkcji doży w swoim państwie z rąk samego imperatora. Z wielu stron zaczynają otaczać go ludzie, którzy będą chcieli wykorzystać go do swoich politycznych celów, korzystając z jego nieobycia w polityce. Nie wiedzą jednak, że Lucarno może ich niejednym zaskoczyć i ma własny plan na rządy...
Pisałam to już wielokrotnie, ale z chęcią napiszę kolejny raz. Uwielbiam, kiedy akcja książek dzieje się na dworze, a bohaterom towarzyszą związane z tym polityczne intrygi i spiski. "Porcelanowy książę" okazał się więc pozycją szytą pode mnie. Nika ogromną uwagę poświęca właśnie temu wątkowi. Świat, który wykreowała, przedstawia bardzo dokładnie i widać jak dużo pracy włożyła w jego stworzenie. Zależności między poszczególnymi państwami są naprawdę złożone i domyślam się, że niełatwo było to połączyć w jedną całość, ale jej się udało. Uwielbiam to jak sprawnie opisywała kolejne interakcje między politykami. Poświęciła też dużo uwagi wyborom i kampanii i czytało się to tym ciekawej, że w tym samym czasie takie wydarzenia miały miejsce w Polsce.
Skupiając się jeszcze na stylu pisania, jest naprawdę dobry! Może jestem uprzedzona, ale parę razy przejechałam się na stylu książek publikowanych pierwotnie na wattpadzie, a w tym przypadku okazało się, że moje obawy były niesłusze. Książkę czytało się świetnie i byłam zaskoczona, że to debiut.
Powieść oprócz wątków politycznych wyróżniają też bohaterowie. Jest ich dużo, a każdy może pochwalić się barwną osobowością. Moje serce skradł oczywiście główny bohater, ale pokochałam też cięty humor Zefira.
Jeśli chodzi o relację romantyczną, muszę przyznać, że myślałam, że będzie istotniejszym punktem książki. Okazało się jednak, ze owszem, dawne powiązania między Lucarnem i imperatorem mają znaczenie, ale obecnie postaci tych nie łączą zażyłe stosunki i samych scen czysto romantycznych było niewiele, bo przyćmiewał je żal Lucarna z powodu wyrządzonych mu przez Cesara krzywd. Nie jest to jednak wada książki, bo dzięki temu inne elementy były wyczerpująco rozwinięte.
Żałuję jedynie, że "Porcelanowy książę" nie był pisany z dwóch perspektyw. Myślę, że punkt widzenia Cesara mógłby wnieść naprawdę dużo do opowieści i lepiej zrozumielibyśmy niektóre jego działania i poznali, jak odebrał niektóre sytuacje. To jednak tylko moja osobista preferencja, bo zawsze lubię poznawać dwie strony historii.
"Porcelanowy książę" to debiut, który niejednym was zaskoczy. Szczególnie spodoba się fanom dworskich intryg i niebanalnych postaci. Każdy znajdzie taką, która skradnie jego serce. Jeśli do tego dodamy świetny styl pisania i angażujące zakończenie powstaje książka, która mimo swoich rozmiarów (ma ponad 600 stron) nie przytłacza, a zapewnia świetną rozrywkę.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Prószyński Young.