Myślę, że wielu z Was słyszało o legendarnej wyprawie Ernesta Shackletona na Antarktydę. Ale są też pewnie tacy, którzy kompletnie nic nie wiedzą na ten temat. Mam nadzieję, że dzięki książce „Niezłomny. Legendarna wyprawa Shackletona i statku Endurance na Antarktydę” Caroline Alexander, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Poznańskiego, losy tej niezwykłej ekspedycji poruszą niejedno serce i wzbudzą szacunek, na który od dawna zasługuje. To historia z jednej strony tragiczna, a z drugiej mająca szczęśliwy finał. Pokazująca niesamowity heroizm i niezłomność dowódcy, który walczył o swoją załogę dokonując niewyobrażalnych rzeczy. Dlaczego w takim razie nie wybrzmiała szerokim echem? Cóż, w wyniszczonej przez I wojnę światową Europie nikt nie miał czasu zajmować się wyprawami polarnymi. Nikt nie docenił Ernesta Shackletona i reszty ekipy, bo przecież ich wyprawa była po prostu nieudana...
To jest taka książka, którą pochłania się za jednym posiedzeniem. Właściwie nie sposób się od niej oderwać. Z zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń, które świetnie dokumentują zdjęcia, a jest ich naprawdę mnóstwo. To one sprawiły, że mogłam jeszcze mocniej wczuć się w tę historię, że z większym zaangażowaniem analizowałam każdą sytuację. Przemykały mi przed oczami kolejne obrazy, pochłaniałam kolejne słowa i wszystko powoli układało się w jedną całość. Caroline Alexander naprawdę zabrała mnie na tę wyprawę, pozwoliła poczuć się członkiem załogi. Świetnie udało jej się pokazać relacje, jakie panowały w ekipie. Potrafiła wyrysować sylwetki psychologiczne bohaterów tej ekspedycji, co nimi kierowało, co wpłynęło na to, że przetrwali. Nie wystawiła laurki dowódcy, pokazała człowieka z krwi i kości, który również popełniał błędy. Ale to on – Ernest Shackleton błyszczał na tle reszty. To on potrafił wydobyć ze swoich ludzi to, co najlepsze, dojrzeć w nich to, czego być może sami o sobie nie wiedzieli. Wg mnie po tym można poznać prawdziwego przywódcę, że jest świetnym psychologiem, wzbudza szacunek, jest w stanie poświęcić się dla grupy, podejmować trudne decyzje i walczyć do końca. Ernest Shackleton nie poddał się, kiedy jego statek został zmiażdżony przez lód, kiedy jego załoga utknęła na bezludnej wyspie, kiedy wraz z pięcioma innymi ludźmi musiał przepłynąć 1200 km walcząc ze wzburzonym oceanem, a nawet wtedy, kiedy podjął morderczy trzydziestosześciogodzinny marsz przez masyw górski, by sprowadzić ratunek. Był niezłomny...
Wyprawa Shackletona i statku Endurance na Antarktydę jest prawdziwym triumfem niezłomności człowieka. Cieszę się, że Caroline Alexander postanowiła upamiętnić to niezwykłe zwycięstwo Ernesta Shackletona jako przywódcy. Cel wyprawy nie został osiągnięty, ale załoga została uratowana, a to znaczyło o wiele więcej. Czytajcie, naprawdę warto!
Dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu za egzemplarz do recenzji!