Znalazłam sobie książkę, po której nie oczekiwałam absolutnie niczego. Byłam ciekawa, jak pisze córka Bergmana i Liv Ullman, miałam ochotę na literaturę skandynawską i do tego jakiś osobliwy duszny klimat. I śmieszne, bo recenzje ludzi na lubimyczytać zrobiły mi wodę z mózgu i nastawiły na zbiór opowiadań. Za dużo się naczytałam tych rozczarowanych opinii i wszystko mi się pomieszało (albo serio ktoś napisał bzdury). Ale ucieszyłam się, że to opowiadania nie są, bo jednak z powieściami mi bardziej po drodze.
Opisać o czym jest "Zanim zaśniesz" będzie ciężko. Bo to historia chaotyczna. Trochę wydarzeń z okresu przed ślubem Julie (siostry głównej bohaterki), trochę ze ślubu, trochę sprzed ciąży Julie, trochę jak już jej syn jest na świecie i ma osiem lat... Trochę historii ich dziadka, słynnego Rikarda Bloma, trochę o ich matce, Anni, której "mężczyźni nie mogą się oprzeć". Głos zazwyczaj należy do głównej bohaterki – Karin – ale zdarza się, że oddaje go także swojej siostrze (te rozdziały są według mnie najpiękniej napisane i dotyczą głębokich emocjonalnie rzeczy i rozkmin). I to wszystko tak trochę nie po kolei, bez początku i końca... wydarzenia przedstawione od środka...
Ale wiecie co? Ja w tym chaosie przepadłam. Może te historyczne rozdziały mnie trochę nużyły, ale oprócz tego... no coś niesamowitego to było. Najprawdziwsza literacka przygoda ze swoim sosem własnym (czyt. ze specyficznym klimatem).
Formalnie – dialogi jak u Rooney, czyli bez myślników. I w zasadzie ciężko się tu zorientować, co naprawdę było wypowiedziane, co było tylko metaforą czy działo się w głowie bohaterki, a co było zaledwie pomyślane/wypowiedziane spojrzeniem. Trochę tu oniryzmu, jakiejś magiczności czy iluzji. Czytanie tej książki to ciągłe domysły – zaraz, czy to na pewno rzeczywistość? Wszyscy bohaterowie są tu anty, nie da się ich lubić (no może z wyjątkiem małego Sandera), ale mimo to chce się o nich czytać. Językowo smacznie bardzo. Jestem zauroczona, ale w jakiś taki dziwaczny sposób 🙃
Gdybyście mieli wątpliwości – to była recenzja pozytywna. Co ta książka ze mną zrobiła, to tylko ja wiem. Ale Wam – BARDZO POLECAM.