Cyrenejczyk dla wszystkich - Święty Ojciec Pio recenzja

„Wyjątkowo cichych, każdy usłyszy”

Autor: @Krasnoludek ·5 minut
2013-04-01
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Do każdej książki, którą wybieram na swoją lekturę podchodzę z entuzjazmem i ciekawością. Te same uczucia towarzyszyły mi gdy natknęłam się na recenzowaną biografię, jednakże dołączyła do nich pewna doza sceptyzmu i niedowierzania. W końcu nie żyjemy w czasach średniowiecza, gdzie wierzono w każdy przejaw zachowań nadnaturalnych. Dziś światem rządzą twarde prawa nauki – jak więc można przyjąć za prawdę zdarzenia, które są związane z kanonizowanym w 2002 roku Franciszkiem Forgione?

Przebywając we Włoszech nie sposób uciec przed postacią św. Ojca Pio z Pietreluciny. Jego obrazy są wszędzie : w sklepie z odzieżą, w piekarni, w domu prywatnym, nawet w barach znajdzie się dla niego miejsce.

Dlaczego? Czym zasłużył sobie na tak wielką miłość i cześć, jaką oddają mu mieszkańcy Italii? Czym wyróżnia się akurat ten święty ?


Ojciec Pio Forgione, z chrztu Franciszek, kapłan stygmatyk z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów urodził się w ubogiej wsi Pietrelcina. Tam też w wieku pięciu lat miał swoje pierwsze objawienie, którego do końca nie pojął. Wyjaśnienie tego zdarzenia przyszło wraz ze wstąpieniem do zakonu, w którym zachwycał przełożonych swym posłuszeństwem i niezwykłym oddaniem modlitwie.

Ojciec Pio nie wyróżniał się niczym szczególnym, pośród zakonnych braci. Jak inni w odpowiednim czasie przybył na nauki, przyjął święcenia i pełnił swą posługę. Uczył się na średnim poziomie, żartował, prawił kazania. Był normalnym człowiekiem.


Co sprawiło iż możemy mówić o nim Święty?

Osoba wyniesiona na ołtarze zwykle kojarzy mi się z aureolą wokół głowy, ckliwym uśmiechem i zamglonym wzrokiem wpatrzonym w niebo bądź postać Jezusa. Nie zapominajmy o ponurym życiorysie pełnym bólu, niezrozumienia i odrzucenia oraz poddania upokorzeniu i braku jakiejkolwiek hardości i twardości charakteru. Często też świętość kojarzy się z brakiem podjęcia jakichkolwiek działań poza modlitwą, samookaleczeniem i pewną ignorancją świata doczesnego.


W biografii Ojca Pio możemy odnaleźć parę z tych aspektów. Był to człowiek, który praktycznie całe swoje życie przecierpiał, przechodząc z jednej choroby w drugą. Do tego stygmaty, walka z szatanem, w którą trudno uwierzyć i ból z którego raczej lekarz nikogo nie wyleczy – ból duszy.

Po przeczytaniu biografii przygotowanej przez Alessandro da Ripabottoni widzimy, że jej bohater był skromnym człowiekiem, w pełni oddanym misji Zbawienia. Świat w szczególności pokochał go za ciepło dostrzegalne w jego oczach, niesamowity talent do spowiedzi – kto by powiedział, że do tego trzeba mieć talent, prawda? - oraz pełne skupienie i oddanie podczas odprawiania Mszy Św. Do tego dodajmy jeszcze zbudowanie Domu Ulgi w Cierpieniu, placówek mających pomóc ubogim dzieciom oraz miejsc gdzie młodzi bezrobotni mogą się wyszkolić w danym zawodzie i podjąć pracę. Wszystko to robił w ciszy i pełnej skromności, co doskonale pokazuje niż nie trzeba być pierwszym w rzędzie, aby Świat cię dostrzegł.

Czy to wystarczy do zapoczątkowania procesu kanonizacji?

Jak za pewne każdy wie, nie do końca – inaczej świętych było by więcej niż wierny zdołałby ogarnąć – jednakże w pełni możecie się o tym przekonać czytając recenzowaną pozycję, która może na Nobla nie zasługuje, ale jest dobrym kawałkiem niezwykłej biografii zamkniętym w ponad czterystu stronach.

Historię swoistej męki tego „starszego pana z brodą” czytało mi się nader przyjemnie, jednakże nie mogłam nie zauważyć rzucających się w oczy błędów, które tę przyjemność psuły.

Jednym z nich są nagminne błędy powtórzeniowe, których ścierpieć nie mogę, gdyż sprawiały, iż często gubiłam wątek, całkowicie się dekoncentrując.

Zdarzyło się też, iż dany fragment pewnej wypowiedzi jest cytowany praktycznie w tym samym kontekście, paręnaście stron dalej, co też nie wpływa pozytywnie na moją opinię.

Również nieustające opiewanie różnych postaci miłości Ojca Pio prowadziło do mojej frustracji i dekoncentracji – naprawdę wystarczy o tym powiedzieć w jednym rozdziale, nie zaś wpychać na siłę, gdzie się da. Czytelnik zrozumie od razu o co chodzi. Tutaj zaś jego cierpliwość wystawiona jest na próbę.

Również ustawiczne wysławianie jego oddania i zawierzenia się Chrystusowi, ciągłe mówienie o modlitwie, o rzeczach, które każdy przyjmuje za pewnik, jeszcze zanim pomyśli o przeczytaniu tej biografii – odniosłam wrażenie, iż on naprawdę nic innego nie robił tylko się modlił i nie chciał przebywać z innymi osobami, a przecież niektóre fragmenty tej pozycji wskazują na coś zupełnie odmiennego. O tym zaś z chęcią przeczytałabym coś więcej, po za tym, gdyby ta biografia była przedstawiona troszkę bardziej świecko, na pewno spodobała by się szerszemu gronu odbiorców.

Ostatnim błędem, który przyćmił mi pozytywny odbiór tejże lektury jest zabieg, który w literaturze faktu nie powinien mieć miejsca. Mianowicie chodzi mi o zwroty typu: „pewien mężczyzna”,” pewien adwokat”, ”pewien marynarz” bądź „ktoś inny”.

W biografii powinny być przytaczane nazwiska, szczególnie gdy idzie o świadectwa czynów niezwykłych i trudnych do uwierzenia – czyż życiorys świętego nie powinien nas do niego przekonywać nie zaś budzić tylko niedowierzanie i konsternację?

Moim zdaniem wady, które zauważyłam podczas czytania biografii niezwykłej postaci, jaką bezsprzecznie był Ojciec Pio, można zniwelować, jeśli zajdzie potrzeba trzeciego jej wydania. Dobrym zabiegiem było by przekazanie tego zadania osobom neutralnym, niezwiązanym z Zakonem Braci Mniejszych Kapucynów czy samym bohaterem książki, gdyż taka persona będzie mogła odnieść się do tego tematu całkowicie obiektywnie.

Miłym dodatkiem, którego brak lekko mi doskwierał byłyby fotografie omawianych postaci oraz miejsc.

Gdyby książka zawierała same wady nie udałoby mi się jej zgłębić do ostatniego „Amen”.

Tym co zasługuje na uznanie jest talent autora do obrazowania sytuacji wziętych z życia Ojca Pio oraz namacalne oddanie targających nim uczuć – od razu widać, że Alessandro da Ripabottoni był pilnym obserwatorem swojego współbrata, którego niezaprzeczalnie darzył wielkim szacunkiem i miłością płynącą z wiary.

Również styl, budowanie zdań i szczegółowe opisywanie poszczególnych postaci zasługują na aprobatę, gdyż dzięki nim w mojej wyobraźni historia stawała się realna na te parę godzin zatracania się w lekturze.

Po biografię Ojca Pio sięgnęłam ze względu na ciekawość względem jego osoby, która towarzyszyła mi parę lat temu. Nie miała ona podłoża religijnego, po prostu chciałam wiedzieć o nim coś więcej, jak o ciekawym pisarzu. Myślałam, że przeczytam i dość szybko o niej zapomnę podczas zgłębiania kolejnej lektury. Jednakże autor sprawił swoją gorliwością i wyczuciem, iż wbił mi postać świętego głęboko w pamięć, każąc zatrzymać się na chwilę i pomyśleć.

Dlatego też „Cyrenejczyka dla wszystkich” mogę śmiało wskazać osobom, którym potrzebna jest chwila zadumy, podbudowania kręgosłupa moralnego i zaczerpnięcia czegoś dobrego z autorytetu porządnej postaci , na którą osobiście nie patrzę, jak na świętego, lecz dobrego człowieka, który miał swoje dobre i złe chwile, nie pozwalając wygrać tym niegodnym. Po prostu wiele można się od niego nauczyć – w szczególności cierpliwości i radzenia sobie z bólem w ciszy, nie na poklask.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-01-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Cyrenejczyk dla wszystkich - Święty Ojciec Pio
3 wydania
Cyrenejczyk dla wszystkich - Święty Ojciec Pio
Aleksander de Ripabottoni
5/10

Książka jest jedyną oficjalną biografią św. Ojca Pio, na podstawie której obywały się procesy beatyfikacyjny i kanonizacyjny. Autor obficie czerpie ze źródeł, do których należą listy Ojca Pio, kroniki...

Komentarze
Cyrenejczyk dla wszystkich - Święty Ojciec Pio
3 wydania
Cyrenejczyk dla wszystkich - Święty Ojciec Pio
Aleksander de Ripabottoni
5/10
Książka jest jedyną oficjalną biografią św. Ojca Pio, na podstawie której obywały się procesy beatyfikacyjny i kanonizacyjny. Autor obficie czerpie ze źródeł, do których należą listy Ojca Pio, kroniki...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Krasnoludek

Kasika Mowka
kasika Mowka

Książki, w których dochodzi do zadania krzywdy dziecku, które ukazują działanie jego psychiki w sytuacjach odbiegających od przyjętych w społeczeństwie, są mi szczególnie...

Recenzja książki Kasika Mowka
Bohatyr. Smocza cesarzowa
"Przyjaźń, honor, walka, życie"

Dawne wierzenia, pogańskie teorie na powstanie świata odchodzą w odmęty niepamięci. Dziadkowie nie przekazują opowieści snutych od wieków, bo kto by ich słuchał, kiedy w ...

Recenzja książki Bohatyr. Smocza cesarzowa

Nowe recenzje

Wszyscy jesteśmy martwi.
Wszyscy jesteśmy martwi - finał
@Malwi:

„Wszyscy jesteśmy martwi” to ostatnia, czwarta część serii „Krwawe Święta” autorstwa Sary Önnebo. Akcja nabiera tempa, ...

Recenzja książki Wszyscy jesteśmy martwi.
Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl