"Miłość boli. Zawsze boli, ale jest tego bólu warta".
Lubię ten specyficzny typ powieści obyczajowej, która często pod płaszczem dość sztampowej historii przedstawiającej ludzkie losy, przemyca ze sobą jakieś przesłanie dla czytelnika. Przesłanie, które chociaż na moment, na krótką chwilę, wzbudzi w odbiorcy swoistą zadumę i refleksję. Niewątpliwie ta książka należy do tego grona, pomimo faktu, że jej fabuła niestety przypomina dziesiątki innych dzieł, jakie czytałam w ostatnich latach.
Gabriela Gargaś to z wykształcenia ekonomistka o specjalności bankowej, której zamiłowanie to bibliofilia, jest bowiem miłośniczką literatury oraz niepoprawną optymistką i indywidualistką. Autorka popularnych powieści, której motto życiowe brzmi "Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem".
Klaudia, przedstawicielka współczesnych czterdziestolatek prowadzi pozornie poukładane życie małżeńskie i zawodowe na obczyźnie, posiadając dwójkę dorosłych już niemal dzieci i męża. W życiu bohaterki jednak trudno szukać zadowolenia i szczęścia, gdyż Klaudia nie odnajduje się w Anglii, a jej relacja z mężem już dawno przerodziła się w życie obok siebie. Nagły wyjazd bohaterki do Polski, spowodowany wypadkiem mamy, wyrywa ją z marazmu, w jakim żyła od wielu lat.
W najnowszej powieści Gabrieli Gargaś nie znajdziecie niczego nowego, czego nie znacie z innych książek o tematyce obyczajowej, pisanych przez nasze rodzime pisarki – oprócz wątku tworzenia biżuterii z żywicy, który mnie autentycznie zainteresował. Otóż "Wybacz mi" to dość schematyczna i sztampowa książka, w której wielowątkowa fabuła dotyka takich tematów, jak miłość, przyjaźń, życie na obczyźnie, nietrafione wybory, rodzinna tajemnica, śmierć oraz samorealizacja i przeszłość, która zawsze powraca niczym bumerang, atakując w najmniej spodziewanym momencie. I pomimo tego wszystkiego, podczas jej lektury nie czułam się znudzona, a wręcz przeciwnie – z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, co pozwoliło mi przeczytać tę książkę w dosłownie kilka godzin. Gabriela Gargaś bowiem swoim wyczuciem w tworzeniu kreacji psychologicznych pierwszoplanowych bohaterów, czyli Klaudii i jej matki Ludwiki, pozwoliła mi wczuć się w ich sytuację, razem z nimi podejmować określone decyzje oraz przeżywać wiele różnorodnych emocji.
Tajemnica Ludwiki, która stanowi jeden z głównych wątków fabularnych tej powieści, okazała się dla mnie dość przewidywalna, gdyż szybko odkryłam, jaką wiadomość bohaterka będzie miała do przekazania swojej córce. Nie przewidziałam jednak nawiązania do tego wątku w zakończeniu, w którym Gabriela Gargaś mnie mocno zdziwiła. Muszę przyznać, że autorce w pewnym aspekcie udało się mnie zaskoczyć i przypuszczam, że wielu czytelników poczuje się podobnie, czytając ostatnie strony powieści.
Najważniejszym jednak elementem, jaki przemawia za sięgnięciem po to dzieło jest jego przesłanie, czyli przestroga nad zbytnim popadaniem w marazm, przed życiem pozbawionym szczęścia, które powinno wynikać wyłącznie z wnętrza każdego z nas. Gabriela Gargaś stara się swoje czytelniczki skłonić do choćby chwilowej refleksji dotyczącej szukania własnej drogi w życiu i celebrowania każdego dnia, jakie podarował nam kapryśny los. Na przykładzie Klaudii, która przez wiele lat nie potrafiła się wyzwolić z destrukcyjnej sytuacji w jakiej się znalazła, autorka pokazała, że każdy czas jest dobry na to, by szukać zadowolenia z własnego życia, a najgorszą rzeczą jest pogodzenie się z trwaniem w stagnacji.
"Wybacz mi" dla koneserów literatury obyczajowej może stać się powieścią jedną z wielu, w zasadzie nie wyróżniającą się niczym szczególnym. Dla innych natomiast może stanowić źródło wielu mądrych słów oraz może stać się powodem do zastanowienia się nad pewnymi sprawami. Od was zależy do której grupy będziecie się zaliczać.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/