„Ludzie płacą za to, co robią, a w jeszcze większym stopniu za to, czym się stali. A płacą za to w bardzo prosty sposób - pozostałym życiem.” *str. 302
Wstyd się przyznać że choć o autorze wiele słyszałam, to jednak jeszcze nie miałam przyjemności przeczytać żadnej z jego powieści. W końcu nadszedł moment żeby poznać Matthew Quicka i jego literacki światek. Wybór padł na „Wybacz mi, Leonardzie”. Zielona okładka i niepozorne obrazki mogą być mylące. Nie dajcie się zwieść pozorom, to co znajdziecie w środku przekroczy wasze najśmielsze oczekiwania! Wgniecie was w fotel i na długo pozostawi ślad w waszej głowie.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest tytułowy Leonard. Jego matka wyjechała i zostawiła go samego sobie, na domiar złego chłopak nie posiada żadnych przyjaciół z którymi mógłby spędzać czas. Jest inny. Wyobcowany, zamknięty w sobie, ale niesamowicie inteligentny. Posiada zupełnie inny punkt widzenia niż jego rówieśnicy. Wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek obserwuje otoczenie i ludzi wokół siebie. Dochodzi do przerażających wniosków - nie warto dorosnąć.
W swoje osiemnaste urodziny planuje rozliczyć się z przeszłością i położyć kres dotychczasowemu życiu. Z tej okazji goli głowę na łyso, przygotowuje prezenty dla znajomych i zabiera ze sobą pistolet. Plan jest prosty. Wręczyć upominki, zastrzelić swojego największego wroga Ashera Beala, a na koniec popełnić samobójstwo strzelając sobie w głowę. Tak oto Leonard postanawia uczcić ostatni dzień swojego życia, jednak gdzieś w głębi serca ma nadzieję że znajdzie się ktoś kto go uratuje i odwiedzie od tego pomysłu…
„Właśnie wtedy zrozumiałem, że prawda zazwyczaj nie ma znaczenia, a kiedy ludzie nabiorą fałszywego przekonania na czyjś temat, nie zmienią zdania niezależnie od poczynań tej osoby.” *str. 107
„Wybacz mi, Leonardzie” to kolejna książka kierowana do młodzieży. Jednak nie jest to typowa młodzieżówka, o nie. To książka i dla nastolatków i dla dorosłych. Wiadomo każdy odbierze ją na swój sposób, bo ilu czytelników tyle różnych opinii, nie mniej jednak jest to książka obok której nie można przejść obojętnie i którą po prostu trzeba przeczytać. Prawdziwość tej historii aż poraża i to w tej książce jest takie fantastyczne. Narracja Leonarda wstrząsa, a jednocześnie wzbudza podziw. Sama jego osoba jest fascynująca. Szczerze mówiąc dawno, w żadnej książce nie spotkałam tak charyzmatycznego bohatera. Swoimi spostrzeżeniami na temat życia, Leonard niejednokrotnie mnie zaskoczył, sprawił że sama zaczęłam się zastanawiać nad pewnymi sprawami. Aż niewiarygodne że w nastolatku mogą drzemać tak głębokie przemyślenia.
Leonard skupia się przede wszystkim na obserwacji swoich rówieśników, jak i dorosłych. Jego koledzy są niedojrzali i nie patrzą na życie z takiej perspektywy jak on. Natomiast dorośli jego zdaniem są nieszczęśliwi. Wiodą szare, nudne, schematyczne życie i starają się nie wychodzić poza granice które sami sobie tworzą. Zbyt zabiegani by cieszyć się chwilą i życiem. Jego teoria jest prosta, z wiekiem każdy człowiek traci zdolność do bycia szczęśliwym. I właśnie wtedy Leonard dochodzi do wniosku że nie warto dorosnąć, wybierając jedyną drogę która wydaje mu się odpowiednia, a mianowicie odebranie sobie życia.
„Rewolucja zaczyna się od ciągu pojedynczych decyzji, od kolejnych wdechów i wydechów. Tylko proszę, nie wracaj do tego ponurego miejsca, do którego codziennie przychodzisz. Pokaż mi, że człowiek może być jednocześnie dorosły i szczęśliwy. Błagam! Żyjemy w wolnym kraju. Jeśli nie masz na coś ochoty, nie musisz tego robić. Możesz robić, cokolwiek chcesz. Być, kimkolwiek chcesz.” *str. 91
Czytając książkę stopniowo dowiadujemy się co skłoniło Leonarda do posunięcia się aż tak daleko. Brak matki, która w pewnym momencie wycofuje się z życia chłopaka i krzywda która została mu kiedyś wyrządzona mają znaczący wpływ na przebieg wydarzeń. Autor z niezwykłą precyzją i delikatnością dotyka trudnych tematów, a zarazem pokazuje jak niewiele trzeba by doszło do tragedii. „Wybacz mi, Leonardzie” to książka ambitna i błyskotliwa, opowiadająca o samotności, o braku zrozumienia i znieczulicy która panuje w społeczeństwie. O tym że nigdy nie można się odwracać od drugiego człowieka który potrzebuje pomocy i że czasem zwykła rozmowa i zainteresowanie mogą uchronić od katastrofy.
Szczera do bólu, ujmująca swoją prostotą i prawdziwością. Matthew Quick stworzył niesamowitą i porażającą opowieść która na długo pozostanie w waszych sercach!