Zanim przejdę do recenzji muszę zaznaczyć, że przed sięgnięciem po tę książkę nigdy nie słyszałam o Whitney Cummings i nie znałam jej występów. Obejrzałam jej jeden krótki skecz, żeby zobaczyć, czy takie poczucie humoru mi odpowiada - bo głównie humoru i zabawnych anegdotek spodziewałam się po tej książce. Możesz więc sobie wyobrazić, jak wielkim zaskoczeniem było dla mnie, gdy okazało się, że jest to pozycja naprawdę wartościowa i pełna mądrości życiowych. To książka to coś w stylu: "człowiek uczy się na błędach - ale najlepiej na cudzych". Bo właśnie te cudze - w tym przypadku Whitney - błędy są główną osią książki "Wszystko w porządku... i inne kłamstwa".
Autorka pokazuje nam cały ogrom problemów, z którymi musiała się zmagać w dzieciństwie oraz później, w dorosłym życiu. Jest w tym do bólu szczera, nie wybiela siebie i nie zataja krępujących dla niej sytuacji. Muszę przyznać, że jest tego wszystkiego tak wiele, że czasami zastanawiałam się, czy to w ogóle możliwe, by przechodziła przez to jedna osoba. Bo mamy tutaj ogromne zaburzenia odżywiania, uzależnienie od zadowalania innych własnym kosztem, niepohamowaną i wręcz destrukcyjną potrzebę bliskości oraz miłości, nieudane operacje plastyczne i szereg dziwnych chorób, o których nikt z nas najpewniej nigdy nie słyszał. A to wszystko przedstawione z dawką humoru, który - uwaga - naprawdę bawi.
Whitney ma lekkość w opowiadaniu historii i być może to nic dziwnego - w końcu jest komiczką - ale biorąc pod uwagę bagaż emocjonalny, jaki zostawiła na kartkach tej książki, jestem naprawdę pełna podziwu, że jej się to udało. Autorka potrafi też spojrzeć na swoje decyzje w sposób bardzo krytyczny i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co złego robiła w przeszłości, co sprawiało, że czuła się źle sama ze sobą. A z tych doświadczeń bez wątpienia możemy skorzystać także my, czytelnicy, być może nie zawsze zdający sobie sprawę z problemów, które mamy.
Oczywiście nie jest to książka idealna - znajduje się tutaj choćby ostatni rozdział o Bliskim Wchodzie, który wydał mi się dość niesmaczny i pokazujący ogromne niezrozumienie autorki dla tej kultury (z którego chyba do tej pory nie zdaje sobie do końca sprawy). Jednak ogólny wydźwięk tej pozycji jest naprawdę bardzo pozytywny i zaskakujący, bo - jak pisałam na początku - spodziewałam się po tej książce raczej śmiesznych historii z życia współczesnej komiczki-Amerykanki, niż głębokich przemysleń o życiu, związkach i samoakceptacji.
Bardzo cieszę się, że ta książka wygląda właśnie tak, jak wygląda, bo czuję, że może nieść naprawdę dużą wartość dla osób w potrzebie. Dla tych, które mają problemy z własnymi emocjami czy tych, które nie rozumieją, jak działają choćby uzależnienia. Być może taka książka - pełna zabawnych żartów i przemysleń autorki na temat konkretnych sytuacji - otworzy komuś oczy i pomoże mu podjąć decyzję o terapii. Z całego serca życzyłabym sobie, by ta książka zadziałała w tej sposób choćby na jednego czytelnika czy czytelniczkę.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.