Ile razy ludzie łączą się w pary i rozstają, stale poszukując tej jedynej osoby, z którą będą czuć się dobrze i będą chcieli być z nią do końca swoich dni? Ile razy później okazuje się, że osoba ta była tuż za rogiem, tylko nie dostrzegało się tego? Dość często takie "objawienie" przychodzi właśnie w najmniej spodziewanym momencie.
To już ostatni tom przygód Sookie Stackhouse. Wiele z bohaterką razem przeszliśmy, zmienialiśmy swoich faworytów na partnera naszej telepatki, tworzyliśmy różne wersje tego, jak wszystko to powinno się zakończyć. A jaki jest rzeczywisty koniec? Czy spłynął krwią, a może ktoś wydał swe ostatnie tchnienie, aby na nowo się przebudzić jako stworzenie nocy? A może, wszystko zakończy się bez szumu, zwyczajnie? Ja już wiem, natomiast Wy będziecie musieli sami sprawdzić. :)
"Istnieje chęć odkrycia prawdy, istnieją podejrzenia, istnieje oczekiwanie... istnieje też wiedza. Wiedza to przynajmniej coś pewnego, lecz oznacza również ostrzejszy, głębszy ból." [s. 166]
Po ostatnich wydarzeniach moglibyśmy spodziewać się choć trochę wytchnienia i spokoju dla naszych bohaterów, jednak nie jest im to dane. Sookie ma zbyt wielu wrogów, żeby móc żyć spokojnie, na szczęście ma także wielu przyjaciół, którzy są chętni przyjść jej z pomocą. Tym razem ktoś wrabia ją w morderstwo i choć na początku wszystko zmierza ku złemu, Sookie wraz z przyjaciółmi postanawia poprowadzić prywatne śledztwo i wytropić prawdziwego zabójcę, zanim ten pogrąży ją jeszcze bardziej, bądź, co gorsza, zabije.
Doczekamy się powrotu wcześniejszych bohaterów, za niektórymi z nich tęskniliśmy, za innymi zapewne nie. Poznamy też kogoś nowego. I choć wygląda to jak każdy wcześniejszy tom cyklu, to jednak w pewnym stopniu wyczuwalne jest to, że ten jest już tym ostatnim. Autorka zamyka wiele wątków, wielu bohaterów zaczyna wieść normalne życie, jednak przed Sookie czekają jeszcze pewne wybory i trudności.
"Na zawsze martwy", jak i poprzednie tomy, czyta się lekko i przyjemnie, aczkolwiek w tym przypadku bez jakiejś większej ekscytacji. Wyraźnie widać do czego to wszystko zmierza, zatem kolejne kłopoty mają raczej na celu wydłużenie samej historii. Już na początku autorka ujawnia kto po części stoi za owym morderstwem i rzuceniem podejrzeń na naszą telepatkę, jednak do samego końca możemy się tylko domyślać, kim jest ten, który nadzoruje i kontroluje to wszystko. Chociaż ci bardziej domyślni czytelnicy zapewne i to mogą odgadnąć. ;)
"Coś było nie tak z moim życiem, skoro naprawdę zdumiała mnie informacja, że ktoś nie chce mnie zabić." [s. 70]
Książka ta jest dobrym, ale nie świetnym, zakończeniem całego cyklu. Pisarka nie wywołała we mnie zdziwienia tym, jaki obrót przybrały poszczególne wątki, szczególnie ten miłosny. Nie odczuwałam też jakichś głębszych emocji związanych z wydarzeniami w książce, jednak nie można także powiedzieć, że się nudziłam. Owszem, momentami było ciekawie, jednak bez większych niespodzianek.
Książkę uważam za obowiązkową lekturę dla miłośników cyklu, bowiem nie wypada pominąć ostatniego już tomu przygód drogiej Sookie, nawet jeśli nie wybija się on ponad wcześniejsze części. Autorka zakończyła wszystko tak, jak można się było spodziewać, szczególnie już od przedostatniego tomu. Nie rozumiem także fali oburzenia, jaką ta książka wywołała w Ameryce, a liczyłam, że może faktycznie pani Harris czymś może mnie zaskoczy. I nawet jeśli tak się nie stało, to nadal uważam, że takie zakończenie nie jest złe, a wręcz przeciwnie.
"[...] ludzie potrafią rozdawać nienawiść jak cukierki i zawsze znajdują na nią chętnych." [s. 101]