Czy jest wśród nas - czytelników - osoba, która nie widziała okładki „Dziewczyny z pociągu”? Szczerze wątpię.
„The Girl On The Train” to bestseller wszystkich większych księgarni, który ukazał się w 47 krajach. Prawa filmowe sprzedano wytwórni Dreamworks. Sam Stephen King z okładki przekonuje nas, że nie wyspał się właśnie przez „Dziewczynę z pociągu”. Co więcej, w czasie gdy czytacie te słowa, ktoś już zapewne kupił kolejny egzemplarz (minęło jakieś 6 sekund). Szaleństwo to mało powiedziane.
Dobra książka, czy dobry marketing?
A może jedno i drugie? (...)
Kluczem do zrozumienia tej książki jest dostrzeżenie, że wysnuty przez nas samych obraz innych ludzi, często mija się z prawdą. Bohaterką książki Pauli Hawkins jest Rachel. Kobieta pogrążona w alkoholizmie, zdradzona przez męża, osamotniona i użalająca się nad sobą. Rachel codziennie o 8:04 wsiada do pociągu w kierunku Euston, by o 17:56 wrócić, mijając te same budynki, tych samych ludzi i te same krajobrazy.
Jedni z nas w czasie podróży słuchają muzyki, inni pogrążają się w lekturze, a Rachel czerpie przyjemność z podglądania innych za oknem i snucia historii na temat nieznajomych. Szczególną uwagę poświęca młodemu małżeństwu. Nadaje im nawet wymyślone przez siebie imiona. Z czasem jednak przekracza barierę obcej osoby i staje się kimś więcej w życiu dotąd idealnych ludzi, a dzieje się tak za sprawą tajemniczego zaginięcia bohaterki jej wymyślonych historii.
Co się z nią stało? Czy ktoś ją zabił? A jeśli tak, dlaczego?
Czy Rachel ma coś wspólnego z zaginięciem obserwowanej osoby?
„Dziewczyna z pociągu” jest wciągającym i pełnym napięcia thrillerem psychologicznym. Czy porywającym - tutaj bym polemizowała. Ta książka jest po prostu dobra. Paula Hawkins stworzyła zaledwie piątkę charakterystycznych bohaterów, przejrzystą fabułę co bardzo sobie cenię, będąc w czytelniczym kryzysie i nazwijmy to - dość przewidywalne zakończenie, co stwierdziłam po przeczytaniu opinii innych. Sama byłam chyba za bardzo zaślepiona życiem głównej bohaterki, by wymyślać teorie spiskowe w czasie czytania.
Paula Hawkins porusza w swojej książce dwa bardzo ważne problemy. Pierwszym z nich jest choroba alkoholowa Rachel. Typowy przykład człowieka uzależnionego, pogrążonego w depresji, który nie może poradzić sobie z życiem i któremu nikt nie chce pomóc. Rachel traci pracę, zaczyna gromadzić długi, nie ma własnego mieszkania i to co jej zostało, to jedynie przyglądanie się, w jak szybkim tempie jej były mąż uwił sobie gniazdko z kochanką w domu, w którym niegdyś sama mieszkała.
Alkoholizm bohaterki był w dużym stopniu spowodowany chorymi relacjami z Tomem. Jej toksyczny związek z byłym mężem polegał na tym, że gdy ona nadużywała alkoholu i mówiąc kolokwialnie urywał się jej film, on wmawiał jej wiele rzeczy, by później czuła się winna popełnienia czynów w alkoholowym marazmie. (...)
„Dziewczyna z pociągu” nie jest arcydziełem wśród thrillerów, ale na wielką uwagę zasługuje aspekt psychologiczny tej książki.
Ta książka posiada genialny marketing. Nie wiem kto i dlaczego wydał tyle na jej promocję, ale się udało. Udało się, bo trzeba mieć świadomość, że „Dziewczyna z pociągu” w wielkim stopniu broni się sama.
Szukałam historii, od której nie będę mogła się oderwać. Od książki Pauli Hawkins mogłam się oderwać, ale nie na długo. Bohaterowie chodzili za mną krok w krok i kusili mnie, bym poznała zakończenie. Polecam.