Gdy po raz pierwszy, mając jedenaście lat, przekroczyłam granicę, nie wiedziałam jeszcze, do jak wyjątkowego i magicznego miasta udaję się. Wtedy była to tylko stolica państwa obok – miasto określane takim samym słowem jak warszawska dzielnica. Bardzo szybko okazało się, że przede mną niezapomniana przygoda, która ukaże mi piękne, zabytkowe budynki. Oczywiście mowa tutaj o czeskiej Pradze. Jednak Praga to nie tylko zabytki, to nie tylko most pełen pięknych rzeźb. Praga to miasto niosące ze sobą niezwykłą atmosferę zapomnienia, radości i tajemniczości. Kiedy jechałam do Pragi po raz drugi – dwa lata później – doskonale wiedziałam, czego się spodziewać. Wiedziałam, że razem z powiewem wiatru przybędzie poczucie wolności i nieśmiertelności.
Praga jest moją miłością i mimo że dotychczas byłam tam tylko dwa razy, to bez wątpienia w swoim życiu jeszcze wiele razy ją odwiedzę, by wyjść poza szlak turystyczny i poznać lepiej to miasto od strony codzienności. Tymczasem moją miłością pozostaje również literatura. Dlatego kiedy tylko dowiedziałam się o istnieniu "Praskiego elementarza", postanowiłam bezzwłocznie zapoznać się z tą książką. Bo w końcu czy może istnieć lepsze połączenie niż ukochane miasto, literatura oraz tabliczka przepysznej czekolady?
Język, którym posługuje się autor, jest bardzo skomplikowany, co w żaden sposób nie odbiera przyjemności z czytania. To reportaż, gdzie czytelnik musi skupić całą swoją uwagę na treści, ale jak już to zrobi, to na pewno nie pożałuje. Przeżyje przygodę w bajecznej Pradze i zapozna się z barwnymi i kontrowersyjnymi postaciami. Jednak mogą również pojawić się przeszkody w postaci skomplikowanego słownictwa, czeskich zwrotów oraz wprost przerażającej liczbie nazwisk. Jestem zadowolona ze swojej znajomości rzadziej spotykanych słów, ale z żalem muszę przyznać, że nadal posiadam za małą wiedzę, by bez problemów przebrnąć przez książkę. A w momencie gdy pojawiają się słowa z innego języka i nazwiska, do których w ogóle nie mam pamięci, jest to moją osobistą tragedią. W tym przypadku w pewnych miejscach też tak było, więc mimo ostatecznego, pozytywnego odbioru, miałam wiele przerw w czytaniu i wielokrotnie zniechęcałam się do reportażu.
Autor w sposób subtelny i płynny łączy historie wielkich, praskich pisarzy z samym miastem i jego polityką. Wiedza, którą posiada, olśniewa i wprawia w zdumienie. W sprawny i logiczny sposób przedstawia życie tych artystów. Brzmi to niesamowicie i takie właśnie jest, gdyż trudno nie docenić takich pokładów wiedzy i na pewno zaangażowania w zbieranie informacji. Jednak takie książki często mają swoje mankamenty i ta również nie jest od nich wolna. Jestem osobą, która ceni Pragę, ale zna ją też wyłącznie z wycieczek i broszur turystycznych. Nie znam historii Czech, nie znam kultury, która ukształtowała się na przestrzeni wieków, nie znam ustrojów państwa z XX wieku, a moja wiedza o tych sławnych pisarza ogranicza się wyłącznie do znajomości nazwisk i w nielicznych przypadkach łączeniu ich z dziełami literackimi. Z całości lepiej znałam tylko Franza Kafkę, ale swoją wiedzę o nim też opierałam tylko na jednej znanej mi pozycji z jego twórczości. Przez to miałam olbrzymi mętlik w głowie. Pisarz bez wątpienia kierował swój reportaż do lepiej wykształconych w tej dziedzinie osób. Stąd mimo mojego olbrzymiego podziwu dla pióra i pasji Aleksandra Kaczorowskiego okazał się on nie trafiony dla mnie.
Czy polecam ten reportaż o praskich pisarzach? Nie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi. To wszystko zależy od Waszej wiedzy. Jeśli jest to Wam dobrze znana tematyka, to bez wątpienia spędzicie z "Praskim elementarzem" wspaniałe godziny, gdzie będzie czas i na rozrywkę, i na dokładne zgłębianie tematu. Lecz jeśli Was to nie interesuje lub dopiero chcecie sprawdzić, na ile jest to Wasz temat, to stanowczo nie decydujcie się na tę książkę. Odłóżcie ją na przyszłość.