Spacer w deszczu recenzja

"Czasem wspomnienia wspólnych lat to za mało, by być razem na zawsze."

Scarlet to młoda kobieta pracująca w księgarni. Kilka lat wstecz wyszła za Martina i myślała, że jest najszczęśliwsza na świecie bo znalazła wspaniałego mężczyznę. Los jednak jest przewrotny i cudowny Martin zmienia się diametralnie. Zaraz po ślubie chce usilnie starać się o dziecko choć wcześniej nic nie wskazywało na to, że aż tak bardzo pragnie zostać ojcem. Niestety wciąż bez powodzenia. Mężczyzna wciąż namawia żonę na kolejne badania pod kątem płodności bo to przecież MUSI być jej wina... Palant. Ale jako szanowany pan architekt nie dopuszcza do siebie nawet myśli, że to w nim może tkwić problem.

Nie trudno się domyśleć, że Scarlett cierpi. Zwłaszcza psychicznie. Jakichkolwiek uczuć ze strony męża doznałem jedynie w sytuacjach, gdy kobieta ma dni płodne...🤦No ale zaznaczę, że za tą nagłą chęcią posiadania potomka to kryje się coś więcej...

No i pewnego dnia w księgarni pojawia się On. James. Mężczyzna, który od razu zwraca uwagę. Przychodzi co kilka dni i kupuje kolejne książki dla siostrzenicy. Wraz ze Scarlett zaczynają spotykać się po przyjacielsku. Kobieta zaczyna zwierzać się z problemów domowych. James ją pociesza i próbuje nakierować na właściwe decyzje ale bez naciskania na nią. Dzięki niemu kobieta zaczyna wbrew Martinowi spełniać swoje marzenia. Do tej pory przykładną żona i pani domu, teraz po kryjomu zaczęła robić to na co ma ochotę.

Można zaobserwować, jak Scarlett się zmienia. Z cichej i poddanej żony robi się z niej kobieta pewna siebie i silna. Niezwykle silna! Zawalczyła o siebie i własne szczęście. Chciałabym sama mieć kiedyś tyle siły co ona 😱

No i James... Facet ideał. Choć Scarlett go pociągała jako kobieta to wolał rolę jej przyjaciela. Nie chciał niczego niszczyć i pamiętał, że przecież miała męża. Czekał cierpliwie... Czy się doczekał? Czy połączyło ich coś więcej? Co z Martinem?

Tego musicie przekonać się już sami czytając tę wspaniałą książkę! Dawno nie czytałam niczego z takimi dużymi emocjami i zaangażowaniem.


Zaryzykuję stwierdzenie, że pod względem emocjonalnym to porównałabym tę historię do Sparksa, a od ponad 10 lat jest to mój ukochany autor. I Nie boje się tych słów! Śmiało porównuje w tym momencie Kasie Bester do Nicholas'a Sparks'a. Przeżyjecie niezwykłe chwile z jej najnowszą książką. Czyta się ją niesamowicie szybko i przyjemnie. Historia wciąga już od pierwszych stron i trudno się od niej oderwać. Połknęłam ją w jakieś 3 godzinki 😁 Polecam z całego serca!❤️