Wpadka roku recenzja

Wpadka niejedno nosi imię ! Czy zdarzyło się wam rozpocząć czytanie jakiejś serii nie zaczynając od pierwszej części historii ?
Osobiście musze przyznać, że niejednokrotnie już rozpoczynałam czytelniczą przygodę od drugiego lub trzeciego tomu, by za chwilę sięgnąć po wcześniejsze pozycje co by nadrobić wpadkę.

„Wpadka roku” Gabrieli Gargaś to kontynuacja książki „Matka roku” po którą jeszcze nie miałam okazji sięgnąć, a która dzielnie od jakiegoś czasu stoi na mojej półce. I wiecie co ? Kompletnie w niczym mi to nie przeszkadzało! Dodatkowo WPADŁAM na ten trop dopiero w połowie książki, bo sposób pisania autorki sprawia, że spokojnie można pominąć kolejność i świat się nikomu nie zawali. W końcu nie bez powodu pierwsze słowa książki brzmią "W życiu zaliczamy tysiące wpadek!"

Śmiało więc wkroczyłam w świat czterdziestodwuletniej Tatiany, której względnie uporządkowane życie wywróciło się w okamgnieniu za sprawą... wpadki ! Podwójnej wpadki ! A może nawet i potrójnej ? Jak śliwka w kompot wpadła i Tatiana i jej syn Krystian. Jakby tego było mało po same uszy wpadła również Daria – najpierw do śmietnika w poszukiwaniu służbowych kluczy, a później w euforyczny stan zakochania.

Niczego nieświadoma Tatiana podczas jednego z rodzinnych obiadów wraz z mężem postanawia zakomunikować synom, że ich rodzina powiększa się. Identyczny plan ma jej nastoletni syn Krystian, który już za chwilę ma zostać ojcem. Jak poradzi sobie Tatiana ponownie w roli matki oraz w roli babci ? Jak poradzi sobie Krystian i jego dziewczyna Amy ? Czy udźwigną konsekwencje rodzicielstwa? I jaką rolę odegra w tym wszystkim buc Michał - szef zwariowanej Darii ?

"Wpadka roku" to książka, która dostarczyła mi ogromnej dawki śmiechu pomimo nieznajomości pierwszej części cyklu. Język, którym posłużyła się autorka wciągnąłby w świat Tatiany nawet największego sztywniaka. I o ile sama nie znam uroków macierzyństwa o tyle po tej książce wiem, że uciekałabym odpocząć przed całym tym rozgardiaszem tak jak mąż Tatiany Artur, który również wpadł podczas drzemki w hotelowym pokoju.
Jeśli więc brakuje wam zastrzyku endorfin to koniecznie sięgnijcie po tę książkę! Ja zobowiązuje się nadrobić natychmiast "Matkę roku" z którą też do was tu wrócę.