Reprint wydawnictwa "Universitas" książki pod tytułem "Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej" autorstwa Władysława Studnickiego, to coś naprawdę wyjątkowego. Książkę pochłonąłem jednym tchem – dosłownie już w trzy godziny od chwili otwarcia, była przeczytana! A czyta się ją naprawdę wyśmienicie, gdyż autor pisał ją w prostym, przystępnym języku, tak, by była zrozumiała dla każdego, nawet dla laika. Wartki, giętki, rzetelny i prosty styl wciąga, tym bardziej, że Studnicki niemal w każdym szczególe przewidział bieg dziejów. To naprawdę wstrząsające czytać coś z perspektywy czasu, mając świadomość, że Władysław Studnicki opisywał świat, który dopiero miał nadejść. Wstrząsa zwłaszcza dokładność jego przewidywań i nonszalancja polskiej elity władzy oraz dowództwa armii, upojonej fantastyczną wizją świata własnych pobożnych życzeń.
Książka Władysława Studnickiego jest niczym grom z jasnego nieba, zwłaszcza dla współczesnego czytelnika, obznajmionego choćby w najmniejszym stopniu z historią II wojny światowej. To naprawdę niesamowite czytać, jak jeden genialny człowiek potrafi przewidzieć tak dokładnie przyszłe losy nie tylko własnego kraju, ale i całego świata. Studnicki przewidział między innymi upadek II Rzeczypospolitej, jej osamotnienie w walce, poprzez nie wywiązanie się państw sojuszniczych z obietnicy pomocy... Przewidział również fakt zajęcia przez Stalina państw bałtyckich i współpracę z Hitlerem w rozbiorze Polski. Wywnioskował ponadto, że wcześniej czy później Armia Czerwona towarzysza Stalina zetrze się z armią hitlerowską, i wreszcie, że ta ostatnia poniesie sromotną klęskę, a Stalin w chwale zwycięzcy zdobędzie władzę nad połową Europy. Czy to mało, a może dużo? Hmm, a jeśli powiem wam, że Studnicki przewidział znacznie więcej, znacznie dalej sięgnął przenikliwym wzrokiem w odmęty przyszłości? A gdybym powiedział, że przewidział również powstanie świata dwubiegunowego – czyli zimną wojnę?
Gdzieś spotkałem się z określeniem, że Studnicki był "polską Kasandrą" – ni mniej, ni więcej – trafia ono w samo sedno. Choć wieszczył przyszłość, którą pieczołowicie poparł licznymi faktami zgromadzonymi z różnych źródeł europejskich, nikt w nie nie uwierzył. Choć próbował rozesłać wyniki swych przewidywań (sama książka "Wobec nadchodzącej..." została skonfiskowana z rozkazu ministra Becka) do różnych autorytetów na szczytach władzy, nikt nawet nie raczył w nią zajrzeć i przeczytać. Powszechnie uważano go za zdziadziałego starucha, któremu odbiło. Jego poglądów nie podzielali tak liczni jego uczniowie. Był jedynym, który widział nieuchronną klęskę polskiej polityki zagranicznej i upadek polskiej państwowości. Był jedynym człowiekiem w kraju, patrzącym realnie na świat, podczas gdy cała reszta Polaków zajmowała się wyimaginowanym obrazem szybkiego upadku Hitlera i chwały polskiego oręża. Czy to wszystko nie przypomina fabuły greckiej tragedii?
Tak czy inaczej uważam, że pozycja ta powinna znaleźć się w kanonie polskiej literatury. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby pojawiła się o niej większa wzmianka w podręcznikach do historii, bowiem jest to dzieło doniosłe. Jeśli mogę osądzić, rzekłbym, że nie ma w dziejach Polski drugiej równie przenikliwej diagnozy naszego państwa, sytuacji międzynarodowej i opisu dalszych kolei historii. Sądzę, że osoba Władysława Studnickiego powinna być zrehabilitowana i powinna stać w pierwszym szeregu "Ojców Polski". Dzieła Studnickiego (wybaczcie, że się powtarzam) powinny znaleźć się w kanonie dzieł historycznych i pedagogicznych wszystkich uczniów od liceum wzwyż.
Gorąco polecam każdemu! Naprawdę warto ją przeczytać choćby tylko raz!
http://www.histurion.pl/historia/recenzje/ksiazka/wobec.html