"Chcę wierzyć, że wszystko ma jakiś głębszy sens. Że to, iż pojawiamy się w jakimś miejscu, poznajemy jakieś osoby, nie jest zwykłym przypadkiem."
Dziwnym zbiegiem okoliczności Emilia, spóźniając się na pierwszą lekcję, poznaje swojego nowego nauczyciela języka włoskiego. Niezrozumiałym trafem oboje zwracaja na siebie uwagę, choć jeszcze nie wiedzą jak potoczą się ich losy.
Ale czy rzeczywiście to tylko przypadek?
A może spotkanie tej dwójki było gdzieś zapisane i miało się odbyć, tylko jego okoliczności nie były tak do końca ustalone?
"Capri i Wezuwiusz stali się nierozłączni. Ich miłość kwitła w najlepsze i wydawało się, że ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie."
"Włoska legenda" Katarzyny Grabowskiej to powieść o dwójce bohaterów, ich losach wplecionych w w rzeczywistość, która nie jest wobec nich zbyt przychylna. Już na starcie oboje stoją na straconej pozycji: on nauczyciel i ona, jego uczennica. Choć drogi tej dwójki: Emilii i Giorgia, krzyżują się już na samym początku lektury i później nieprzerwanie dążą do zjednoczenia, to nie wszystko zdaje się iść tak jak powinno. Pojawiają się okoliczności, które niekorzystnie wpływają na przebieg wypadków. Zła myśl i nieprzychylne spojrzenia ludzi doprowadzają do wydarzeń mających na celu rozdzielenie tej dwójki.
"Najgorsza wśród ludzi jest zazdrość (...) Sprawia, że ludzie szaleją i zmieniają swoje oblicze. Tak było też w przypadku Wezuwiusza i Capri."
Choć ani Emilia, ani Giorgio nic nikomu nie zrobili, ich szczęście nie podoba się innym. Nawet najbliżsi im ludzie mają zupełnie inne pomysły na ich życie, które nie obejmują ich wspólnej drogi. Zwłaszcza Emilia, dziewczyna, która mimo młodego wieku dźwiga na swoich barkach już niemały bagaż doświadczeń, jest permanentnie piętnowana przez swoich rówieśników. Niestety, wyobcowanie i odmienność od zawsze były źle postrzegane przez otoczenie.
"Emilia nie znalazła odpowiedzi na te pytania i nawet nie chciała ich szukać. Cierpiała... Po prostu w samotności cierpiała."
Bardzo podoba mi się w tej książce, że losy Giorgia i Emilii wplecione są we wloskie legendy, a właściwie, można pokusić się o stwierdzenie, że ich życie stanowi niejako rozwinięcie tych podań. To piekny ukłon w stronę teorii, że życie każdego z nas ma w sobie nutkę transcendencji. Bardzo lubię książki, które poruszają to zagadnienie, gdyż sama jestem jego zwolennikiem, choć, może to zbyt duże słowo, raczej wciąż szukam potwierdzenia na zasadność tej teorii w rzeczywistości.
"Tylko on jeden był w stanie chociaż przez chwilę połączyć tych mitycznych kochanków, którym bogowie zgotowali tak okropny los. A może nie bogowie, tylko ludzie?"
Choć cała historia jest trochę oderwana od rzeczywistości, to właśnie dzięki temu ma ona swój urok. Pokazuje, że nawet jeśli wydaje nam się, iż w życiu nie czeka nas już nic dobrego, to ma ono dla nas jeszcze pełno niespodzianek. Każdemu człowiekowi przeznaczone jest szczęście, nawet jeśli aktualna sytuacja w naszym życiu wyraźnie temu przeczy.
Choć nasze losy często naszpikowane są trudnymi wydarzeniami, to w ostatecznym rozrachunku osiągamy spełnianie.
"Natura niczym wytrawny artysta tworzyła swoje dzieła. Nietrwałe w większości i jakże piękne."
Ogromnie podoba mi się język autorki, pełen wyszukanych porównań i myśli, które zmuszają nas do zweryfikowania własnych przekonań. Jest bardzo charakterystyczny i myślę, że może stanowić znak rozpoznawczy pisarki. To moje drugie spotkanie z tą autorką i przyznam, że zdecydowanie bardziej przemawia do mnie podjęta w tej powieści tematyka. Do tego piękne opisy włoskich pomników przyrody, są tak sugestywne, że czytelnik od razu nabiera ochoty na podróż w tamte rejony.
Szczerze polecam.
Moja ocena 8/10.