Strażniczka bramy to drugi tom wchodzący w skład bestsellerowej trylogii Proroctwo sióstr, amerykańskiej autorki – Michelle Zink. W tej części poznajemy dalsze losy sióstr bliźniaczek, które zostały uwikłane przez los w prastare proroctwo. Ale zacznę może od początku.
Lia od dłuższego czasu mieszka w Anglii, razem ze swoją przyjaciółką Sonią. Obie starają się doskonalić swoje umiejętności i to nie tylko te związane z nadprzyrodzonymi darami, które im przypadły z powodu ich roli w całym proroctwie. Równocześnie starają się pomóc starszemu detektywowi, którego wynajął jeszcze ojciec Lii, odnaleźć pozostałe dwa klucze. Główna bohaterka martwi się przy tym, czy uda im się tego dokonać przez Alice, która również nie próżnuje i co raz bardziej zwiększa swoją moc.
Jednak wszystko to staje się mało ważne z powodu wezwania Lii na wyspę Altus, zarządzaną przez jej cioteczną babkę, która jako jedyna zna miejsce ukrycia pozostałych stron z księgi, w której zawarto cały tekst proroctwa. Dziewczęta wyruszają, więc w drogę, w której towarzyszy im także Dimitri, przystojny Obserwator, który szybko stanie się częścią całego proroctwa. Jakie przygody czekają na dziewczęta? Jaka rola przypadnie Dimitriemu? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Strażniczka bramy nie tylko utrzymała poziom, ale także znacznie go podniosła, względem pierwszej części. Klimat powieści stał się dużo mroczniejszy, a co za tym idzie również fabuła uległa przekształceniu. Jest dużo bardziej nasycona tajemnicami i niedopowiedzeniami, z których raczej trudno cokolwiek samemu wywnioskować. Wszystkie wątki dużo więcej czerpią z mitów, legend i samego proroctwa, niż na przykład w tomie pierwszym. Autorka dokładniej przybliża nam nie tylko samą przepowiednię, ale także role, jakie przypadły w udziale każdej z bliźniaczek. Jest to naprawdę spora dawka ważnych informacji, która pozostawia jednak, także miejsce na inne wątki. Co prawda są one raczej poboczne, ale stanowią naprawdę doskonałe uzupełnienie całej historii.
Dużo lepiej ma się tutaj także akcja, która porywa czytelnika już od samego początku, aby później nabierać, co raz szybszego tempa z każdym kolejny rozdziałem. Samo zakończenie pozostawia po sobie ogromny głód wiedzy, na temat tego, co będzie dalej. Autorka takim zabiegom zapewniła sobie, że czytelnicy jak najszybciej będą chcieli sięgnąć po kolejny tom.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to w Strażniczce bramy możemy dużo lepiej poznać Lię oraz dwie jej przyjaciółki, które są Kluczami – Luise i Sonię. Także Edmund, służy rodzinie Milthorp od bardzo dawna, ma przydzielone zupełnie nowe zadania, dzięki którym czytelnik ma możliwość lepszego poznania tej postaci. Pojawiają się również zupełnie nowi bohaterowie, przy czym jedni tylko przemykają przez fabułę, a drudzy szybko stają się jej częścią.
Podsumowując. Strażniczka bramy z całą pewnością przełamuje schemat mówiący, jakoby drugi tom trylogii był jedynie wymuszonym połączeniem pomiędzy początkiem historii, a jej zakończeniem. Gorąco polecam wszystkim, którzy mają za sobą tom pierwszy. Natomiast tych, którzy jeszcze nie sięgnęli po tą trylogię, zachęcam do jak najszybszego nadrobienia zaległości, bo po prostu warto.