Królestwo łabędzi recenzja

Witajcie w naszej bajce

Autor: ·4 minuty
2013-03-13
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Lubisz baśnie? Nawet nie próbuj udawać, że jesteś na nie za stary. Nikt nie może być. Pamiętasz, jak mama czytała ci baśnie przed snem? Mimo, ze przecież już od dawna znałeś je na pamięć, słuchanie nie nudziło cię, uspokajało. Wtedy to było naturalne, niestety teraz wielu dorosłych próbuje ukryć swoje wewnętrzne dziecko. Ale dlaczego? Przecież czasami warto się odstresować, poczuć przez chwilę tak, jakbyś sam znalazł się nagle w takiej baśni. Nawet nie musisz mieć wtedy wybujałej wyobraźni – wystarczy książka. Na przykład „Królestwo łabędzi”…

„ – Ciekaw jestem, co znajduje się za morzem. (…) Czy wszystko kończy się właśnie tam, gdzie zachodzi słońce? Czy są tam jeszcze inne lądy, inni ludzie?
- Moja matka mówiła mi, że ptaki, dzikie gęsi i łabędzie odlatują za wielką wodę, kiedy zbliża się zima i wracają wiosną. (…) Musi coś być tam, gdzie zachodzi słońce. Miejsce, w którym dzikie łabędzie chronią się przed mrozem.” [s. 113]

Aleksandra i jej bracia wiodą beztroskie życie na królewskim dworze swojego ojca. Jednak rodzinna sielanka pryska nagle, gdy królowa ginie z łap okrutnej bestii, a król powtórnie się żeni – z kobietą, która nienawidzi pasierbów. Po nieudanej próbie odkrycia mrocznych tajemnic macochy Aleksandra zostaje wywieziona do ponurej krainy Midland, jej bracia zaś wygnani z Królestwa. Aby odmienić zły los i odzyskać braci, Aleksandra musi odnaleźć w sobie niezwykłą moc, którą czerpie z sił przyrody. Pomocny okaże się także tajemniczy książę Gabriel, z którym dziewczynę połączy gorące uczucie.

„Nikt natomiast nie wiedział, kim będę ja. Patrzono na mnie ze współczuciem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Byłam nikim. Marzycielką, która błądzi bez celu w świecie magii.” [s. 13]

Przyznacie, baśnie to bardzo dobry pomysł na książkę. To tylko moja teoria, ale wydaje mi się, że ludzi przyciąga to, co ma w sobie jednocześnie to, co znamy, a także część tajemniczą, jeszcze niepoznaną. Zoe Marriott wykorzystała już ten pomysł w swojej poprzedniej książce („Cienie na Księżycu”) i o ile dobrze pamiętam, pomysł ten spotkał się z ogólną aprobatą czytelników, w tym także moją. Cieszę się, że autorka postanowiła do tego wrócić, świat baśni to przecież o tyle wdzięczny temat, że może o tym powstać jeszcze wiele ciekawych historii. Taką jest też „Królestwo łabędzi”, co postaram się za chwilę udowodnić.

„Kiedy tak siedziałam w mętnym niebieskawym świetle zmierzchu, zdałam sobie sprawę, że w czasie spotkania z ciotką ani razu się nie odezwałam. Pozwoliłam, aby mnie uciszyła. Dlaczego nie potrafiłam się bronić?” [s.92]

Po pierwsze, cieszę się, że autorka nie pozostała przy baśniach, które są powszechnie znane, ale sięgnęła po niby popularną, ale już nie tak powszechną jak chociażby Kopciuszek. Tym razem mamy do czynienia z baśnią Hansa Christiana Andersena. Pokrótce, opowiada ona o dzieciach króla – jedenastu synach i jednej córce. Jak to zwykle w baśniach bywa, na drodze bohaterów pojawia się przeszkoda, w tym przypadku zła czarownica, która zamienia braci w łabędzie. Co prawda, jest sposób, aby przywrócić wszystko do porządku, jednak będzie to wymagało od dziewczyny ogromnego poświęcenia.
Muszę jednak zaznaczyć, że Mariott tylko i wyłącznie bazuje na tej opowieści, jej książka opowiada zupełnie inną historię. „Królestwo łabędzi” to zupełnie inna bajka, chciałoby się rzec, ponieważ pisarka dodała wiele własnych wątków, które ubarwiają historię.

„ – Nie zapytasz, co tu robię w środku nocy?
- Pewnie to samo co ja. (…) Starasz się coś przemyśleć albo próbujesz nie myśleć.” [s. 98]

Przyznaję, historia została poprowadzona jest bardzo zgrabnie, jednak czasami miałam wrażenie nierozwinięcia dostatecznie wszystkich wątków. Z uwagi, że książka ma tylko niewiele ponad 250 stron, niektóre części mogły zostać potraktowane trochę „po macoszemu”. Uważam, że tak wspaniałą opowieść możny by było jeszcze trochę rozwinąć. O ile cała reszta raczej trzyma się kupy, to wydaje mi się, że najbardziej ucierpiał na tym wątek romantyczny, tak zapowiadany na okładce. Uczucie Aleksandry i Gabriela jest tak cukierkowo urocze przede wszystkim dlatego, że nie dane jest czytelnikowi patrzeć na jego rozwijanie się. Miłość pojawia się tak jakby znikąd na podstawie kilku urywkowych rozmów, ale według mnie to zdecydowanie za mało, żeby uznać ten wątek za realistyczny. Ale przecież w baśniach wszystko jest możliwe…

„Gdyby życzenia zamieniały się w konie, żebracy byliby wspaniałymi jeźdźcami.” [s.125]

Zamknięte zakończenie raczej nie daje nadziei na kontynuację, ale przyznam, że bardzo chętnie bym taką przeczytała. Baśń w wydaniu Zoe Marriott wciąga do swojego świata nie tylko prawdziwie baśniową scenerią; także lekkie pióro, jak i magiczne, ale nieprzerysowane postacie sprawiają, że „Królestwo łabędzi” czyta się naprawdę szybko i, co najważniejsze, z przyjemnością. Na przykładzie dwóch książek tej autorki, które do tej pory poznałam, dobrze widać, że Zoe Marriott poprawia swój warsztat pisarki z każdą powieścią, rozwija się i pisze coraz lepiej. Mogę zagwarantować, że z „Królestwem łabędzi” spędzicie naprawdę wspaniały czas, więc serdecznie zapraszam Was do tego magicznego świata sił natury.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Królestwo łabędzi
Królestwo łabędzi
Zoe Marriott
7.9/10
Seria: Poza czasem

Aleksandra i jej bracia wiodą beztroskie życie na królewskim dworze swojego ojca. Jednak rodzinna sielanka pryska nagle, gdy królowa ginie z łap okrutnej bestii, a król powtórnie się żeni – z kobietą,...

Komentarze
Królestwo łabędzi
Królestwo łabędzi
Zoe Marriott
7.9/10
Seria: Poza czasem
Aleksandra i jej bracia wiodą beztroskie życie na królewskim dworze swojego ojca. Jednak rodzinna sielanka pryska nagle, gdy królowa ginie z łap okrutnej bestii, a król powtórnie się żeni – z kobietą,...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Na pewno już wiecie, że uwielbiam baśnie. "Dzikie łabędzie" Andersena to jedna z moich ulubionych i nawet kiedyś planowałam napisać opowiadanie inspirowane właśnie nią. Kiedy dowiedziałam się o "Króle...

@Stella_Agdzia @Stella_Agdzia

Jako dziecko zaczytywałam się w baśniach, jak chyba każdy w dzieciństwie. Jednym z bardziej zaczytanych tomów jest właśnie zbiór Baśni Braci Grimm. Pamiętam, że dostałam go w prezencie od Mikołaja i ...

@Edyta28 @Edyta28

Nowe recenzje

Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęcza sieć
@patrycja.lu...:

"Dzieci jednej pajęczycy" przenoszą nas do świata Aglomeracji, gdzie cywilizacja próbuje utrzymać się na powierzchni za...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl