Zofia Borucka po wielu trudnościach i przykrościach odnalazła szczęście. Odzyskała dom w Różanach, który tak bardzo kochała, a jej związek z Krzysztofem kwitnie, spodziewa się jego dziecka. Eryk cierpi po jej wyborze, jednak jest w każdej chwili gotów, aby powrócić do Zosi. Natomiast Marianna poznaje dwóch przystojnych panów, którzy okazują jej zainteresowanie. Co z tego wyniknie? Wkrótce życie Zosi zaczyna się walić. Spotyka ją nieszczęście za nieszczęściem i odbiera jej wszelką chęć do życia. Jej najbliżsi również muszą poradzić sobie z tymi problemami i nauczyć się dalej egzystować. Panna Borucka wyjeżdża do Włoch, Marianna randkuje z dwoma mężczyznami, natomiast Eryk szuka pocieszenia u koleżanki z pracy. Poznajcie dalszą historię bohaterów poznanych w „Drodze do Różan”!
Pierwszy tom serii niezmiernie przypadł mi do gustu. Byłam zachwycona samą ideą, jak i wykonaniem. Dawno powieść obyczajowa tak mnie nie wciągnęła, przeżywałam wszystko wraz z bohaterami, razem z nimi płakałam i śmiałam się. Może dlatego, że akcja została osadzona w Polsce, a dokładnie w Krakowie i pobliskich Różanach, co sprawiło, że opowieść stała się dla mnie bardziej realna i bliska. Z niecierpliwością wyczekiwałam nowego wydania drugiej części, które pięknie się prezentuje.
„Wiosna w Różanach” jak najbardziej spełniła moje oczekiwania. Stęskniłam się za Zosią, a dzięki tej książce mogłam do niej powrócić. Cała historia jest wspaniała, wzruszająca i wzbogacona o nowe wątki, jakich nie było w pierwszym tomie.
Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to większa rola Marianny w książce. W poprzednim tomie owszem, była ważna, ale tutaj ośmielę się nawet stwierdzić, że więcej rozdziałów było poświęconych jej, a nie Zosi. Uważam to za duży plus, ponieważ pani Ziembicka nie skupia się na jednej postaci, ale tworzy z wielką dokładnością każdego bohatera. Historia Marianny okazała się niezwykle ciekawa, tym bardziej, że przyjaciółkę panny Boruckiej bardzo polubiłam już w „Drodze do Różan”.
Bardzo się cieszyłam, że mogłam znów „spotkać się” z Zosią, choć serce mi się krajało, kiedy czytałam o jej cierpieniu i co jej się przydarzyło. Początkowo nie mogłam w to uwierzyć. Jej powrót do normalności, codzienności odbywał się stopniowo. Nie popadła w zbyt wielką depresję, ale też nie przeszła obok tragedii obojętnie, zostało to przedstawione bardzo realistycznie. Autorka dobrze zrobiła, że dodała wątki Marianny, ponieważ gdyby ta część skupiała się tylko na Zosi, z czasem czytelnik zaczynałby się nudzić jej chwilami słabości. To zostało zastąpione rozdziałami o jej przyjaciółce.
Co kilkadziesiąt stron występowały także Przepisy Pani Zuzanny na proste potrawy, które zostały wspomniane w książce. Za każdym razem, kiedy niania gotowała, ja robiłam się głodna. Ten zbiór kilku przepisów jest idealnym rozwiązaniem. Każda kobieta będzie mogła nie tylko przeczytać powieść, lecz także jej posmakować!
Bogna Ziembicka posługuje się niesamowitym językiem, który sprawiał, że powieść pochłaniała mnie bez reszty. Nie sądziłam, że obyczajówki mogą tak wciągać, ale ta jest tego najlepszym przykładem. Wykreowała intrygujących bohaterów, z którymi bardzo szybko się zżyłam. Pani Ziembicka ma naprawdę świetny styl i przeczytam wszystko, co wyjdzie spod jej pióra.
Wątek Natalii Berg również okazał się interesującym dodatkiem. W pierwszej części mieliśmy okazję ją poznać, ale była to postać epizodyczna. Tym razem odegrała ważniejszą rolę. Czytelnik ma okazję poznać jej przeszłość i zamiary dotyczące innych bohaterów. Tę część powieści czytałam niemal z napięciem i byłam ciekawa, co wyniknie z jej intryg.
Podsumowując, „Wiosna w Różanach” to doskonała powieść na jesień. Można się oderwać na chwilę od szarej rzeczywistości. W tej części wiele razy się wzruszyłam, wydaje mi się, że było w niej więcej smutnych chwil. Bogna Ziembicka od teraz staje się jedną z moich ulubionych polskich autorek. To wspaniały przykład, że Polak też potrafi napisać coś dobrego!
Moja ocena: 8/10