Od lat mam słabość do krótkich form literackich. Zaczęło się chyba od zbiorów Kinga, choć osobiście uważam, że w pełnometrażówkach jest dużo lepszy, potem przyszedł czas na antologie i innych autorów, w tym debiutantów, u których zawsze szukam swego rodzaju powiewu świeżości, tej wyjątkowości, która sprawi, że historie mnie zaciekawią, poruszą, zafascynują, sprawią, że po dziesięciu minutach nie będę chciał cisnąć książką o ścianę, a autora przejechać walcem. Pewnie zdobycie walca nastręczałoby pewnych problemów, ale na szczęście w przypadku Michała Medwida i jego Swarożyc nie muszę się tym przejmować, bo wiecie co? Jakby to ujął mistrz Yoda... albo Boguś Linda: Swarożyce to bardzo dobry zbiór opowiadań jest. I gdyby naprawdę takie słowa padły z ich ust, mógłbym im tylko przyklasnąć, mówiąc: Macie rację, chłopaki.
Michał Medwid zabiera nas do pełnych magii, tajemnic i grozy Swarożyc - fikcyjnej wioski, gdzieś na południu Polski. Otoczona gęstym lasem, odizolowana od reszty świata miejscowość, w której przycupnęli dawni bogowie, ich pobratymcy oraz stworzenia znane z Bestiariusza słowiańskiego, jest sceną wydarzeń siedmiu opowieści. Swarożyce są tu właściwie jedynym spoiwem łączącym wszystkie historie, które ciężko przypisać do jednego konkretnego gatunku. Mamy tu miks fantastyki, grozy i dramatu obyczajowego (nie mylić z romansidłem), a w to wszystko wpleciono wątki historyczne i społeczne. Sporo tego, ale uwierzcie mi, wszystko tu gra, jak w najlepszej orkiestrze symfonicznej.
Choć miejsce zawsze jest to samo, każde opowiadanie osadzono w innym punkcie na osi czasu. Mamy tu zarówno historie z czasów przedchrześcijańskich, jak choćby Kupalnocka, umiejscowione w średniowieczu, jak Więzy krwi, czy też w czasach rozbiorów, do których zabierą Was fabuły Co w stawach posnęło czy Upiora. Znajdziecie też całkiem współczesną opowieść, która jednocześnie otwiera tomik Swarożyce. To skoro już jesteśmy przy tym opowiadaniu, to musicie wiedzieć, że moim zdaniem, to jeden z najlepszych tekstów w tej książce. Babka to zgrabny miks fantastyki i dramatu obyczajowego, opowieść o trudnym powrocie i przeznaczeniu. Główną bohaterką jest Jagna, młoda kobieta wyjątkowo mocno poturbowana przez życie, która po latach wraca do rodzinnego domu - domu babki Jagi - aby zebrać swoje życie do kupy i dać swojej małej córeczce namiastkę normalności. Jagna właściwie całe swoje dzieciństwo wyparła, ukryła w zakamarkach pamięci, a teraz wspomnienia z przeszłości pomału wracają i są tyleż samo zaskakujące, co niepokojące. Świetnie napisana, wciągająca historia, którą czyta się z wypiekami na twarzy i rosnącym zainteresowaniem.
Nie mniej ciekawa, choć zupełnie w innym klimacie, jest Co w stawach posnęło. Z drewnianej chatki babki Jago, przenosimy się do majątku Zawiszów. Opowiadanie rozgrywa się w XIX wieku. Autor snuje historie leniwego i krnąbrnego dziedzica, który zamiast dbać o majątek wypracowany przez przodków, lubuje się w trwonieniu pieniędzy ojca. Pewnego dnia spotyka nad stawem rusałkę, z którą się zaprzyjaźnia. Michał Medwid serwuje nam tu pełnokrwiste, bardzo klimatyczne opowiadanie grozy o zbrodni i zemście, z zaskakującym finałem.
Moją uwagę zwróciła również Kupalnocka osadzona w czasach słowiańskich grodów. Z jednego z nich ucieka niewolnica Gosława i przedzierając się przez las spotyka tajemniczego Gromowiła. Nieznajomy staje się jej przewodnikiem i zabiera ją do Swarożyc. Dziewczyna rozpoczyna nowe życie. A nowe życie, to również nowe zagrożenia, na które piękna niewiasta jest narażona. Kupalnocka, to dramat fantasy w najlepszym wydaniu i opowieść o tym, że za wyrządzone zło należy zapłacić.
Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym opowiadaniu. Więzy krwi, to raczej smutna historia o inności i odrzuceniu, o braku akceptacji i samotności. Mały Konrad już od kołyski, bardzo różni się od innych ludzi. Głównie przez swoje nadmierne owłosienie i oczy w różnych kolorach. W całych Swarożycach tylko ksiądz Lucjusz, który jest jednocześnie jego wujem, okazuje mu życzliwość i przyjaźń. Więzy krwi to opowieść o tym jak zła decyzja jednych, wpływa na życie innych.
Swarożyce Michała Medwida, to napisany bardzo dobrym, przyjemnym w odbiorze stylem, zbiór opowiadań, który z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom słowiańskich klimatów. Spotkacie tu zarówno samego Peruna, jak i Babę Jagę, Leszego, mamunę, skrzata i rusałkę. Jest też wygłodniały upiór i cała plejada interesujących bohaterów, których losy śledziłem z zaciekawieniem i przyjemnością. Byłbym jednak nieuczciwy, gdybym napisał, że to książka wyłącznie dla smakoszy słowiańskich przysmaków. Tutaj, każdy fan gatunków niesamowitych powinien znaleźć coś dla siebie. Swarożyce, to bowiem bardzo dobra literatura i równie udany debiut. Książka w sam raz na długie jesienne wieczory. Polecam.
© by MROCZNE STRONY | 2022