Niewinny recenzja

Zabicie drugiego człowieka - specjalnie, w amoku, nieumyślne lub w samoobronie to i tak zawsze morderstwo. Jeden czyn, a zostawia piętno na całe życie. Ktoś, kto nie czułby się źle po czymś takim, musiałby być okrutny. W książce "Niewinny" Harlana Cobena jest poruszany ten temat. Główny bohater Matt Hunter w przeszłości przez przypadek zabija pewnego chłopaka. Został przez niego zaatakowany, więc tylko się bronił, ale i tak trafia na lata do więzienia. Po wyjściu dalej nie może sobie wybaczyć. Życie mu się układa, kariera się rozwija, jego żona zachodzi w ciążę, jednak i tak cały czas towarzyszą mu okrutne wyrzuty sumienia. Mimo, że nie zrobił tego specjalnie, to do końca życia będzie czuł się winny. A kiedy w jego okolicy dojdzie do morderstwa, to zawsze on będzie pierwszym podejrzanym. "Niewinny", to moim zdaniem skomplikowana lektura. Jest tak namieszane, że można się nie połapać. To tak jakbyśmy czytali o dwóch lub nawet trzech osobnych sprawach, które w żaden sposób się nie łączą. Może to i dobrze, bo na koniec jest duży element zaskoczenia, ale wolałabym chociaż w małym stopniu wiedzieć o co chodzi. Tutaj, działo się wszystkiego za dużo. Raz jedno, raz drugie, potem nagle trzecie. Mi się to nie podobało, jednak wiem, że są zwolennicy takiej bomby. Kolejny minus tej książki jak dla mnie, to to, że mimo iż wszystkiego było dużo, to do połowy było nudno. Nic kompletnie się nie działo, czytałam i ziewałam. Jak na Harlana Cobena i jego wielki twórczy talent, byłam bardzo zawiedziona. Matt Hunter dostaje wiadomość od żony z filmem, na którym jest ona i obcy mężczyzna w pokoju hotelowym. Wszystko wygląda na prostą zdradę, jednak coś jest nie tak. I Matt to dostrzega. Idzie do znajomej detektyw i razem próbują coś ustalić. Udaje się im dowiedzieć, gdzie w tej chwili można znaleźć tajemniczego mężczyznę z filmu. Udają się do niego i tak naprawdę dopiero wtedy coś zaczyna się dziać. W końcu jestem zaciekawiona i spragniona czytania. To, co się wyjaśniało krok po kroku było bardzo zaskakujące. Od tej pory do końca książki autor nas mocno trzymał w napięciu. Chciałam wręcz pożreć literki. Jednak podsumowując, to co do tej lektury jestem na nie. Czytałam lepsze. Tym razem Coben się nie popisał.