"The Right Move" - 2 tom serii Windy City
Liz Tomforde
🏀10/10
Kto czytał "Mile High" miał już okazję poznać Indy i Ryana.
Indy jest przyjaciółką Stevie, a Ryan to jej brat bliźniak i gwiazda NBA.
Za sprawą Stevie, która chce pomóc przyjaciółce, Ryan i Indy zostają współlokatorami. Początki ich wspólnego zamieszkania nie są łatwe, wręcz bywają niezręczne. Jednak nagle ich status ze współlokatorów zmienia się na udawany związek, dzięki któremu Ryan ma nadzieję zyskać nieco przychylności w oczach dyrektora swojej drużyny.
Ta książka jest..... wow, nie wiem czy potrafię napisać jak bardzo jestem w miłości do "The Right Move" 🥰
Jeśli myślałam, że nic nie jest w stanie przebić "Mile High" i Evana Zandersa, byłam w błędzie, wielkim błędzie. Sorry not sorry ale Ryan Shay zdetronizował Zandersa i wcale nie jest mi z tego powodu przykro 🤭
Ta książka była tak romantyczna, tak komfortowa, tak wyjątkowa, absolutnie uwielbiam Ryana i Indy.
Jeśli więc myśleliście, że Zanders jest level hard, to po prostu poczekajcie jak poznacie bliżej Ryana!
Życie Ryana Shaya kręci się wokół koszykówki, do tego wiecznie wszystko kontroluje, cały czas stara się być idealny aby media nie znalazły rysy na szkle jego idealnego wizerunku, a jednak w głębi siebie nosi wiele rzeczy, których nie pokazuje w świetle dziennym, ukrywa się za maską idealnego sportowca. Potrafi być zrzędliwy, gburowaty i oziębły, ale z drugiej strony to ten typ mężczyzny, który potrafi być zaborczy, terytorialny a jak kocha to mocno i bez granic.
Indy to jego przeciwieństwo, jest tym przysłowiowy słoneczkiem, tam gdzie ona, tam pojawia się blask i pozytywna energia, którą zaraża innych, jest jak huragan, jak petarda, która wywróciła życie Ryana do góry nogami.
Wciągnęłam się w czytanie od pierwszej strony, i mimo, że książka ma prawie 600 stron to ja wcale tego nie odczułam
Kocham w tej historii absolutnie wszystko! Dla mnie Ryan i Indy to jedna z najlepszych par książkowych, jakie miałam okazję poznać.
Za każdym razem, gdy Ryan otwierał usta, jego zachowanie w stosunku do Indy, jego nawet najdrobniejsze gesty, to wszystko sprawiało, że moje serce topniało, a motyle w brzuchu ożywały.
Autorce udało się stworzyć fenomenalną historię i z tego co zdążyłam zaobserwować u innych dziewczyn, nie jestem sama w tym stwierdzeniu, a to tylko świadczy o tym jak bardzo ta książka jest dobra 🥰
Nie spodziewałam się takich ochów i achów ze swojej strony, no ale inaczej się nie dało, bo tak bardzo mi się ta pozycja podobała i z całą pewnością znajdzie się na liście moich ulubionych lektur.
I powiem Wam coś jeszcze, gdyby każda książka z motywem slow burn byłaby tak napisała, to z sięgałabym po niego częściej, ale ponieważ nie każda książka jest tak napisana 🤭 to cieszę się, że udaje mi się od czasu do czasu trafiać na takie perełki, które dla mnie są wyjątkowe 🥰
Tutaj, jak i w pierwszym tomie autorka powoli rozwija relacje Ryana i Indy, krok po kroku pozwalając im przekraczać kolejne poziomy swojej znajomości, a jednocześnie jest między nimi tak ogromna chemia, że nawet zwykła rozmowa powoduje, że czuć ciarki na skórze, a po ciele rozlewa się fala gorąca. Natomiast gdy już nastąpi kulminacja doznań to jest po prostu gorąco 🥵
Więc Moje Drogie Panie, rzucajcie wszystko i czytajcie, bo ta książka jest warta poświęcenia jej każdej minuty! Dodatkowo jeśli jesteście fankami romansu sportowego, jeśli lubicie takie motywy jak wspólne mieszkanie, udawany związek, brat przyjaciółki, gbur i słoneczko, 'dotknij jej a zginiesz', zazdrość/zaborczość(ale taka pozytywna/zdrowa), przeciwieństwa się przyciągają, to ta książka jest Waszym #mustread!
Ps. W kolejnym tomie głównym bohaterem jest basebalista i jednocześnie samotny tatuś 8-miesięcznego chłopczyka, który już tutaj się pojawia w tle i przysięgam, że potrzebuję tej książki jak powietrza, a z drugiej strony boję się, że skali mi braknie, biorąc pod uwagę jakie autorka kreuje swoje powieści i ich bohaterów 🤭
<Książka przeczytana w abonamencie legimi >