Robert Rot jest szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci. Córeczki są dla niego oczkiem w głowie, podobnie żona - Alicja. Robert pracuje jako taksówkarz, dlatego w domu jest raczej gościem. Ten stan rzeczy odbija się echem na życiu rodziny Rotów. Do tego mężczyzna cierpi na potworne migreny, które leczy bardzo silnymi lekami. Z każdym dniem połyka więcej medykamentów, zaczynają męczyć go dziwne wizje. Codziennie przechodząc z klatki schodowej do mieszkania mija windę. Złowieszczą i dziwną, nie pracującą poprawnie, syczącą i groźną. Winda ta staje się dla Roberta powodem największych strachów. Mężczyzna czuję, że z nim i z jego rodziną dzieje się coś niedobrego. Na dodatek w okolicy ginie młoda dziewczyna. Robert chce zrozumieć męczące go majaki, dlaczego rzeczywistość załamuję się tak nagle i skąd bierze się ten strach przed windą. Pewne nagranie z monitoringu utwierdza go w przekonaniu, że powinien natychmiast rozwikłać zagadkę swoich zasłabnięć.
Nie lubię wind. Ciasne takie, małe pomieszczenia zawieszone gdzieś w próżni. Niby na stalowej linie. Niby bezpieczne. Ale jakieś takie duszne, nieprzyjemne.
Kiedy przeczytasz nową książkę Tomasza Sablika winda już nigdy nie będzie dla Ciebie taka sama.
Zapytasz czego tu się bać - to tylko metalowa klatka. Tylko i aż!
Twórczość Tomasza Sablika nie była mi znana wcześniej. I wiem, że błąd ten muszę koniecznie naprawić! Do nadrobienia mam "Próbę sił", a w przyszłym roku opowiadanie Tomasza Sablika ukaże się w antologii grozy "Grobowiec. Zaraza. Tom I" od Wydawnictwa Vesper. Ten kto widział nazwiska i okładkę tupie z niecierpliwością.
"Winda" zaorała moją psychikę i posiała w niej ziarna szaleństwa. Serio.
Znacie takie uczucie, kiedy coś małego - może robaczek, może włos - sunie po waszej skórze, a wy nie możecie go zlokalizować? Czujecie, ze gdzieś tam jest, pocieracie skórę, a dziwne i nieprzyjemne łaskotki nadal trwają? Więc pocieracie energiczniej jednak doznanie to nieznośnie przeciąga się w czasie. I nie mija. Mniej więcej tak czułam się podczas lektury "Windy". Nieprzyjemny dreszcz cały czas osadzał się na skórze i ni cholery nie można było się go pozbyć.
Autor w bardzo subtelny sposób pozwala nam zajrzeć w psychikę Roberta i wraz z nim zmagać się z demonami, które go nękają. I to jest najgorsze. Zwłaszcza kiedy przeczytasz zakończenie! Wtedy masz ochotę strząsnąć z siebie wszystkie wcześniejsze doświadczenia i pozbyć się tego brudu. Z niedowierzaniem otwierasz buzie, szok jest tym większy, bo w ogóle nie spodziewałeś się takiego obrotu sprawy!
Podobna rzecz miała się z pewnym horrorem, który czytałam dwa lata temu. Tak bardzo siadł mi na wyobraźnie, że przez parę dni po przeczytaniu książki, czułam nieprzyjemną gulę w gardle. Mowa o "Ostatnie dni Jacka Sparksa". Szkoda, że książka przeszła bez jakiegoś większego echa, bo jest naprawdę dobra. "Winda" Tomasza Sablika również będzie Was prześladować w myślach jeszcze długo po skończonej lekturze. Będziecie rozkładać na czynniki pierwsze elementy fabuły, sklejać ze sobą fakty, by zrozumieć jak mogliście przeoczyć tak oczywiste znaki.
Autor w mistrzowski sposób zakręca czytelnikiem jak bączkiem. Zatrzymuje nasz czas i przestrzeń, przenosi w wir szaleństwa i niedopowiedzeń. Gubimy godziny, które spędzamy nad lekturą, odkładamy na bok rzeczy do zrobienia, by móc czytać dalej i przekonać się co jeszcze może się wydarzyć.
Czekałam w tym roku na horror, który zakrzywi moją rzeczywistość. I doczekałam się.
Fani grozy wszelakiej odłożą książkę zachwyceni, a ktoś kto czyta horrory okazyjnie, polubi ją na pewno. Tempo czytania jest przyjemnie gładkie, akcja nie nudzi ani odrobinę. Co prawda nie mamy tu przygód powodujących palpitację serca i nerwowy tik, ale takie, które zdecydowanie obciążają umysł. Robert Rot może śnić się po nocach, ma w sobie ten urok, przed którym w żaden sposób nie uciekniesz. W sumie każdy, kto pojawia się w książce, zostawia w niej wyraźny ślad, nawet po jakimś czasie będziesz pamiętał o tych bohaterach.
Polski horror ma się dobrze, co cieszy mnie ogromnie. Tomasz Sablik trafia na listę moich ulubionych autorów piszących grozę. To co przeczytałam bardzo mi się spodobało. I chce więcej!