Tytuł: Posłuszeństwo
Autor: Will Lavender
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2011
Kiedy wędrując po stronie jednej z internetowych księgarni, natrafiłam na tę książkę i przeczytałam krótki opis fabuły, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Potem o niej zapomniałam, aż nadarzyła się szczęśliwa okazja nakanapie.pl i proszę udało mi się dostać tę książkę do recenzji. To naprawdę niesamowity traf.
Książka „Posłuszeństwo” jest debiutem powieściowym Willa Lavendera. Urodzony w Kentaucky autor, przez kilka lat był wykładowcą literatury i kreatywnego pisania, interesował się także pracami psychologa społecznego Stanleya Milgrama. Milgram badał przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec autorytetów i utożsamianie się obserwatorów eksperymentu z nieznaną osobą, której zadaje się ból. Do tych właśnie badań nawiązuje książka „Posłuszeństwo”.
Akcja powieści dzieje się w środowisku studenckim. Sporym zainteresowaniem słuchaczy cieszy się kurs profesora Williamsa „Logika i rozumowanie” Od samego początku zarówno czytelnika, jak i studentów intryguje fakt, że profesor jest tajemniczą osobą, a jego wygląd i sposób bycia znacznie odbiegają od stereotypu wykładowcy wyższej uczelni. Zajęcia z logiki i rozumowania mają trwać sześć tygodni, w trakcie których uczestnicy mają rozwiązać zagadkę porwania i morderstwa młodej dziewczyny Polly. Profesor regularnie dostarcza im kolejne poszlaki, zdjęcia i wskazówki. Jeśli studenci nie rozwiążą zagadki w czasie sześciu tygodni, Polly umrze.
W zajęcia i całe śledztwo najbardziej angażuje się troje studentów. Mary Butler jest ambitna i zawsze chce się wykazać. Ponadto próbuje sobie poradzić z uczuciami do byłego chłopaka Dennisa, który również jest uczestnikiem kursu.
Dennis tymczasem zupełnie niespodziewanie wdaje się w namiętny romans z żoną dziekana uczelni, pociągającą Elizabeth. Chłopak zdaje sobie sprawę, że jest dla kobiety tylko odskocznią od rutyny małżeńskiej, ale i tak nie umie zakończyć romansu.
Trzeci ze studentów Brian, ma problemy osobiste i nie potrafi pogodzić się z samobójczą śmiercią brata. Kurs, który coraz bardziej go wciąga, pozwala mu choć na chwilę zapomnieć o rodzinnej tragedii.
Atmosfera powieści coraz bardziej gęstnieje, gdy okazuje się, że profesor Williams ma swoje prywatne grzeszki. Mary i Brian odkrywają, że Williams nie mówi swoim studentom prawdy, a wręcz celowo wprowadza ich w błąd, podając im fałszywe poszlaki. Historia zaginionej Polly gmatwa się coraz bardziej. Uczestnicy kursu są przerażeni, gdy dowiadują się, że podobne porwanie miało miejsce dwadzieścia lat temu i że zaginionej wtedy dziewczyny nie odnaleziono. Mary i Brianowi wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, że Polly również może być prawdziwa. Pojawia się pytanie, czy te dwie sprawy coś ze sobą łączy i czy morderca nie powrócił do zbrodniczego procederu? Przerażeni i zastraszeni studenci zdają sobie sprawę, że wplątali się w coś bardzo poważnego, co już dawno przekroczyło granice zwykłej symulacji i eksperymentu.
Autor powieści tak sprytnie zaciera granice między fikcją a rzeczywistością, że czytelnik momentalnie się gubi. Jest to ten rodzaj zagubienia, gdy śledzimy uważnie akcję poznawanej przez nas historii i staramy się niczego nie przeoczyć, w nadziei, że odgadniemy, kto jest zabójcą, kto kłamie i myli ślady. W tym przypadku zupełnie nie jest to możliwe. Przynajmniej mnie się nie udało. W powieści „Posłuszeństwo” bowiem nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Każdy może okazać się kłamcą, nikomu nie wolno ufać, nawet sobie, bo być może i studenta i czytelnika dopada już zmęczenie, a jak wiadomo zmęczony umysł, jest podatny na paranoję.
Powieść pana Lavendera jest niezłym majstersztykiem, muszę to przyznać. Z takim kluczeniem, myleniem śladów, sprowadzaniem czytelnika na manowce jeszcze się do tej pory nie spotkałam. Kiedy już wydaje się, że coś wiemy i że jest to rzecz pewna, zaraz ta pewność zostaje nam zabrana. Trzeba pozwolić prowadzić się kolejnym pozostawianym wskazówkom i brnąć do końca tej przerażającej historii, by w finale po raz kolejny dać się brutalnie podejść i zaskoczyć. W prawdziwym życiu taki afront z czyjejś strony trudno byłoby znieść. Autorowi powieści należy to wybaczyć, bo oznacza to, że pozwoliliśmy sobie zafundować wieczór z dreszczykiem, tajemnicą i intrygą tak gęstą, że można by ją nożem kroić. Podczas lektury nie ma czasu na nudę, nie da się tej książki odłożyć na potem. Czyta się ją od razu i zachłannie aż do ostatniej strony, a jej zakończenie na długo zapada w pamięć.
Na uwagę zasługuje również okładka; jest czarna z wyjątkiem zdjęcia z przodu. Przedstawia ono twarz młodej kobiety z czarną opaską na oczach. Od razu pojawia się pragnienie, by tę opaskę zdjąć i zobaczyć całą twarz dziewczyny. Zdjęcie opaski nastąpi, gdy zagadka zostanie rozwiązana. Wtedy wszystko się wyjaśni.
Polecam zarówno fanom sensacji, thrillerów jak i dobrych, spójnych kryminalnych historii. Czas przeznaczony na tę książkę na pewno nie będzie czasem zmarnowanym.
opublikowana także na moim blogu:
http://edytka28.blogspot.com/2011/12/recenzja-ksiazki-posuszenstwo.html