Cóż tak niezwykłego może mieć w sobie, ta niepozornie wyglądająca książka- to jedno z podstawowych pytań, które zadawałam sobie czytając kolejne wychwalające "Drżenie" recenzje. Na pierwszy rzut oka jest to zwykła dość gruba książka, z niezłą okładką. Opis z obwoluty wprowadza mnie, że znów będzie o wilkołakach, o miłości i dla fanów "Zmierzchu". Nic nowego. Przynajmniej do czasu, gdy człowiek przeczyta, odłoży i uświadomi sobie, że ta książka, rzeczywiście ma w sobie TO COŚ.
Należy rozpocząć od wyjaśnienia: w tej opowieści nie ma wilkołaków takich jak w Harrym Potterze, czy w Underworld. Są natomiast piękne i dostojne wilki. Taka mała różnica, a już poczułam lekkie zaintrygowanie, gdyż wilki należą do jednych z moich ulubionych zwierząt. Wątek główny opiera się na dwójce bohaterów Grace i Samie. Grace jest bardzo zaradną i przedsiębiorczą introwertyczką. Swoje cechy charakteru zawdzięcza głównie rodzicom, którzy w nawale własnych obowiązków cały czas ją zaniedbują i zaniedbywali. Dziewczyna przeżyła w dzieciństwie ogromną traumę, gdyż została porwana (w celu skonsumowania) przez watahę wilków i gdyby nie pomoc jednego z nich, pewnie nie udałoby jej się od nich uciec. Wilk ten miał niesamowite oczy, po których zawsze w zimie, przez kolejne lata, odróżniała go od innych z jego stada. Nie muszę chyba mówić, że wilki stały się obsesją Grace.
Sam został w dzieciństwie ugryziony przez wilka i od tej pory przybiera postać tego zwierzaka. Nie dzieje się to jednak przy pełni księżyca, do czego przyzwyczaiło nas wiele ostatnio wydanych tytułów. W tej historii przemiana następuje wraz z nadciągającym zimnem. Zasada więc jest prosta- póki jest ciepło Sam funkcjonuje normalnie, ale wystarczy, że nadejdzie zima i zmienia się on, wraz z innymi jego pokroju, w stado wilków. Jest jednak jedna rzecz, która oddziela go od grupy: od czasu uratowania Grace, nie może przestać o niej myśleć.
Tak wygląda sytuacja między głównymi postaciami, do czasu, gdy okoliczne tereny obiega informacja, że wilki zaatakowały i zabiły jednego z uczniów ze szkoły Grace. Dziewczyna robi co może, aby nie podjęto decyzji o eksterminacji zwierząt, jednak myśliwi ruszają do lasu. Czy to zwykły przypadek, czy może przeznaczenie- ciężko stwierdzić, jednak w wyniku tego makabrycznego polowania zostaje zraniony właśnie Sam, który nie wiedząc co robić szuka schronienia w domu Grace.
Szczerze: zakochałam się w tej książce. Od bohaterów zaczynając, przez niezwykły, magiczny wręcz język, na fabule i okładce kończąc. Zdecydowanie zgadzam się z każdym peanem pochwalnym na cześć tej pozycji i sama kilka zaraz wygłoszę.
Bohaterzy są świetnie zarysowani. Grace jest stanowcza, konkretna i zaradna, a co najważniejsze NIGDY się nad sobą nie użala. Sam jest zaczytanym w poezji romantykiem i staromodnie podchodzi do spraw damsko- męskich. Stara się nie być nigdy dla Grace problemem, mimo że wewnętrznie zmaga się z wieloma problemami ze swojej przeszłości. Pozostałe postacie tj. rodzice Grace, przyjaciele ze szkoły, czy sama wataha są ciekawie przedstawieni i idealnie współgrają z całością, gdyż są w wyważony sposób wprowadzani. Grace i Sam jako para tworzą uroczy związek, którego od dawna mi brakowało, a do którego znajduję tylko porównanie: Orfeusz i Eurydyka. Tak jak on Eurydykę, tak Grace może stracić swojego Sama i tak jak Orfeusz ma ona tylko jedną szansę, aby temu przeciwdziałać. Jest to wiadomo wątek główny, jednak nie przytłacza on pozostałych, a jest ich kilka w tej książce.
Następna pochwała za poruszenie problemu rodzicielstwa. Grace jako zaniedbane dziecko, dała sobie ładnie radę, jednak trauma, którą przeżył Sam odcisnęła się na nim dużo mocniej. Osoby, które powinny chronić i dbać o swoją pociechę wystąpiły przeciwko niej powodując, że u Sama wyrobiła się okropna fobia. Podobał mi się ten temat w formie wątku pobocznego, który ma wpływ na główną akcję.
Kolejny ogromny plus to język. Autorka samymi słowami tak doskonale zarysowała klimat zimy i chłodu, że momentami ja również czułam dreszcze z nimi związane. Chylę w tym momencie czoło również przed p. Ewą Kleszcz, ponieważ to ona tłumaczyła tę pozycję, a jak wiadomo każdy tłumacz musi być również literatem i to w jego gestii i umiejętnościach leży, czy odda atmosferę oryginału.
Musicie sięgnąć po "Drżenie". Jest to książka przy której zziębniecie i zaczniecie sprawdzać, czy za oknem nie czają się wilki. Jest to również opowieść, dzięki której uwierzycie, że wszystkie problemy można pokonać i że każdy związek ma szansę przetrwać. Magiczna atmosfera, cudowny język i wspaniali bohaterowie.
Jakby powstawało więcej tego typu powieści, to poświęciłabym każdy grosz na ich kupno.