Po "Wilcze szepty" sięgnęłam po spotkaniu autorskim z Aliną Duchnowską, osobą skromną, ale niesamowicie uroczą, która o swoich powieściach mówiła z pasją i, nie boję się tego słowa, namiętnością. Nie wstydziła się też przyznać, że pisząc swoje książki przepracowuje własne traumy, zwłaszcza te związane z przemocą.
"Wilcze szepty" to powieść wielogatunkowa. Łączy w sobie elementy fantasy, romansu, przygody, psychologii, jest trochę kryminału i horroru, na okładce z kolei możemy przeczytać, że to paranormal romance. Gdybym miała określić ją jednoznacznie, stwierdziłabym, że to baśń dla dorosłych. Dobro walczy ze złem, miłość zwycięża wszystko. Jest księżniczka - Lika, jest rycerz - Hansen. Świat realny przeplata się ze światem baśniowym. Pod tą postacią autorka opisuje ludzkie skłonności do zawładnięcia drugim człowiekiem, zniewolenia go i wreszcie pozostawienia na pastwę losu. Ofiarą takich działań pada Lika, której ta sytuacja paradoksalnie pomoże w przemianie z kobiety uległej, poddającej się presji mężczyzn i rodziców, w kobietę, która potrafi sprzeciwić się i podjąć własną decyzję. W sytuacji zagrożenia w tej delikatnej postaci budzi się prawdziwa wojowniczka. Bardzo podobała mi się postać Hansena - jego wewnętrzna walka z dobrem i złem, co dobitniej podkreślały jego przemiany z... Nie zdradzę więcej, żeby nie psuć przyjemności czytania. Jest też wiele postaci drugoplanowych, m. in. dobry i szczery Ben, despotyczna i egoistyczna matka Liki, zaborczy Jens, dwulicowi Tamaly'owie.
Podczas spotkania autorskiego pisarka wyznała, że fascynacja gatunkiem fantasy pojawiła się u niej w momencie przeczytania "Hobbita". Może się mylę, ale grysty z "Wilczych szeptów" nieco przypominają mi tolkienkowskich wargów - rasę inteligentnych olbrzymich wilków zamieszkujących Rhovanion w Trzeciej Erze. Nie jest to wierna kalka bestii ze Śródziemia, lecz literacka inspiracja, którą autorka doskonale wykorzystała.
Tego typu gatunek powieściowy nie jest tym, po który sięgam często. Jednak lektura "Wilczych szeptów" nie była zmarnowanym czasem. Książkę czyta się jednym tchem, co zapewne zawdzięczamy lekkiemu stylowi Aliny Duchnowskiej. Mimo, że jest to raczej literatura rozrywkowa, to na pewno wartościowa, głównie jeśli chodzi o podłoże psychologiczne. Myślę, że właśnie z wątkiem psychologicznym autorka poradziła sobie najlepiej. W głowie na długo pozostają też słowa Hansena - Wilka, który miotając się w sobie mówi: najgorsze, co mi się przydarzyło, to życie.
Polecam tę książkę wielbicielom gatunku, ale też i powieści obyczajowych, którzy szukają odmiany w czytaniu.