Słowo „bryk” źle się wielu kojarzy, jednak najczęściej rozumiane jest jako „streszczenie”. I już to najeża wielu, zwłaszcza pracujących w oświacie. Bo czymże jest skrót bogatej w treść książki, jeśli nie pobieżnym opisem tego i tamtego wydarzenia, tego, czy tamtej postaci? Nauczyciele nie popierają (wręcz ganią) czytania takich publikacji. Panuje przekonanie, że zubożają i treść lektury i samych odbiorców, bo to (jakby nie patrzeć profesorskim okiem) droga na skróty. A czy faktycznie tak jest?
Łukasz Radecki udowadnia, że nie. Że ściąga ściądze nie równa, a słowo „bryk” może mieć ogromny walor w sobie. Udowodnił to już przy pierwszej publikacji „Bryku bardzo niekonwencjonalnego” o Adamie Mickiewiczu. Teraz na warsztat wziął Juliusza Słowackiego (równie trudnego w zrozumieniu i samodzielnej interpretacji), co wyszło bezbłędnie (jak i z Adasiem Mickiewiczem, za co chwała mu).
Słowacki pełen zawiłości jest. Nikt nie lubi czytać utworów rozpisanych na akty, do tego wierszem i dawnym słownictwem. Słowacki jest bardzo ceniony, lecz pośród starszych odbiorców. Zachwyca estetyką, magią wkraczającą w rzeczywistość, groteską, a także refleksjami. Bohaterowie są pazerni, dążą do władzy, do majątku i zrobią wszystko, by osiągnąć cel. są to bardzo znaczące elementy i walory Słowackiego, co nie umniejsza fakt, że Łukasz Radecki podejmując się skrupulatnego tłumaczenia z polskiego na polski owe walory zatracił. Absolutnie, on je zachował, co można odczuć podczas lektury. Czytanie Słowackiego nadal pasjonuje, a inna forma tekstu tylko sprzyja rozumieniu.
Słowacki pisał dramaty. W „Bryku bardzo niekonwencjonalnym” jest „Balladyna”, „Lilla Weneda” i „Kordian”. Dla wielu najgorsze, a czytanie ich stanowi przymus (najczęściej szkolny), dlatego publikacja Radeckiego i ogrom pracy nad nią aż proszą się o oklaski. Słowacki – dzięki niemu – staje się bliższy i jaśniejszy. Staje się wręcz przyjazny.
I, co zaskakujące, czytanie dramatów pióra Juliusza Słowackiego staje się przyjemnością. Można wyłapać niuanse, sens fabuły i motywy postępowania bohaterów. Nagle wiesz o co w tekście chodzi, do czego dochodzisz samodzielnie. Po lekturze zarówno interpretacja tekstu, jak i rozmowa z innymi nie stanowią kłopotu. I tak jest z każdym utworem Słowackiego, który rozpracował Łukasz Radecki. Pisząc prostymi, codziennymi słowami odczarował naszego Wieszcza. Dobrze jest przeczytać oryginał (choćby spróbować), a potem sięgać po „Bryk...” Radeckiego. Poczujesz w sobie zmianę...
Radecki „odkurzył” Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza (w innym „Bryku...”). Dał im świeżość i drugą młodość. Dramaturg Słowacki stał się przystępnym w czytaniu pisarzem. Podobnie stało się z Mickiewiczem. Same zalety.
#agaKUSIczyta