Główny bohater Rob Fleming to trzydziestopięciolatek, który ma własny sklep z płytami i niedawno rzuciła go dziewczyna. Chłopak stara się pozbierać po rozstaniu jednak cały czas rozpamiętuje swoje byłe związki (nawet te z czasów szkolnych). Chce wiedzieć, co było nie tak, czy ten drugi jest lepszy od niego. Biznes również mu się nie układa. Przyjaciół zbytnio nie ma, jedynie dwóch kumpli, których zatrudnia w sklepie i z którymi od czasu do czasu uda się wyjść do baru. Zaczyna doskwierać mu samotność a co za tym idzie jego kompleksy się pogłębiają.
Czy główny bohater dowie się, czemu został sam? Czy jego biznes ma jeszcze jakieś szanse żeby przetrwać? Czy Rob odnajdzie swoją miłość?
Książka stoi na moim regale już od dobrych kilku lat (chyba z sześć już będzie). Z tej serii mam prawie wszystkie, jednak gdyby nie to, że wylosowałam ją w tamtym roku w kalendarzu adwentowym do przeczytania na ten rok to by pewnie kolejne lata stała i czekała na swoją kolej.
Już wiem, czemu nie sięgam po książki z tej serii. Bo zupełnie nie ma w nich (przynajmniej w tych, które do tej pory przeczytałam) nic ciekawego.
Rob, który jest zdołowany i rozpamiętuje każdy swój związek to nie jest postać, o którą chciałoby się poznać.
Cała ta historia jest dosyć dołująca. Zachowanie głównego bohatera nie raz sprawiało, że aż wywracałam oczami przy czytaniu. Chłop ma trzydzieści pięć lat a
zachowuje się gorzej niż nie jeden dziesięciolatek. Ciągle narzeka, jego sposób na podryw to branie na litość bądź po prostu ucieczka.
W książce znajduje się wiele jego przemyśleń rozumiem, że niektóre z nich miały być pewnie zabawne jednak według mnie to zupełnie nie wypaliło.
Jak dla mnie za dużo było też tytułów filmów, czy piosenek, domyślam się, że chodziło o pasje głównego bohatera, aczkolwiek tego było moim zdaniem zdecydowanie za dużo.
Zupełnie nie wiem, co kobiety widzą w tego typu facetach. W tej historii mam wrażenie, że ta, która się zwiąże z głównym bohaterem chce udowodnić wszystkim, że potrafi wychować sobie chłopa, chce mu po prostu matkować, bo ja innego powodu nie widzę, ani on zaradny ani zabawny. Nic go nie obchodzi tylko on i jego pasja, osoby, które słuchają piosenek, czy też mają płyty zespołu, których on nie lubi, na starcie uważa za gorsze i zupełnie nie wie jak można tego słuchać. Kompletnie nie rozumie, że każdy może lubić coś innego oraz, że inni mogą mieć inny gust.
Książka jest dosyć krótka i czyta się ją nawet szybko, jednak nie sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać, a wręcz przeciwnie chciałam ją jak najszybciej skończyć.