Wróżka, która widziała za dużo to już czwarty odcinek świetnie przyjętego serialu literackiego. Poprzednie trzy części możecie znaleźć na stronie wydawnictwa Wielka Litera lub posłuchać w serwisie Audioteka (czyta Agnieszka Dygant).
Nowym zleceniodawcą Lucji zostaje rekin biznesu – Pan Kowalski. Jest po pięćdziesiątce, z sumiastymi wąsami, w szortach i przyciasnej koszuli, której guziki rozchodzą się na brzuchu, z nieodłączną foliową torbą w ręku. Na nogach nosi sandały i nieskazitelnie białe skarpetki. Kowalski zatrudnia Lucję – Home Disaster Manager – aby zajęła się wielkim kryzysem w jego firmie – call center „Magia Kowalski sp. z o.o.”.
A naprawiać jest co – zanim powstało tu centrum wróżenia, firma nazywała się „Girls Kowalski” i dorobiła się nawet kanału w telewizji kablowej. Ludzie szaleli, dzwonili bez ustanku. Niestety złote czasy minęły, a Kowalskiego gnębi konkurencja: „Magia Twardowski. Prócz braku funduszy na metamorfozę centrum erotyki w centrum wróżenia, sytuację pogarszają kłótnie między pracownikami, którzy przy okazji nakładają na siebie klątwy. Tarocistka Eulalia jest skonfliktowana z jasnowidzem Eugeniuszem. Swoje niezadowolenie okazują pozostałe wróżki: Eufemia, która widzi całe życie w szklanej kuli i Eurydyka – była pielęgniarka – teraz wróżąca z linii papilarnych. Wróżka od numerologii Eudokia – była nauczycielka matematyki – dopiero w „Magii Kowalski” znalazła szansę, żeby w pełni rozwinąć swój potencjał, ale otoczenie pracy wytrąca ją z równowagi.
Kryzys pogłębia nagła śmierć jednej z wróżek. Kto padł ofiarą mordercy? Jakie były motywy zbrodni? W rozwiązaniu zagadki towarzyszą Lucji aspirant Konieczny i podkomendny Waldek, którzy jak zawsze pojawiają się na miejscu zbrodni dziwnym zbiegiem okoliczności badając inną sprawę.
Tym razem nasza Lucja będzie miała do rozwiązania iście magiczną zagadkę. Słotka musi zająć się kryzysem w firmie pana Kowalskiego. Sytuacja jest nieciekawa — pracownicy rzucają na siebie klątwy, a sam interes ma problemy finansowe. Pełno tutaj tarota, czarodziejskich kul, przepowiedni i wizji. A tam, gdzie nasza Home Disaster Manager musi być też zbrodnia — jedna z wróżek zostaje zamordowana. Powracają także znani nam bohaterowie z poprzednich odcinków.
Lucja Słotka już od pierwszego odcinka skradła moją sympatię i po każdy kolejny sięgam z wielką przyjemnością. Autorzy świetnie się bawią, tworząc ten cykl — na pewno nie raz się uśmiechnięcie podczas lektury. Ten serial idealnie sprawdzi się na jesienny wieczór z ciepłą herbatką. Ta komedia kryminalna to historia na raz, która wciąga od pierwszych stron. W tej części dowiadujemy się także co nieco o imieniu Słotkiej. Nie wiem, skąd autorzy mają pomysły na takie adekwatne imiona.
Całość jest dopracowana w każdym nawet najmniejszym szczególe. Ta seria jest takim moim pleasure reading. Świetnie się ją czyta i to praktycznie cały czas z uśmiechem na ustach. Mogę ją polecić fanom komedii kryminalnych. Gwarantuję, że będziecie się niesamowicie dobrze bawić. Książka jest jeszcze mniejsza niż wersje kieszonkowe. Liczy nieco ponad sto stron, więc jest to lektura na raz. Możecie ją wszędzie ze sobą zabrać. Akcja nie jest przesadnie rozwleczona, a spora ilość dialogów przyśpiesza ją, dzięki czemu tę książkę przeczytacie błyskawicznie. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka! Lucja Słotka powróci w tomie Pisarz, który bał się upiorów (czyżby szykował się Halloweenowy odcinek?).