Niektórzy mówią, że czyny ważniejsze są od pustych słów. Ale czy to właśnie słowa nie ranią bardziej? Słów używamy codziennie – w szkole, w pracy, na imprezach. Nieraz nie zdajemy sobie sprawy z tego ile one znaczą. Gdy kogoś anonimowo hejtujemy w internecie to właśnie te niewinne z pozoru zlepki liter mogą zniszczyć czyjeś życie. Musimy myśleć, a zarazem mówić, bo czasami zwykły hejt może doprowadzić do okropnej tragedii. Nie tylko hejt jest problemem. Chamstwo, obelgi czy wyzwiska to wszystko rani bardziej niż przemoc. Siniaki z czasem się zagoją, ale blizny, które zostają w naszej głowie są z nami już na zawsze.
Rev każdego dnia pracuje nad tym, aby utrzymać swoje wewnętrzne demony w ryzach. Chce poukładać swoje życie i zapomnieć o czasie sprzed adopcji. Pewnego dnia, kiedy na osiemnaste urodziny dostaje list od ojca, traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa powracają z pełną siłą. Tymczasem Emma chowa się przed realnym światem w cyberprzestrzeni. Kodowanie jest prostsze, bardziej przewidywalne, a przez to bezpieczniejsze niż kontakt z toksycznymi rodzicami. Kiedy Rev i Emma spotykają się, połączy ich nie tylko miłość, lecz także sekrety. Choć ich problemy wydają się całkiem różne, postanawiają wspólnie stawić im czoła.
Długo czaiłam się na tę książkę, oj długo! Dużo dobrego słyszałam o twórczości autorki, bo kilkanaście miesięcy temu cała blogosfera oszalała na punkcie „Listów do utraconej”. Akurat tej książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale gdy tylko natrafiła się szansa na przeczytanie i zrecenzowanie powieści pt. ”Więcej niż słowa” to od razu postanowiłam wziąć się za tę lekturkę. Czy był to dobry wybór? Moim zdaniem tak. Dawno nie czytałam tak mądrej, wzruszającej i wyjątkowej historii. Autorka stworzyła tak piękną, trudną i miażdżącą opowieść, że na samą myśl o Revie i Emmie czuję ból w sercu. Napisanie tej opinii będzie dla mnie naprawdę ogromnym wyzwaniem, ponieważ o tej książce nie da się pisać. „Więcej niż słowa” trzeba przeczytać i poczuć te emocje na własnej skórze. Czy ta książka jest świetna? Tak. Trudna, a zarazem lekka? Tak. Mogę Wam obiecać, że ledwo zaczniecie ją czytać, a zanim się obejrzycie już będziecie na ostatniej stronie – cali upłakani i przybici. Autorka posługuje się tak lekkim i przystępnym językiem, że każdy z Was bez problemu odnajdzie się w tej historii. Mimo, iż jest niesamowicie lekka to cała historia okraszona jest bólem i trudnymi tematami. Nie będzie słodko i niewinnie, lecz poważnie i czasami druzgocąco.
Wybaczcie mi, że ta opinia jest taka krótka, ale uwierzcie mi na słowo, że pisanie o „Więcej niż słowa” sprawia mi fizyczny ból. Nie spodziewałam się tego, że ta książka, aż tak mnie poruszy i zniszczy emocjonalnie. Jestem zaskoczona, zakochana i wzruszona. Kac książkowy jest gwarantowany! Kochani, bardzo Was proszę – przeczytajcie tę książkę, bo jest warta nieprzespanej nocy i opuchniętych policzków.