Lubię czytać książki, które dotykają problemów rodzinnych i sposobów radzenia sobie z tymi kryzysami. "Potrzebuję cię" Beth Wiseman idealnie wpisuje się w tą tematykę. Dodatkowo porusza ważny społecznie temat samookaleczania się nastolatków, mające przynieść swoistą ulgę, rozluźnienie czy ekstazę. Czy jest to nowa moda czy ogólny problem nieumiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami w pędzącym bez ustanku świecie?
Darlene z mężem i trójką dzieci przeprowadza się z Houston na wieś Round Top, do domku odziedziczonym po dziadkach. Przeprowadzka oprócz powrotu do korzeni ma jeszcze ukryty cel. Darlene i Brad podejrzewają, że duże miasto ma zły wpływ na ich dzieci. Chad obraca się w złym towarzystwie i zbyt entuzjastycznie zabiera się za eksperymentowanie z alkoholem i narkotykami. Również obie córki Grace i Ansley wydawały się przytłoczone i przygaszone. Darlene ma nadzieję, że w nowym otoczeniu dzieci będą bezpieczniejsze, a ich rodzinne relacje jeszcze bardziej się zacieśnią. Niestety los szykuje im niemiłą niespodziankę, a rodzinę podzielą wzajemne wyrzuty, zrzucanie winy na współmałżonka oraz podejrzenie zdrady. Czy przeprowadzka rzeczywiście wyjdzie im na dobre?
Darlene wyszła za mąż zaraz po szkole. Od tamtej pory opiekuje się dziećmi, dba o męża i dom. Kiedy dzieci podrosły i przestały wymagać jej ciągłej obecności, kobieta dostrzega w tym szansę na powrót do życia i samorealizacji. Zaprzyjaźnia się z bliską sąsiadką i byłą gwiazdą filmową. Znajduje także pracę w szkole Evans przy opiece i nauce dzieci specjalnej troski. Czuje się znowu potrzebna. Praca wymaga od niej sporego wysiłku emocjonalnego i zaangażowania czasowego. Nie zauważa niepokojącego zachowania starszej córki.
Kiedy wychodzi na jaw, że Grace samookalecza się, Darlene i Brad rzucają wszystko i usiłują jej pomóc. Kiedy zaczynają panować nad sytuacją, rozpoczyna się wzajemne oskarżanie o zaniedbanie dzieci, a przede wszystkim córki.
Życie zgranej i dobrze rozumiejącej się niegdyś rodziny wplata się chaos, w jednej chwili rozpada się jak domek z kart. Wzajemne oskarżenia doprowadzają do kryzysu, którego się nie spodziewali nawet w najgorszych snach. Trudno im przeprosić gdyż musieliby wtedy przyznać się do swoich słabości i porażek.
Najbardziej żal mi było Grace. Nie dość, że miała własne problemy z przystosowaniem się do nowego otoczenia, brakiem umiejętności okazywania uczuć i rozmawiania o swoich uczuciach i potrzebach, to patrząc na skłóconych rodziców dodatkowo obwiniała się o ten stan. Nawet rozpoczęta terapia psychologiczna nie mogła naprowadzić dziewczyny na właściwą ścieżkę.
Dopiero tragedia, która spotyka całą rodzinę, modlitwa, wsparcie, bliskość na nowo buduje ich relacje. Czy życie rodziny wreszcie się unormuje?
Oprócz tematu autoagresji, autorka podjęła wątek niesprawiedliwej oceny wynikającej z powierzchownej ludzkiej natury. "Nie szata zdobi człowieka", a mimo to mamy tendencję do oceniania ludzi po wyglądzie. Skąd to się bierze? Czy to strach przed nieznanym np. młodzieżowa subkultura? Czy to zwykła nietolerancja i rasizm?
W "Potrzebuję cię" mamy także możliwość oswojenia się z dzieckiem dotkniętym chorobą autyzmu. Czytelnik ma okazję odrobinę bliżej zapoznać się z tą chorobą. Jednocześnie ma możliwość dostrzec w osobie chorej człowieka, z własnymi marzeniami, pragnieniami i problemami. To duża wartość tej powieści.
Spodobało mi się połączenie w przyjacielski związek dwóch skrajnie różnych kobiet. Obie wyciągają z tej relacji nauki, które zmienią nie tylko percepcję, światopogląd ale i oswajanie z trudnymi uczuciami skrywanymi głęboko w sercu. Czytelnik ma szansę otrzeć się o siłę wypływającą z wiary i wybaczenia.
Powieść Beth Wiseman spodoba się tym miłośnikom gatunku, którzy lubią czytać o rodzinach na zakręcie.