Wielokrotnie wspominałam, że uwielbiam książki z gatunku fantastyki. Odkąd sięgam pamięcią zawsze chętnie zaczytywałam się w tego typu powieściach. Jakby nie patrzył stanowią one jedyną szansę na przeżycie niesamowitych przygód, które w realnym życiu nigdy by się nam nie przydarzyły. Książki te mają swym Czytelnikom naprawdę wiele do zaoferowania. Jedyne, co je ogranicza, to wyobraźnia autora. Chociaż czy takowa posiada jakiekolwiek granice? To właśnie dzięki nim - książkom - możliwe są podróże w czasie, które niestety w realnym świecie istnieją tylko w sferze marzeń (choć kto wie, na jak długo...). Wśród wielu dzieł, które poruszają tę tematykę, bardzo lubię pewną serię autorstwa Evy Völler. Opowiada ona o przygodach dwojga młodych ludzi - Anny i Sebastiana, którzy będąc Obrońcami Czasu wypełniają przeróżne zadania mające na celu przywrócenie ładu i porządku w czasoprzestrzeni. A wszystko to pod czujnym okiem jednego ze Starców - Jose, bardzo tajemniczego człowieka, o którego pochodzeniu i przeszłości jak dotąd nie wiele dane im było się dowiedzieć. Dzięki dwóm pierwszym tomom serii wraz z bohaterami odbyłam dwie emocjonujące podróże - pierwszą do Wenecji z roku 1499 ("Magiczna godnola"), drugą zaś do Paryża, gdzie wydarzenia rozgrywały się w 1625 roku ("Złoty most"). Zarówno pierwsza część jak i jej kontynuacja niezmiernie mi się spodobały, z czego wynika fakt, że otrzymały ode mnie najwyższe noty w skali, wg której oceniam przeczytane przeze mnie powieści. Nic więc dziwnego, że z niecierpliwością wyczekiwałam wiadomości dotyczącej premiery kolejnego tomu, a kiedy ten w końcu znalazł się w mych łapkach, nie posiadałam się ze szczęścia.
"Ukryta brama" ponownie zabiera nas w przeszłość. Tym razem przenosimy się do Londynu z 1813 roku. Anna i Sebastian muszą zapobiec tragedii w domu pana Turnera, największego angielskiego impresjonisty wszech czasów, którego dzieła w przyszłości warte będą krocie. Po raz kolejny misja kończy się powodzeniem. Nie dane jest im jednak ochłonąć, gdyż dostają niepokojącą wiadomość od Jose. Informuje ich, że muszą natychmiast wracać do swoich czasów, póki jest to jeszcze możliwe. Jednakże próba przejścia przez portal kończy się fiaskiem. Jose znika bez śladu, natomiast Anna i Sebastian zostają uwięzieni w 1813 roku. Wkrótce dowiadują się, że są zaledwie pionkami w wielkiej grze rozgrywającej się pomiędzy Starcami i że jeden z nich postanowił zniszczyć wszystkie bramy czasu, by zdobyć niepodzielną władzę nad światem. Nie posiadając żadnych konkretnych informacji, nie wiedząc komu mogą zaufać, Anna i Sebastian zmuszeni zostają stawić czoła nieznanemu przeciwnikowi, zanim będzie za późno... i to nie tylko dla nich samych, ale również dla całej ludzkości - zarówno tej z przeszłości, teraźniejszości, jak i przyszłości. Czy i tym razem uda im się wypełnić misję?
Po lekturze tej części rzec mogę tylko jedno: kocham! Seria o Sebastianie i Annie jest jedną z moich ulubionych, którą z czystym sumieniem mogę polecić innym Czytelnikom łaknącym interesujących opowieści. Znajdą tu nie tylko doskonale wykreowanych bohaterów, ale również targać będą nimi niezapomniane emocje podczas lektury. Nie zabrakło wątku romantycznego, który na całe szczęście nie jest tu ani przesłodzony, ani sztuczny, jak to w wielu powieściach niestety bywa. Uczucie, jakie łączy Annę i Sebastiana, jest jak najbardziej prawdziwe, takie, jakie być powinno. Przenosząc się do początków XIX wieku mamy możliwość doświadczyć wszelkich dobrodziejstw, jak i mniej przyjemnych rzeczy typowych dla tamtych czasów. Przerzucając kolejne karty powieści bierzemy udział w balach, spotkaniach towarzyskich arystokratów, jak i w najprawdziwszym pojedynku. Jednakże nie obracamy się jedynie wśród śmietanki towarzyskiej, bowiem wraz z bohaterami przekonujemy się, jak wyglądało w tamtych czasach życie tych, którym los nie dopisał. Jednego dnia jesteśmy na szczycie, a nazajutrz lądujemy w miejscu tak koszmarnym, że lepiej o tym nie mówić. Autorka tak poprowadziła historię, że do samego końca nie wiadomo, jak to się właściwie wszystko zakończy. I to mi się bardzo spodobało. Nie lubię powieści, w których z łatwością przewidzieć mogę każdy kolejny krok jej bohaterów. Na całe szczęście "Ukryta brama" do nich nie należy. A jeśli już mowa o finale historii, to zaskoczyło mnie to, co przygotowała dla swych Czytelników autorka. Jedno mogę Wam już zdradzić. Kolejny tom przygód Anny i Sebastiano może być jeszcze bardziej interesujący i emocjonujący niż te, które dotąd dane mi było czytać. Zapowiada się fantastyczna przygoda, której nie mogę się wręcz doczekać.
Moja ocena: 6/6