Bohaterowie ostatniej akcji recenzja

Kiedy otrzymałem przesyłkę, miałem wrażenie, że ktoś się pomylił. Lekko pożółkła okładka z rysunkiem w stylistyce lat 80. na grzbiecie "naklejka" z kasety VHS. Jednak książka pachniała nowością, a stylistyka tylko podkreślała, że za chwilę cofnę się do przełomu lat 80/90, do nastoletnich lat, kiedy Rambo i Conan byli idolami (niejedynymi) dla wielu młodzieńców w moim wieku. Czasy początków wideo, wymiany kaset, na których często mało było widać, a lektor wiele pozostawiał do życzenia.

Książka opisuje czas kina akcji, w którym główną rolę gra mężczyzna stawiający czoło wielu przeciwnikom i wychodzi z tego zwycięsko, ocalając świat. Osią książki są rywalizujący ze sobą dwaj panowie na S, czyli Stallone i Schwarzenegger. Ale bohaterów jest więcej (Chuck Norris, Bruce Lee, Jack Chan, Dolph Lundgren, Steven Seagal, Jean-Claude Van Damme, Bruce Willis).

Poznajemy kulisy wielu produkcji filmowych, zarówno tych szeroko znanych jak i mniej popularnych, które okazały się klapą. Możemy przeczytać o problemach, z jakimi borykali się ci, którzy chcieli zostać aktorami. Wszyscy opisani w książce to naturszczyki, czyli aktorzy niezawodowi. Tylko dzięki sprytowi, ogromnej determinacji i szczęściu udało im się zaistnieć. Co ciekawe większość nie pochodziła ze Stanów.

Książka zawiera wiele ciekawostek z planów filmów oraz z życia prywatnego i zawodowego aktorów. Zacytowane jest wiele wypowiedzi aktorów, ich bliskich, a także osób biorących udział w filmie. Te fragmenty biografii składają się to na pewien obraz poszczególnych idoli.

Wydanie jest wysokiej jakości: dobry papier, ładna okładka, dobre zdjęcia, czytelna, choć nie za duża czcionka. Dużym plusem są przypisy, dzięki którym można zgłębić temat (po angielsku). Niestety korekta książki jest bardzo słaba, pan Marcin Kosman się nie popisał. Liczne literówki i niekiedy bardzo długie zdania sprawiają, że czasami trzeba przeczytać kilka razy, aby zrozumieć, o co chodziło autorowi i wyłapać, np. że zamiast "patrzy" powinno być "twarzy". Jedno ze zdań ciągnęło się przez niemal 10 linijek i również trudno było w pierwszym momencie pojąć jego sens. Może ja jestem mało inteligenty, ale jak przeczytałem "Faceci lubili JCVD" to zastanawiałem się, czy chodzi o JVC, VCD, czy coś innego. W końcu wpadłem, że ten skrót to inicjały Jean-Claude Van Damme. ;) Nie ukrywam, że te wady miały to wpływ na moją ocenę.

Na pewno w latach dziewięćdziesiątych książka byłaby bestselerem. Dla fanów gatunku filmowego książka będzie pozycją obowiązkową. Zapewne wielu moich rówieśników z chęcią po nią sięgnie, ale czy trafi np. do osób urodzonych w XXI wieku?

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.