Jak byście zareagowali, gdybyście trafili do świata swojej ukochane powieści? Violet i jej przyjaciele uwielbiają książkę i jej adaptację filmową Taniec na szubienicy. Podczas eventu ze spotkaniem odtwórców głównych postaci zdarza się wypadek i bohaterowie trafiają do świata fikcyjnego. Przez swoje nierozsądne zachowanie uśmiercają najważniejszą postać. Fabuła zaczyna się zmieniać, a oni muszą stawić czoła temu uniwersum i powrócić do swojego świata. Violet musi wcielić się w Rose i doprowadzić do prawidłowego finału. Jak zmieni się cała akcja? Czy przyjaciołom uda się wrócić do siebie? Jak bardzo powieść ukróciła historie drugoplanowych postaci?
Zastanawiałam się od samego początku, jaki autorka ma na to pomysł. Jak zaczęłam ją czytać, to nie przekonywała mnie za bardzo. Jednak im dalej, im bardziej fabuła się rozwijała to, przyznam się, wciągnęła mnie. Dzięki niej, rozmyślałam bardziej o tych powieściach, które sama czytam i jak autorzy pomijają życie innych osób, prócz głównych bohaterów.
Zmiana głównego wątku i to jak kanon podążał i sprawiał, by wszystko doszło do kulminacyjnego momentu, byłam w miłym szoku. Nasi bohaterowie musieli wcielić się w inne osoby i wsiąknąć w tą fabułę. Zaczęli rozumieć jak ten świat jest okrutny, niesprawiedliwy i jak ma wiele niedopowiedzeń. Jak jedna zmieniona decyzja mogła doprowadzić do czegoś zupełnie innego.
Jeżeli chodzi o postacie to mam za to do nich mieszane odczucia. Rozumiałam ich zachowania w niektórych sytuacjach, ale czasami biłam się po czole i przeklinałam ich. Violet miała do spełnienia najtrudniejszą rolę. Została zobowiązania do zrealizowania zadań, które były przeznaczone dla Rose. Mimo tego, mimo, że wiedziała iż od powodzenia jej misji zależy ich powrót do domu, to i tak nie potrafiła racjonalnie podejmować decyzji. Jasne czasami to jej pomagało, ale częściej przeszkadzało. Drażniła mnie w takich momentach, a zwłaszcza jak wzdychała do chłopaków i zmieniała co chwila o nich zdanie. Alice nie była lepsza, nienawidzę tego typu postaci w książkach i każdy z nią wątek doprowadzał mnie do wariacji. Jednak bardzo polubiłam Katie i Nate, to były osoby, które rozśmieszały mnie, były głosami rozsądku dla Violet.
Jeżeli chodzi o styl pisania, to były wzloty i upadki. W niektórych momentach czytałam to z zapartym tchem, a zaraz niemiłosiernie się męczyłam. Przy scenach walk czy ucieczek, trudno było mi się połapać kto co robi i nagle się pojawia. Postacie wymieniały się co chwile i serio tutaj autorka, przykro mi to stwierdzić, nie popisała się. Jednak fabularnie było genialne. Pomysł, koncept i wykończenie, bardzo mi się podobało. Nie raz autorzy potrafią się pogubić w wątkach, a tutaj tego nie znalazłam. Dobrze, że autorka pokazała jak jedna książka może zostać szeroko rozwinięta i jak wątki postaci są pomijane, a mogłyby zmienić cały bieg wydarzeń.
Dlatego podsumowując, Fandom to bardzo oryginalna i nietypowa powieść. Książka zbierze Was w świat książki i sprawi, że sami nie chcielibyście znaleźć się na miejscu bohaterów. To lektura, która pochłonie i nie wypuści do ostatniej strony. Dlatego jeśli macie na nią ochotę i lubicie książkę w książce to powinna się Wam spodobać!