Z początku moje pierwsze spotkanie z twórczością F. Mariona Crawforda zapowiadało się na kompletną porażkę. Pierwsze dwa opowiadania - „Upiorny uśmiech” i “Wrzeszcząca Czaszka” z “Wędrownych duchów” nie przypadły mi jakoś wyjątkowo do gustu, a czytając drugie wręcz się wymęczyłam. Naczytałam się jak to “Czaszka” jest jednym z najlepszych opowiadań grozy, więc i moje oczekiwania były spore. Sam pomysł i początek wielce intrygujące i obiecujące, niestety z wykonaniem już gorzej - strasznie to wszystko rozwlekłe i przegadane, a i grozy niewiele. Skrócić ten tekst o ¾ i byłoby git. Co do “Uśmiechu” - tu problem miałam, że wielki plot twist opowiadania przewidziałam już na pierwszych stronach. Nie przeczę - czytało mi się dobrze, było klimatycznie, ale wiecie - cały czas facepalmowałam jak bohaterowie mogą być tak niekumaci i nie rozkminić tego wielkiego sekretu, który dla mnie był oczywistą oczywistością. Kolejne opowiadania wywarły na mnie wyłącznie pozytywne wrażenia. To lecimy po kolei z tym koksem!
“Człowiek za burtą” to marynistyczne ghost story z dreszczykiem. Opowiadanie troszeczkę przegadane, jednak tu nie przeszkadzało mi to tak bardzo jak w “Czaszce” (ale ja mam słabość do tematyki i motywów marynistycznych i marynistyczne lanie wody mi nie przeszkadza!). Jeden z moich ulubionych tekstów z tego zbioru, do którego na pewno będę jeszcze wielokrotnie wracać! Chapeau bas za zakończenie - niespodziewane i wielce niepokojące! “Krew jest życiem” - bardzo oryginalne tragiczne wampiryczne love story. Mała wioska we Włoszech, zubożały dziedzic fortuny, nieplanowane brutalne morderstwo, wampirza femme fatale. Me gusta! Crème de la crème całego zbioru to bezsprzecznie “Górna Koja”! Już choćby dla tego jednego marynistycznego opowiadania grozy warto nabyć “Wędrowne Duchy”. Czy kolejne zgony pasażerów kabiny nr 105 to zwyczajny przypadek? Czy może ingerują tu jakieś siły nieczyste, a sama kabina jest opętana? Niepokojące, prawdziwie przerażające i mrożące krew w żyłach opowiadanie! Dwa ostatnie opowiadania są nieco lżejsze - ale również bardzo udane! „U wód raju” to utrzymana w dość posępnym klimacie osadzona w ponurym zamczysku historia miłosna. Opowiadanie zupełnie nie horrorowe, praktycznie pozbawione grozy gdyby nie zabobonna, przyprawiająca o gęsią skórkę stara opiekunka oraz tajemnicza Panii Wód - czy rzeczywiście istnieje? A może jest duchem bądź wytworem wyobraźni głównego bohatera? Ostatni „Duch lalki” wbrew (prawdopodobnym) przypuszczeniom i oczekiwaniom wielu czytelników to nie opowieść o nawiedzonej lalce, a wzruszająca i smutna historia “doktora” lalek i jego małej córki - Else.
Niezbyt pozytywne pierwsze wrażenie z “Wędrownych Duchów” na szczęście zostało zatarte przez kolejne bardzo dobre opowiadania. Jest to bardzo zróżnicowany zarówno tematycznie (wampiry, nawiedzone statki, duchy, opętane przedmioty itd.) jak i jakościowo zbiór. Zdecydowanie warto zapoznać się z twórczością Crawforda (a “Górna Koja” to absolutny must-read dla wszystkich miłośników grozy!), jednak osobiście uważam, że “Wędrowne duchy” nie są najlepszym wyborem na początek przygody z klasyką grozy. Obawiam się, że “zielonych” w temacie czytelników mogłyby wręcz zniechęcić do sięgania po kolejnych klasyków gatunku.