Czy wiecie, że ród władców Franków nigdy nie obcinał włosów, a ich strata była równoznaczna z niemożnością sięgnięcia po władzę? Że Wenecja powstała z konieczności ucieczki przed barbarzyńcami? I że pierwszy kamienny most zbudowano w niej, bo te drewniane zbyt chętnie się zapadały? Że studia na pierwszych uniwersytetach trwały ponad dwadzieścia lat? Że historia Europy to historia kościoła?
Te i wiele innych informacji zebrała Beata Janowska podczas rozmowy z dwunastoma historykami, by pokazać zupełnie inną stronę wybranych europejskich miast. Stworzyła coś z pogranicza książki historycznej a przewodnika turystycznego, by spróbować zaciekawić początkami. Podjęła się zadania trudnego i wykonała je z różnym skutkiem.
Przyznaję, że spodziewałam się czegoś luźniejszego stylem. Czegoś, co przeczyta z ochotą każdy. Rzeczowy język i momentami ogrom dat może jednak kojarzyć się z lekturą podręcznika, co zapewne odstraszy nie jedną osobę, a wielka szkoda, bo informacje zawarte w książce są naprawdę ciekawe! Nie mogłam powstrzymać się od biegania do domowników z kolejnym "A wiedzieliście, że..." i nawet powstrzymać się nie planowałam, bo na każdej stronie znajdowałam coś interesującego, o czym — w moim przeświadczeniu — ludzie po prostu chcieliby wiedzieć. Tyle że po wiedzę tę nie każdy gotów jest sięgnąć, nawet jeśli zebrana jest w jednym miejscu, skoro podana jest ona w takim wydaniu (i dlatego to ja podrzucałam bliskim ciekawostki, zamiast dać im całą książkę do przeczytania).
Rozmowa na temat niektórych miast była sztywna i pozbawiona emocji, ale w innych czuć było pasję. Jakby na przekór autorce, która zaraz to próbowała ukrócić kolejnymi sztywnymi informacjami. I jasne, one również były istotne, ale odniosłam wrażenie jakby niektóre wstawki były przez nią wymuszone. Jakby przeszkadzala swojemu rozmówcy... A wielka szkoda, bo właśnie przez takie zabiegi całość mniej mi się podobała. I właśnie dlatego nie polubiłam się z autorką, choć dowiedziałam się dzięki niej tylu interesujących rzeczy. Sztywny styl ani trochę, by mi nie przeszkadzał, gdyby nie podejście pani Beaty do rozmów. Coś mi w tym zwyczajnie nie pasowało.
Wciąż jednak uważam książkę za wartościową lekturę. Wciąż głowę pełną mam informacji i wciąż cieszę się, że mogłam je poznać. Ciekawostki na samej górze to malutka część zaledwie trzech rozdziałów, a przecież reszta była jeszcze ciekawsza!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Editio.