Często wspominam, że mam ogromną słabość do fantastyki i nic się w tym temacie nie zmieniło. Może jedynie to, że ciągnie mnie do niej jeszcze bardziej. Poznając opis książki od razu wiedziałam, że jest to pozycja przeznaczona dla mnie, no i nie pomyliłam się.
Już pierwsze stronice książki mocno mnie zaintrygowały, a im więcej kartek pochłaniałam, tym bardziej wciągnęłam się w jej czytanie. Muszę przyznać, że duża w tym zasługa autorki, której lekkie pióro już znam. W tym dziele udowodniła tylko, że wciąż rozwija swój kunszt i robi to doskonale.
"W objęciach wroga" jest prequelem do serii Dotyk północy i można książkę śmiało czytać bez obawy, że historia się nagle urwie i będziemy musieli szybko zdobywać kolejne tomy, by dowiedzieć się co dalej. Owszem w finale jest zapowiedź dalszych kolei losów, ale opowieść głównych bohaterów niestety tu się kończy, przez co boli mnie serce i od kilku dni miejsca sobie przez to nie mogę znaleźć, ale zacznijmy od początku.
Lilu w osadzie Vattów jest jedynym dzieckiem, przez to dziewczynka jest samotna i nie ma się z kim bawić. Widząc z wieży tance i zabawy przy ogniu sąsiedniego plemienia, postanawia w nocy wymknąć się, by z bliska ich poobserwować. Tak przypadkiem poznaje jasnowłosego, bystrego chłopca, z którym nawiązuje cichą nic porozumienia. Niestety jej radość nie trwa długo, gdyż lud i wioska z drugiej strony jeziora zostaje doszczętnie zniszczona oraz spalona. Z upływem lat Lilu dorasta i staje się silną, pewną siebie piękną kobietą o szczerym i czułym sercu. Jej radość mąci fakt, iż ma zostać żoną podstępnego, okrutnego króla, który za honor obrał sobie upokorzyć ją i zdobyć.
Czy Wojemir odegra się na księżniczce? Czy stanie się ona jego słabością? Kim jest tajemniczy wybawiciel i co go łączy z królem? Czy uknuty przez Lilu plan przechytrzy intrygi wodza ludzi?
Jestem zachwycona lekturą, którą połknęłam na raz. Cóż nie spałam wcale i potem chodziłam po domu jak zombie, ale nie żałuję. Jaka to była wspaniała, mega ciekawa i porywająca lektura. Prawie przez cały czas było ze mną napięcie, emocje nieraz sięgały zenitu, a momentami aż wstrzymywałam oddech ze strachu. Nie było mowy, by nuda ogarnęła mnie chociażby na moment, gdyż akcja jest wartka, miejscami przyspiesza, a zaskakujące wątki zmuszały do skupienia uwagi i wytężenia umysłu.
Kreacja charakternych, silnych postaci ujęła mnie i sprawiła, że wszystkim kibicowałam. Złożoność osobowości Wojemira daje naprawdę do myślenia i prawie do samego końca nie byłam pewna czy zmieni się na lepsze dzięki uczuciu czy tylko udaje.
Moja wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach i żadnych wydarzeń nie mogłam przewidzieć. Były chwile, gdy miałam ochotę zgrzytać zębami ze złości, wpadałam wściekłość, by za chwilę prawie płakać lub cieszyć się jak dziecko.
Takie emocje, adrenalinę i ciągłą niepewność kocham najbardziej. Tu znalazłam wszystko, dlatego powieść idealnie wpasowała się w moje gusta.
Jeśli zapytacie czy polecam, bez zastanowienia odpowiem tak! Koniecznie sięgnijcie po tę pozycję, jestem przekonana, iż oddacie tej fantastyce swoje serce i tak jak ja poczujecie ogromną ochotę by poznać całą serię. Nie ukrywam, że stałam się fanką pani Ady i już niebawem przeczytacie u mnie o kolejnej książce, którą stworzyła.