W
Ogrodzie Zuzanny spotykamy się już po raz trzeci. I jak zwykle jest to bardzo satysfakcjonujące spotkanie. Tęskniłam za bohaterami, którzy swojską atmosferę mają we krwi. Tym bardziej się ucieszyłam, gdy usłyszałam, że trzeci tom będzie poniekąd związany z Kazią Leszczyńską. Znów się nie zawiodłam na lekturze. Recenzje dwóch pierwszych tomów znajdziecie
TUTAJ i
TUTAJ.
Nadeszła wiosna, ale nie dla ogrodu Zuzanny. Ten stoi zapomniany, ponieważ jego właścicielka musi zmierzyć się z ogromną startą i na nowo nauczyć się żyć i odczuwać z tego życia radość. Wiosna nie jest również łaskawa dla Kazi Leszczyńskiej – nad jej małżeństwem zebrały się czarne chmury, a porządek psuje pojawienie się dawnej narzeczonej Ludwika. Małżeństwo zaczyna drżeć w posadach, a to dopiero wierzchołek góry lodowej, ponieważ skrywany przez Kazię sekret może doprowadzić do jego całkowitego rozpadu. I mogłoby się wydawać, że tylko dla Wioli wiosna okazała się łaskawa. Dziewczyna jednak stara się odnaleźć w pierwszym poważnym związku, co niestety nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać na początku. Czy ogród znów zakwitnie, a wraz z nim szczęście w Starej Leśnej?
Sama nie wiem, dlaczego książki z serii Ogród Zuzanny czyta się aż tak dobrze. Może to dlatego, że wprowadzają naprawdę swojską i przyjemną atmosferę. Te książki są tak ciepłe – jakkolwiek to brzmi i wpływa na Waszą wyobraźnię – że potrafią rozgrzać człowieka w najzimniejszy dzień, a przy okazji rozbawić do łez. Po prostu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta seria została napisana w taki sposób, że historia snuje się niczym opowieść na dobranoc, a przy tym opowiada o prawdziwych wydarzeniach. Może właśnie przez to jest tak niesamowicie wciągająca i urzekająca.
Odkąd tylko poznałam bohaterki serii, wiedziałam, że Kazia potrafi mnie zaskoczyć. Do tej pory wydawała mi się prawdziwą siłaczką – kobietą, której nie straszne są przeciwności losu, potrafi zmieść z powierzchni ziemi przeszkody na swojej drodze. Zupełnie nie rozumiałam, co tak silna i niezależna kobieta widzi w mężczyźnie pokroju Ludwika. Przecież zawsze może poradzić sobie sama. Trzeci tom Ogrodu Zuzanny pokazał mi, że jednak ci dwoje doskonale się dobrali – nawet pomimo tego, że Ludwik całe życie poświęcał się swojej pracy, a na barkach Kazi spoczywał cały dom oraz praca. Tak naprawdę doskonale się uzupełniali.
Podobało mi się również to, że Kazia w końcu w moich oczach straciła reputację siłaczki. Naprawdę fajnie było dostrzec to, że taka silna kobieta ma jednak wrażliwą stronę i łatwo ją zranić. Nie potrafi przeskoczyć każdej przeszkody, ale z pewnością stawi jej czoła. Mimo życiowego doświadczenia wciąż ją ranią niepochlebne słowa teściowej i choć w głębi duszy wie, że jest doskonała w swojej niedoskonałości, to jednak stara się dorównać pewnym wygórowanym ideałom. Dla mnie Kazia jest po części każdą kobietą, która w pewnym stopniu nie akceptuje siebie i chciałaby poprawić coś w swoim otoczeniu, ale jednocześnie wie, że musi żyć z tym, co dostała od losu i przynajmniej częściowo się z tym darem pogodzić.
I w końcu miejsce w Ogrodzie Zuzanny znalazło się również dla pozostałych bohaterów. Zuzanna i Adam, mimo że nie występują już w głównej roli, to jednak wciąż potrafią doprowadzić czytelnika do łez – zarówno łez radości, jak i smutku. Autorki nie były dla nich łaskawe, co wywołało moje wzruszenie, ale trzeba pamiętać, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Niezwykle przywiązałam się do Wioli i cieszyłam się jej pierwszym poważnym związkiem, a także przeżywałam z nią wzloty i upadki. W końcu nie od parady tytuł tego tomu brzmi Warto walczyć o tę miłość. Poniekąd każda z mieszkanek Starej Leśnej musiała porządnie zawalczyć o swoje szczęście. No i nie mogę zapomnieć o starszych paniach Czaplicz, które jak zwykle wprowadziły do lektury dużo koloru i uśmiechu.
Ogród Zuzanny to seria, która wprowadza wiele ciepłej atmosfery i śmiechu, ale jednocześnie potrafi wywołać niemałe wzruszenie.