"W domu usiłowałam wyrzucić go z głowy. Tłumaczyłam sobie, że to tylko bajka, taka przygoda, która nie przydarza się wielu... Mnie jednak się przytrafiła, na moje nieszczęście. Nie potrafiłam o nim zapomnieć. Leżałam w łóżku, mając nadzieję, choć na krótki sen, aby rano móc jakoś f
funkcjonować. Słabo to wyglądało."
Czasami lubię wyjść ze swojej strefy komfortu i sięgnąć po coś, dla siebie, nowego. Zresztą nauczyłam się już, że nie mówię, że czegoś nie przeczytam, bo to nie mój gatunek. Bywa tak, że te nowe gatunki albo debiuty zaskoczą mnie, zachwycą albo przejdę obok nich obojętnie. Jak więc wypadło moje literackie spotkanie z debiutem Charlotte Mils?
Emily Carson to dziewczyna, która właśnie ukończyła studia i świętuje swoją pierwszą, dopiero co zdobytą pracę. Wracając ze spotkania z psiapsiółkami, dla których już zahacza o staropanieństwo (?!?) przypadkowo znajduje banknot studolarowy. Po chwili pojawia się domniemany właściciel, którym okazuje się być Marcus Frost. Na mężczyźnie, niczym bluszcz owinięta jest blond piękność w przykrótkiej kiecce z wielkim dekoltem. Między Emily a Marcusem dochodzi do niezbyt przyjemnej wymiany zdań. Splot wydarzeń a raczej celowe działanie sprawia, że nasi bohaterowie spotykają się ponownie. Ktoś uszkadza samochód Emily a tylko, jak się może pewnie domyślacie, Marcus wie kto to jest. Zwabienie dziewczyny do domu Marcusa jest celowe, a idzie za tym dosyć ciekawa propozycja. Emily zgadza się na nią, ponieważ przy okazji pomoże tym swojemu bratu Leo, który coś niecoś nawywijał.
Przyznam szczerze, że w pamięci długo szukałam równie irytującej bohaterki, jaką jest Emily. Powiedzieć, że jest infantylna, denerwująca i ma sieczkę w głowie to jak nic nie powiedzieć. Raz robi maślane oczy do Marcusa, by za chwilę obruszać się na jakiś jego tekst. Raz myśli, że miałaby ochotę przytulić się do jego szerokiej klaty a raz stwierdza, że i tak nic to dla niej nie znaczy. Gdybyście zapomnieli, to przypominam tylko, że Emily to dziewczyna po studiach, a po tekście Marcusa, że cieszy się, że się poznali wyskakuje ze stwierdzeniem, czy nie boi się być posądzony o pedofilię. WTF?! Naprawdę? No chyba, że dziewczyna robiła studia razem z Dougiem Howserem, nastoletnim lekarzem medycyny z popularnego serialu, to wtedy ok. Co do Marcusa to też zastanawiałam się ileż on ma lat. Raz stateczny i poważny a innym razem jednak trochę nieokrzesany.
Generalnie nie znalazłam tam żadnej postaci, którą dałabym radę polubić albo której mogłabym kibicować.
"Nie potrafiłam określić tego, co przeżywałam, ale bardzo nie chciałam czuć czegokolwiek do Marca. Chyba jednak nie miałam na to wpływu. Traciłam kontrolę nad własnym rozumem."
Zawsze staram się doczytać książkę do końca, bo jak napisać recenzję bez jej znajomości? Tutaj mamy trochę ponad trzysta stron, a przeczołgała mnie ta książka okrutnie. Myślałam, że praca w sklepie z owadem w logo była ciężka, ale dzięki tej książce wiem, że może być coś cięższego. Nietrafienie w swój gust czytelniczy. Od przewracania oczami aż kręciło mi się w głowie. Myślałam, że początek historii, bądź co bądź kiepski, jakoś się rozwinie ale nie sądziłam, że podąży to w tak strasznym kierunku.
Autentycznie nie jestem w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że polecam. Nie wiem czy bardziej mnie ta książka zniesmaczyła, chociażby taką wymianą zdań, kiedy Emily, kobieta, mówi, że najważniejsze u innych kobiet są duże piersi a Marcus w odpowiedzi mówi, że tyłek liczy się bardziej. Czy jednak zaskoczyła, że inna kobieta może tak napisać.
Jak dla mnie to historia bez ładu i składu. Wiem, że jest druga część ale dla mnie piekło wygląda tak, że siedzę w kotle z gotującą się smołą i czytam drugą część. Oj nie, zdecydowanie nie.
Przyznam, że jestem mega ciekawa, czy sięgniecie po tę książkę. A jeśli już to jakie będą wasze odczucia.
Jedna gwiazdka to sroga ocena. Więc dorzucę drugą, może na zachętę? Może autorka jeszcze nie rozpisała swojego długopisu, a każda kolejna książka będzie lepsza. Ja tego sprawdzać nie zamierzam.
"Czy on musi to robić? Musi patrzeć na mnie w ten sposób? Nie mógłby przestać istnieć? Nie mógłby nigdy nie stanąć na mojej drodze? Wtedy by mnie tu nie było, a Leo prawdopodobnie nie wpakowałby się w kłopoty."