"Przytulajka" - wspaniała, ciepła, piękna i mądra książka. Ja osobiście nie przepadam za opowiadaniami. Te jednak wyjątkowo mnie urzekły, skradły moje serce i wywołały miliony wzruszeń. Doskonały pomysł na książkę i lektura obowiązkowa dla każdego, kto ma, miał lub planuje mieć swojego wymarzonego przyjaciela.
Zacznę od tych dobrych stron. W zasadzie minusów nie ma - poza jednym i to ogromnym, o którym wspomnę póżniej. W książkę i jej magię wprowadzają nas dwa sympatyczne opowiadania, jednak nie są one do końca w moim stylu. Pięknie opowiadają o zwierzątkach, natomiast wprowadzenie do opowiadania super przystojnego księcia na bałym koniu, oczywiście po przejściach i przysłowiowej miłości aż po grób od pierwszego niemalże wejrzenia, spowodowało nieznaczne zmarszczenie mojego noska ;) Taka fabuła jest nie dla mnie. Podkreślam jednak, że opowiadania są bardzo sympatyczne.
Im dalej w las czyli w książkę tym lepiej :) Jedno opowiadanie rozłożyło mnie całkowicie na łopatki. "Wędrowiec" - moim zdaniem najlepsze opowiadanie z całej książki. Autorka ujęła mnie swoim opowiadaniem za serce, wywołała łzy i musiałam chwilę odsapnąć przed kontynuowaniem czytania. Zaraz za nim plasuje się Małgosia Kalicińska. Dzięki jej opowiadaniu dostałam szansę na powrót do dzieciństwa. Również bardzo mnie ujęło. Taki styl opowiadań bardzo do mnie przemawia.
Nie będę opisywać każdego jednego, chcę tylko zaznaczyć, że pozostałe opowiadania są wspaniałe, ciepłe, mądre, wzruszające i w cudowny sposób przekazują, uczą i pokazują jak piękna może być przyjaźń, miłość między człowiekiem, a jego czworonożnym pupilem. Jest to wyjątkowa więź, którą należy pielęgnować, szanować,a zwierzak za naszą troskę, miłość i opiekę odpłaci nam swoją miłością i przywiązaniem w trójnasób. Każde opowiadanie uczy też pewnych prostych zachowań, tego jak należy postępować gdy znajdziemy np zabłąkanego małego kociaka, czy pokazuje że warto otworzyć swoje serce i pomóc bezdomnemu psiakowi, który leży zmarznięty i głodny pod naszym płotem, ponieważ ktoś bez serca zwyczajnie się go pozbył, wyrzucił jak wyrzuca się worek śmieci.
Teraz nadeszła pora na jeden ogromny minus. Moim zdaniem to opowiadanie w ogólnie nie powinno znaleźć się w książce. Nie pasuje do niej pod względem doboru słownictwa. Owszem, zaweira morał, puentę zgodną z duchem książki, ale ten styl, te zdania i wyrazy kompletnie wszystko zepsuły. Opowiadanie "Spacer" - już dawno nie czytałam takiego koszmarka. Greneralnie opowiadania w Przytulajce są bardzo ciepłe i sympatyczne, wzruszające, a to jedno dosłownie psuje odbiór całości. Ja wiem, że ktoś chciał napisać "młodzieżówkę" ale opowiadanie powinno być przyswajalne dla czytelnika w każdym wieku, a nie tylko dla trzynastolatek, chociaż hmm zastanawia mnie czy jakaś trzynastolatka w ogóle w ten sposób się wysławia. Opowiadanie jest tak nasycone dziwnym słownictwem, że aż mnie podczas czytania odrzucało. " Difoltowo się uśmiechnęłam" , "Ja też powinnam stąd wyjść. Asapowo". "Czy ja mam na niego krasza". "Karmią mnie! Nie chcę! powinnam się stąd amputować".
A słówka typu :ałtfit, cziksa, cyniara, najsowo, ajsy. To tylko kilka przykładów, Opowiadanie jest naszpikowane takimi zdaniami i wyrazami. Brnięcie przez nie to była droga przez mękę.
Całościowo książka jest bardzo na plus. Koniecznie muszę mieć ją w mojej biblioteczce w wersji papierowej. Polecam :) Warto :)