Najnowsza książka pióra Krystyny Mirek to opowieść o młodej i ambitnej kobiecie. Matce małego chłopczyka, jak się okazuje po lekturze kilkunastu stron samotnej matce, którą ojciec dziecka wystawił do wiatru. Po pięciu latach związku znudził się niezalegalizowanym aczkolwiek rodzinnym stadłem. Szanowany prezes wyrzucił ze swego życia synka i jego matkę niczym niepotrzebny papierek. Mało tego, zostawił ich wiedząc, że oprócz bólu spowodowanego porzuceniem będą mieli trudną sytuację finansową. Maja nie pasowała na oficjalną żonę. Nie był jej" tym pierwszym", dziecko było wynikiem wpadki. Adam okazał się totalną męską świnią. Maja nie miała czasu na rozpaczanie. Musiała szybciutko wziąć się w garść. Na nowo zbudować swój mały świat, w którym jej kochany synek Krzyś czułby się jak najbezpieczniej. Nad głową ambitnej sekretarki zawisły jeszcze inne chmury........ Czarne i burzowe.......
Jeśli zdecydujecie się na lekturę tej powieści czeka Was bardzo prawdziwa historia. Pełna emocji i realizmu opowieść o współczesnej samotnej matce-Polce, której życie jest maratonem z przeszkodami. Wykształcona i perfekcyjna wciąż musi się borykać z ogromem kłopotów. Spłatą hipotecznego kredytu, humorami szefa, który wyciska i wykorzystuje ją jak cytrynę. Skomplikowane sprawy rodzinne, chora matka, rozkapryszona i rozpieszczona siostra spada na głowę trzydziestolatki niczym lawina. Zestresowana, zapracowana, porzucona przez konkubenta, który nigdy nie pomyślał o legalizacji związku jest u kresu sił. Ale jest Ktoś, dla Kogo musi być silna, uśmiechnięta. To jej syn. Mały, ale dojrzały nad wiek dzięki kopniakom od losu zagubiony chłopczyk. Krzyś jest dla Majki całym światem. Dlatego kobieta bardzo cierpi, gdy musi go zostawiać samego, gdy nie jest mu w stanie poświęcić wolnego czasu. Nie jest, bo go po prostu nie ma.
Czytając bardzo się wzruszyłam. Od pierwszych stron główna bohaterka podbiła moje serce. Wydała się taka bliska, taka znajoma, jakby mieszkała na sąsiednim piętrze od lat. Podziwiałam ją za siłę, determinację, upór. Za to, że nie mając czasu na otarcie łez nie poddała się. Coś jeszcze mnie bardzo ujęło. Mianowicie to, że Maja musi sobie radzić sama. Nie ma oddanej siostry, której mogłaby się poradzić, jej koleżanki z pracy nie mają zbyt wiele czasu jej pocieszać.
"Pojedynek uczuć" to bardzo piękna książka. Realna, brutalna, ukazująca dzisiejszą niełatwą rzeczywistość bez osłonek i upiększeń. Pogodzenie pracy i macierzyństwa, a zwłaszcza samotnego macierzyństwa to bardzo karkołomne i wymagające wyzwanie. Majka jest symbolem wielu polskich matek, które by pogodzić realia współczesnego świata i tego, co dyktuje im kochające matczyne serce balansują na bardzo cienkiej linie. Wciąż spinają się pod bardzo stromy szczyt, którego wierzchołek bez końca się oddala.
"Pojedynek uczuć" to także książka o miłości. Tej wyjątkowej - matki do dziecka i tej romantycznej, zawiedzonej. To też lektura o konieczności wybaczania, naprawiania własnych błędów i zapominania uraz. W swojej powieści autorka porusza również współczesne bolączki Polaków - wykorzystywanie przez pracodawców do granic możliwości, lęk przed utratą pracy, żyłowanie się ze spłatą potężnych kredytów. Tak jak Maja żyje wiele polskich kobiet. Pracuje do granic możliwości, by utrzymać rodzinę i ma wyrzuty sumienia wobec swoich pociech, że pracuje. Taka kwadratura koła.
Książka zaczyna się bardzo smutno, ale potem pojawiają się i słoneczne promyki. Nie brakuje ciepła, nadziei. Ta lektura z pewnością podbije serca niejednej mamy, która w głównej bohaterce poczuje bratnią duszę, zobaczy swoje odbicie. Znajdzie własne problemy i bolączki. Gorąco polecam powieść Krystyny Mirek. To naprawdę wyjątkowa książka, którą zaczytywałam się do późna w nocy. Warto było.