Wakacje coraz szybciej stają się przeszłością i powoli zaczynamy myśleć o powrocie do rutyny szkolnej, ja jednak nie ustaję w polecaniu wakacyjnych lektur, które ciągle jeszcze mają nam i młodzieży przypominać, że można korzystać z czasu wolnego. Zachwyciłam się ostatnio książką Magdaleny Zarębskiej „Gloria, wakacje i ja”, dlatego bardzo ją polecam młodszym nastolatkom, choć pewnie wielu dorosłym również przydałoby się ją przeczytać, ze względu na zaprezentowanie punktu widzenia niebieskowłosej, zbuntowanej dziewczyny, która okazuje się nie taka zła, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Dominika nie chce jechać z mamą, jej obecnym mężem i dwójką przyrodniego rodzeństwa nad morze. Pozostaje możliwość spędzenia wakacji z tatą. Kiedy jednak dziewczyna dociera do hotelu, w którym on pracuje, okazuje się, że nie będzie miał dla niej czasu, bo nadmiar obowiązków zajmuje go całkowicie, pozostawiając naprawdę pojedyncze dni na bycie razem. Trochę z nudów Dominika godzi się na pomoc w prowadzeniu półkolonii w stadninie koni, a jednocześnie wpada w towarzystwo nieprzychylnych sobie koleżanek startujących w zawodach jeździeckich. Na horyzoncie pojawia się również przystojny i sympatyczny Dawid, którego obecność sprawia, że bardziej precyzyjne określenie statusu znajomości z Mateuszem staje się koniecznością.
Dla mnie jako osoby dorosłej książka jest cenna ze względu na to, że pokazuje jak niesprawiedliwi potrafimy być wobec nastoletnich dzieci jako rodzice. Widzimy bunt i nieposłuszeństwo, kłótnie z rodzeństwem, nie poświęcając chwili na refleksję, co może się kryć za takim zachowaniem. A mogą to być jakieś kłopoty osobiste, ważne pytania, na które młody człowiek nie potrafi sam znaleźć odpowiedzi. W natłoku obowiązków i własnych problemów nie poświęcamy choćby chwili na wysłuchanie tego, czym dzieci chciałyby się z nami podzielić.
Dominika jest właśnie taką nastolatką. Mama nie ma dla niej czasu, bo poświęca go sporo młodszym dzieciom. Ojczym zachowuje się tak, jakby chciał się jej przede wszystkim pozbyć. Tata zawsze nieobecny. U rówieśników dziewczyna również nie znajduje wsparcia, dlatego miota się, bywa uparta, kąśliwa i przekorna. Z drugiej strony jednak jest pracowita, pomocna, ciekawa świata i nowych wrażeń, gotowa pokonywać swoje lęki. Tylko po co jej ta żyletka pod etui telefonu?
Ciekawym aspektem wakacji Dominiki jest też przedstawienie świata sportowców. Dziewczyny startujące w zawodach jeździeckich wydają się bezduszne, liczy się dla nich tylko zwycięstwo, bez względu na koszt. Miłość do zwierząt, do koni, jest pozorna, bo dla nich liczą się tylko jako narzędzia do zdobywania trofeów. Brak tu również miejsca na przyjaźń i lojalność. To wszystko stanowi dość surową ocenę tego, jak funkcjonują sportowcy.
Czytałam tę powieść może dwa wieczory – jest lekka i ciekawa, a do tego napisana przyjemnym językiem. Bohaterka początkowo wydawała się zbuntowaną pannicą, której nic nie pasuje, jednak stopniowo nabrałam do niej sympatii, kiedy okazało się, że za jej negatywną postawą kryje się poczucie zagubienia i braku wsparcia ze strony dorosłych. Podsumowując – świetna, wakacyjna lektura.