"Zwłoki powinny być martwe" to moje pierwsze spotkanie z książkami Pani Agnieszki Pruskiej, to komedia kryminalna, chociaż również z wątkiem romantycznym z elementami romansu. Musze przyznać, że zaciekawił mnie i tytuł i okładka, ale trochę się rozczarowałam. Moim zdaniem, książka jest trochę zbyt rozwlekła, za dużo jest zbędnych opisów, przemyśleń bohaterów, które są kilkukrotnie na dodatek powtarzane, a samej akcji jako takiej mało.
Na wakacje do leśniczówki pod Olsztynkiem, przyjeżdżają dwie nauczycielki (przyjaciółki) z Gdańska , Alicja, ucząca historii i Julia, nauczycielka biologii.
Ala bywała tutaj już wcześniej, gdyż leśniczy Marcin jest jej kuzynem i razem spędzali tu niejedne wakacje. Miał to być spokojny, leniwy odpoczynek na łonie natury z dala od zgiełku miasta i od uczniów. W leśniczówce oprócz Marcina i jego żony Grażynki są jeszcze ich dzieci Jaś i Małgosia, przez rodziców nazywani "Spółką Oko-Ucho", gdyż są bardzo wścibscy i dociekliwi. Julka i Ala mają plan aby pozbyć się tej spółki, żeby się za nimi nie włóczyli, gdyż mają dosyć dzieci w wieku szkolnym na co dzień.
Przypadkiem (jak zwykle) podczas spaceru w lesie natykają się na leżącego w maliniaku, elegancko ubranego w garnitur mężczyznę. Wydaje im się, że jest martwy, więc jadą na komisariat aby złożyć doniesienie. Jednak gdy policja dociera razem z nauczycielkami na miejsce, okazuje się, że nikogo nie ma w miejscu wskazanym przez kobiety. Nieboszczyk zniknął..., od tej pory zaczynają same prowadzić śledztwo, aby ustalić co się stało. Nie zrobiły żadnego zdjęcia leżącemu mężczyźnie i jakoś nikt nie wierzy im, że mógł tam być, bo przecież zwłoki powinny być martwe a nie chodzące..., zastanawiają się kim mógł być ten niby nieboszczyk, kto mógł go zamordować, jak się ulotnił z lasu?
Odpowiedzi na te pytania nie znajdują, lecz po kilku dniach również przypadkiem, w jeziorku, w którym miały się kąpać, znalazły zwłoki kobiety. Tym razem, zanim wezwały policję, zrobiły sesję zdjęciową topielicy aby udokumentować fakt, że to faktycznie jest nieboszczyk.
Kobiety zaczynają się zastanawiać czy to nie jest przypadek, czy ten nieboszczyk z lasu jest powiązany z nieboszczykiem z jeziora.
Pytań jest coraz więcej, Ala i Julka są rozdarte, gdyż pociąga je śledztwo, ale w lasach jest wysyp grzybów, które również bardzo chciałyby zbierać, więc zaczynają dzielić swój czas na jedno i drugie zajęcie. Różnie im to wychodzi. Na dodatek do leśniczówki ktoś próbuje się włamać.
Jak poradzą sobie nauczycielki w rolach detektywa? Kto jest odpowiedzialny za włamanie? Kto zamordował kobietę z jeziora? Czy znajdzie się nieboszczyk z maliniaka? Czy jest to ze sobą powiązane? O co w tym wszystkim chodzi?
Odpowiedź na te i inne pytania można znaleźć w książce, tylko trzeba ją przeczytać. Zachęcam Was do tego.
Czytałam opinie, że styl pisania Agnieszki Pruskiej jest podobny do Joanny Chmielewskiej, może czasami tak, ale moim zdaniem królowa jest tylko jedna.
Ja z pewnością przeczytam następne książki autorki.
Zachęcam również Was.