„Wszędzie zostawiasz półotwarte furtki (…). Chcesz iść naprzód, ale zawsze oglądasz się wstecz. Tak się nie da”
Życie na emigracji to temat, który zawsze mnie ciekawił. Do tej pory większość książek jakie czytałam to książki dotyczące wspomnień życia na obczyźnie Polaków, którzy wyjeżdżali za granicę po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Ale przecież nasi rodacy wyjeżdżali za chlebem również po przekształceniach ustrojowych. Byłam ciekawa więc jak zostanie przedstawiony ten właśnie temat.
Agnieszka Topornicka to poetka, dziennikarka oraz tłumaczka. Przez dłuższy okres czasu, bowiem przez dziesięć lat mieszkała w Stanach Zjednoczonych, tam też współpracowała z mediami polonijnymi. Autorka obecnie mieszka w na wsi w Polsce, wraz z mężem, synem oraz wielkim kotem. „Wakacje od życia” to jej trzecia książka w dorobku pisarskim.
„American dream” to określenie, które chyba każdy z nas kiedyś słyszał. W czasach PRL-u wyjazd do Ameryki utożsamiany był z rajem i wielką szansą na sukces w życiu. Po przekształceniach w gospodarkę wolnorynkową, na początku lat 90’ wielu naszych rodaków nadal upatrywało w Stanach życiową szansę. Bohaterka powieści, nazwana przez autorkę Nową, również wyjeżdża do USA. W Nowym Jorku mieszka jej stara przyjaciółka ze studiów - B., która pracuje w amerykańskiej korporacji. Nowa poznaje wdzięcznych sąsiadów i przyjaciół B., dwóch mało rozgarniętych chłopaków Hansa i Jadzię oraz młode małżeństwo z córką. Znajduje również pracę jako opiekunka chłopca dotkniętego chorobą autyzmu. Bohaterka musi odnaleźć się w zupełnie innym świecie, dojrzeć do pewnych decyzji oraz dokonać wyboru między miłością, a tchórzostwem. Nie można bowiem przez całe życie wyłącznie uciekać.
Akcja powieści dzieje się w latach dziewięćdziesiątych XX wieku – rok 1993. Jest to epoka, która u nas w kraju, obecnie wspominana jest już z sentymentem. Nie było wówczas jeszcze w powszechnym użyciu telefonów komórkowych, internetu czy wielkich sieci handlowych. Był to czas zachłyśnięcia się normalnością, która zaczęła do nas dopiero docierać z Zachodu. I takie właśnie wspomnienia z tego okresu znajdziecie w książce. Przywoływany często na łamach powieści serial „Przyjaciele”, który wtedy bił rekordy popularności, nieodłącznie kojarzy mi się z tymi latami.
W książce odnalazłam nostalgię i sentyment, aż dziw, że tak się kiedyś żyło. I można było się umawiać bez telefonów komórkowych, uwierzcie mi :) Jednakowoż spodziewałam się większego nacisku na życie w Ameryce, tymczasem realia emigracji Polaków są raczej tłem powieści. Autorka większy nacisk położyła na uczucia i dylematy bohaterów, niż obraz naszych rodaków na obczyźnie. To spowodowało u mnie pewien niedosyt. Byłam bardzo ciekawa jak wyglądało w tamtych czasach emigracyjne życie. Tymczasem perypetie uczuciowe Nowej zdominowały całą fabułę. Szkoda, bo przecież Agnieszka Topornicka ma wielkie doświadczenie, sama mieszkała przez tyle lat w Stanach. Irytowało mnie również nazwanie przyjaciółki Nowej – B. Nie rozumiem dlaczego autorka przyjęła taki pseudonim składający się z jednej tylko litery, trochę utrudniło mi to skupienie się na fabule.
Na pewno „Wakacje od życia” starszym czytelnikom przypomną jak żyło się w latach 90’. Pojawi się sentyment i nutka nostalgii, za tym co było i już nie wróci. Ale książka sama w sobie mnie nie zachwyciła. Bohaterowie byli nijacy, nie przekonali mnie. Poza tym brakowało mi większego skupienia na realiach życia w ówczesnej Ziemi Obiecanej. Uważam, że temat był naprawdę ciekawy, ale gorzej poszło już z jego wykonaniem. Ocenę zaś pozostawiam każdemu z was.
"„Wakacje od życia” to tytuł, jak zwykle w przypadku moich książek, niejednoznaczny. Ameryka z pozoru podarowuje moim bohaterom przedłużenie beztroskiej młodości, coś w rodzaju trwania w zawieszeniu, „życia na brudno”, a tymczasem okazuje się, że ono dzieje się, jak to życie – tu i teraz, i jak najbardziej naprawdę"