Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, którą otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Annapurna, czyli "W uścisku Katriny". Czy warto po nią sięgnąć? Czytajcie dalej, a się przekonacie... 😉
Jest to kolejna powieść zaklasyfikowana jako literatura faktu. I mamy tutaj faktycznie opowieść o tym, co się dzieje w momencie, kiedy przez miasto przechodzi potężny huragan. Takie rzeczy dzieją się przecież bardzo często, ale jak sobie radzą z tym wszystkim ludzie, którzy tego doświadczają? My z wiadomości niewiele się dowiadujemy, a i szybko zawsze przycichają takie sytuacje. Co nie zmienia faktu, że ludzie, którzy są w samym centrum takiego koszmaru muszą przecież jakoś wrócić do normalnego życia i funkcjonowania. Chyba to był powód, dla którego zależało mi na otrzymaniu tej książki, właśnie opis sytuacji, które mają miejsce od "wewnątrz", a nie z ust dziennikarzy w telewizji.
Książka liczy sobie 335 stron i jest wydana genialnie (to chyba można powiedzieć o każdej powieści, którą wypuszcza na rynek wydawnictwo Annapurna). Treść przeplatana jest zdjęciami, co potęguje emocje podczas czytania.
Co o niej mówi opis? Zobaczcie:
"Jakub wyjeżdża do Stanów w ramach programu studenckiego Work & Travel. Zamiast do wymarzonego Nowego Jorku trafia jednak do Nowego Orleanu, gdzie ma podjąć pracę w parku rozrywki Six Flags. Pracują tu też inni uczestnicy tego programu, w tym Polacy. Stopniowo Kuba poznaje blaski i cienie „amerykańskiego mitu” związane nie tylko z pracą, lecz przede wszystkim z samym Nowym Orleanem – miastem, do którego wciąż nie może się przekonać. Spotyka też dziewczynę, która wywiera na nim niezwykle silne wrażenie, choć początek znajomości wcale nie zapowiada się obiecująco…
Zmagania z nowoorleańską codziennością zakłóca niepokojąca wiadomość, że do miasta zbliża się niebezpieczny huragan. Po namowach sąsiadów studenci ewakuują się na stadion Superdome. Ta decyzja okazuje się zbawienna w skutkach, albowiem wkrótce ogromna woda niszczy wały powodziowe i centrum Nowego Orleanu zostaje całkowicie zalane. Teraz, wraz z kilkudziesięcioma tysiącami najbiedniejszych ludzi, w większości pochodzącymi ze społeczności afroamerykańskiej, stają się więźniami odciętego od świata Superdome.
Huragan mija, ale dopiero teraz wszyscy – i mieszkańcy Nowego Orleanu, i przyjezdni – zostają poddani najcięższej próbie. Ludzie stopniowo ulegają najniższym instynktom. Dochodzi do dantejskich scen, zaś kilkuosobowa polska grupa zaczyna walkę o przetrwanie…"
Jak się okazuje, nie trzeba czytać dreszczowców czy horrorów, żeby książka trzymała w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Najpierw to wyczekiwanie na uderzenie Katriny, a później opis traumatycznych przeżyć, które każda z osób będzie pamiętała do końca życia. Tutaj też Wam zdradzę, że tym opisom towarzyszą zdjęcia. Można porównać, jak wyglądało miasto przed i po uderzeniu huraganu. Niesamowite.
Czy to jest książka dla każdego? Tak. Nie wystarczą same relacje dziennikarzy, bo nie oddają tego strachu i traumy, który tam w środku był i jest za każdym razem, kiedy zapowiadają, żemoże znów nadejść niszczycielski żywioł...
W mojej ocenie 8/10. Ogromny plus za zdjęcia. Oddają klimat w 100%.
Jeszcze raz dziękuję wydawnictwu Annapurna za egzemplarz recenzencki 😊